Żużlowcy przyzwyczajeni są do dalekich podróży. Zdarza się, że rywalizują dzień po dniu w mocno oddalonych od siebie lokalizacjach. Taka sytuacja spotkała dwójkę żużlowców broniących barw OK Bedmet Kolejarza Opole.
Mads Hansen i Mateusz Świdnicki rywalizowali w sobotni wieczór w 2. finale IMŚJ na torze w Krośnie. Na niedzielę zaplanowany został natomiast finał drugoligowych rozgrywek, w którym opolanie ścigać się będą na torze w Landshut.
Do pokonania mieli nieco ponad tysiąc kilometrów i tylko trzynaście godzin, aby przedostać się z Krosna do Landshut i przygotować się do jazdy w meczu finałowym.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Łaguta, Leśniak i Łopaciński gośćmi Musiała
"Teraz trwa walka z czasem" - pisał na Facebooku po zawodach w Krośnie Piotr Mikołajczak, menadżer opolskiego zespołu. "Oby tylko szczęśliwie i cało dojechali. Ale czy to jest normalne?" - pytał.
"Dla mnie osobiście nocka z głowy. Odpowiadam za tych chłopaków i jestem z nimi. (...) A jak będziemy funkcjonować? To w tej chwili sprawa drugorzędna, choć oczywiście bardzo niekomfortowa" - zwracał uwagę Mikołajczak.
Warto dodać, że to nie pierwsza taka sytuacja w opolskim klubie w tym sezonie. 19 czerwca Jacob Thorssell ścigał się w eliminacjach Grand Prix w Terenzano i w ciągu 10 godzin musiał pokonać 1200 km do Poznania. Udało mu się, a na Golęcinie zdobył 7 punktów w czterech startach.
Mecz Trans MF Landshut Devils - OK Bedmet Kolejarz Opole rozpocznie się w samo południe. Tekstową relację ze spotkania przeprowadzi portal WP SportoweFakty.
Aktualizacja:
Mads Hansen i Mateusz Świdnicki dotarli do Landshut na ponad godzinę przed planowanym rozpoczęciem spotkania.
Czytaj także:
- Co dalej z Janem Kvechem? Wilki chciałyby go zatrzymać, ale rozmowy z Falubazem nie będą łatwe
- Piotr Pawlicki odpowiada krytykom. Mocne słowa kapitana Fogo Unii Leszno