Żużel. Lider Stali chciałby startować w eWinner 1. Lidze, ale przeszkadza mu przepis o zawodniku do lat 24 [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Jakub Malec / Na zdjęciu: Sam Masters w barwach rzeszowskich
WP SportoweFakty / Jakub Malec / Na zdjęciu: Sam Masters w barwach rzeszowskich

- W Rzeszowie mieliśmy sporo pecha na początku sezonu, a było to związane z brakiem dostępu do stadionu. Nie mogliśmy nawet trenować na swoim torze - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty lider 7R Stolaro Stali Rzeszów Sam Masters.

[b]

Stanisław Wrona (WP SportoweFakty): W IV Memoriale Krystiana Rempały zajął pan 4. lokatę. Do miejsca na podium zabrakło punktów z pierwszego biegu, gdy był pan wykluczony za przekroczenie limitu dwóch minut. Co się wtedy stało?[/b]

Sam Masters (7R Stolaro Stal Rzeszów, Wolverhampton Wolves, Edinburgh Monarchs): Miałem przygotowany jeden silnik, który przez cały sezon był odłożony na samym spodzie w moim warsztacie i chciałem go wypróbować. Niestety świeca zapłonowa nie była sprawna. Motocykl stanął w miejscu, dlatego opuściłem pierwszy wyścig.

Spiker podał, że było to spowodowane niewłaściwym kolorem kasku, przy błędnie wydrukowanych programach zawodów. Chodziło ostatecznie jednak o problemy sprzętowe?

To nie było spowodowane błędnym kolorem kasku. Z teamem dojechaliśmy jednak na stadion dopiero 30 minut przed pierwszym wyścigiem. To był szalony dzień, bardzo długo tkwiliśmy w korku. Dotarliśmy, wyjechałem do pierwszego biegu, motocykl stanął. Myślałem, że to bardzo zwariowany dzień, ale ostatecznie było w porządku.

W turnieju zdobył pan 11 punktów, zajmując 4. miejsce. Końcowy wynik nie jest zatem chyba taki zły?

Gdyby udało mi się wystartować w pierwszym wyścigu, byłbym w stanie wygrać te zawody (uśmiech). To ostatecznie się nie powiodło. Byłem jednak zadowolony z jazdy w tym turnieju, sprawiała mi ona sporo radości. Naprawdę cieszę się, że mogłem być w Tarnowie dla rodziny Rempałów.

ZOBACZ WIDEO Prezes Motoru zdziwiony plotkami. Twierdzi, że to inny klub ma najwyższy budżet

W swoich czterech startach spisywał się pan całkiem dobrze i zgubił tylko jeden punkt. Tor w Tarnowie jest dosyć twardy. Ile razy startował pan na nim wcześniej?

To był mój pierwszy występ w Tarnowie. Dodatkowo opuściłem w nim pierwszy bieg. Później jednak ten tor bardzo mi się podobał. Nawierzchnia nie była za twarda, a wręcz idealna (uśmiech).

IV Memoriał Krystiana Rempały był turniejem poświęconym tragicznie zmarłemu w 2016 roku zawodnikowi. Znał go pan osobiście?

Startowałem z nim razem w jednym meczu w Lublinie, w sezonie 2015. On był wówczas małym chłopakiem, miał chyba siedemnaście lat. W zasadzie jednak tylko się wówczas z nim przywitałem i to wszystko.

Krystian Rempała zmarł tragicznie, wskutek upadku na torze przed ponad 5 laty. Sama idea tego turnieju pozwala uczcić pamięć o nim i jest chyba dobrą tradycją?

Tak, choć cała ta sytuacja jest bardzo smutna. W tym roku startowałem z Dawidem Rempałą w drużynie z Rzeszowa, znam zatem trochę ich rodzinę. Te okoliczności są naprawdę smutne, jednak dobrze, że mogliśmy startować w zawodach, które były poświęcone Krystianowi.

