Żużel. Trener Cellfast Wilków zdruzgotany po demolce w Ostrowie. "Nie wywieszamy białej flagi, ale..."

Na finał eWinner 1. Ligi Żużlowej zęby ostrzyło sobie wielu kibiców. Miał być hit i na pewno pod względem widowiska nie można było narzekać. Nikt jednak nie przewidywał takiego pogromu.

Konrad Cinkowski
Konrad Cinkowski
Ireneusz Kwieciński WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Ireneusz Kwieciński
Spotkanie rozpoczęło się idealnie dla Cellfast Wilków, które zaczęły od mocnego uderzenia. Było to pierwsze i zarazem... jedyne zwycięstwo biegowe podopiecznych Ireneusza Kwiecińskiego. Nic więc dziwnego, że nastroje w zespole są ponure.

- Bardzo ciężkie spotkanie, nie spodziewałem się takiego. Wiedziałem, że zespół z Ostrowa jedzie lepiej, niż kiedy tu byliśmy na początku sezonu, że jest rozpędzony i że zaczął jechać Berntzon, do składu, który już jechał dobrze. Ale faktycznie, liczyłem na nieco większą zdobycz punktową, która wzbudzi większe emocje w rewanżu. Nie udało się, kompletnie nie dopasowaliśmy się do toru, popełnialiśmy błędy. Liderzy, którzy ciągną ten wynik i nadrabiają straty z biegów młodzieżowych, też mieli bardzo słaby dzień i stąd też ten wynik - mówił Kwieciński przed kamerami nSport+.

W mediach społecznościowych wielu kibiców kieruje już gratulacje dla ostrowian z okazji awansu do PGE Ekstraligi. Zwycięzcy rundy zasadniczej zdają sobie sprawę, że odrobić straty będzie ciężko, ale nie zamierzają wywieszać białej flagi.

- Nie można powiedzieć, że wywieszamy, ale trzeba realnie patrzeć, że to bardzo duża zaliczka i będzie trudno, choć w sporcie wiele się może zdarzyć. U siebie wygraliśmy dziesięcioma punktami i to mogłoby być w naszym zasięgu, ale nie podpisuję się pod tym, że wywieszamy flagę. Jeśli nie zdołamy odrobić strat, to ostatni mecz przed własną publicznością należy wygrać - zaznaczył.

Tylko trzykrotnie swoją szansę na torze w Ostrowie Wielkopolskim dostał Mateusz Szczepaniak, który zdołał pokonać jedynie klubowego partnera - Kamila Marcińca. Jadący w jego miejsce w ramach rezerwy taktycznej Andrzej Lebiediew i Vaclav Milik dorzucili cztery "oczka" - trzy Łotysz i jedno Czech.

- Trzeba jakoś reagować, bo wszystko odjeżdżało, a nie wszędzie taktyczną możemy zastosować. Jak się za długo zwleka, to nie ma potem tego jak poukładać - dodał wyraźnie podłamany Kwieciński.

Czytaj także:
Ale ściganie w finale eWinner 1. Ligi! Junior zrobił duże show! [WIDEO]
Po piętnastu latach mogą wrócić na tron. "To nieco zabawne, że dopiero teraz"

ZOBACZ WIDEO Żużel. Jak wybierany jest wyścig sezonu? Tomasz Dryła wyjaśnia


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy zaskoczyła cię słaba postawa Mateusza Szczepaniaka?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×