Kilka słów o występach w Polsce. Pana drużyna, 7R Stolaro Stal, zajęła w 2. Lidze Żużlowej piąte miejsce i nie udało jej się awansować do fazy play-off, choć do tego celu zabrakło jej niewiele. Jak może pan podsumować zakończone rozgrywki?

W Rzeszowie mieliśmy sporo pecha na początku sezonu, a było to związane z brakiem dostępu do stadionu. Nie mogliśmy nawet trenować na swoim torze, dlatego zajęło trochę czasu, aby znaleźć na nim dobre ustawienia motocykli. Ogólnie sezon był dla drużyny z Rzeszowa bardzo ciężki. Przez całe rozgrywki wiele rzeczy było przeciwko nam. Rzeszowski zespół miał zatem według mnie dużo pecha. Sądzę, że gdybyśmy awansowali do play-offów, mogłaby to być całkiem dobra historia.

Ostatecznie do awansu do fazy play-off zabrakło jednego punktu, a w meczach z rywalami z Daugavpils i Rawicza pana zespół przegrał walkę o bonus minimalnie. Pierwsza czwórka była chyba zatem bardzo blisko?

W tych spotkaniach, w których do zdobycia jednego punktu więcej zabrakło nam tak niewiele, dawałem z siebie wszystko. To jednak okazało się nie wystarczające.

A może pan już powiedzieć coś więcej o swojej przyszłości, jeśli chodzi o występy w Polsce?

Osobiście bardzo chciałbym startować w pierwszej lidze, jednak zobaczymy, co się wydarzy. Nikt do mnie jeszcze w tej sprawie nie dzwonił. Przy przepisie o zawodniku do lat 24, trudno jest mi znaleźć tam miejsce. To nie jest z pewnością powodem do radości.

W tym roku broni pan jeszcze barw zespołu z Wolverhampton w Premiership. Teraz czeka was rywalizacja w fazie play-off z zespołem Peterborough Panthers. Rywale zakończyli sezon zasadniczy na pierwszym miejscu, bój o finał będzie zatem chyba ciężki?

W poniedziałek rozpoczynamy walkę w play-offach z drużyną z Wolverhampton. Tak, rywalami będzie drużyna z Peterborough, nie będzie to zatem łatwa przeprawa (pierwszy mecz, w którym Wilki były gospodarzami, zakończył się wynikiem 44:46 - przyp. red.). Mamy jednak dobry sezon. Dodatkowo podobnie wygląda moja sytuacja w Edynburgu w Szkocji, w rozgrywkach Championship (1 i 3 października Sama Mastersa czekają spotkania ćwierćfinałowe z Redcar Bears - przyp. red.). Ten sezon z pewnością był dla mnie dobry, jeśli chodzi o moje występy w Wielkiej Brytanii. Mam nadzieję, że będę dążył do przodu i moje wyniki będą jeszcze lepsze.

W sezonie 2021 zawodnicy wrócili do ścigania w Wielkiej Brytanii, co było niemożliwe w poprzednim, z powodu obostrzeń, związanych z Covid-19. Sprawy są zatem chyba łatwiejsze w tym roku?

Tak, chociaż i tak opuściłem kilka meczów drużyny z Rzeszowa, ponieważ nie mogłem podróżować do Niemiec z Wielkiej Brytanii. Przez COVID-19 nasza sytuacja z pewnością nadal była trudna.

A jak wyglądają sprawy w Australii? W grudniu zaplanowany jest tam finał tegorocznych mistrzostw, a w styczniu miałyby się odbyć przyszłoroczne zmagania. Czy sądzi pan, że te imprezy dojdą do skutku, biorąc pod uwagę obostrzenia w pana kraju?

Musimy poczekać i zobaczyć, co się wydarzy. Aktualnie to nie wygląda zbyt dobrze, ale niedługo przekonamy się, jak to wszystko się zakończy.

Czytaj także:
Mirosław Jabłoński przekazał świetne wieści. Chodzi o zdrowie jego syna!
Championship. Uczestnicy play-off wyłonieni. Dobre występy Marcina Nowaka

Komentarze (0)