Pod koniec sierpnia Mateusz Jabłoński wraz z ojcem Mirosławem pojawili się w Toruniu, by wziąć udział w treningu na Motoarenie. Podczas jednego z próbnych wyścigów 15-latek zahaczył o tylne koło rywala, stracił panowanie nad motocyklem i impetem uderzył w bandę. Jabłoński trafił do toruńskiego szpitala, z którego docierały niezbyt optymistyczne wieści.
Przez kilka ostatnich tygodni medycy walczyli o życie młodego żużlowca, na każdym kroku wsparcie zapewniali mu koledzy z toru, a sam Mirosław prosił o spokój i cierpliwość.
Jednak w poniedziałkowy wieczór Jabłoński senior zabrał głos na Facebooku. "Żyje! Obudził się! Mati ma się dobrze! Długa droga przed nami, ale najważniejsze, że możemy ją planować razem" - przekazał żużlowiec Aforti Startu Gniezno.
15-letni Mateusz Jabłoński uważany jest za ogromny talent i jednego z najbardziej perspektywicznych żużlowców młodego pokolenia. Pomimo posiadania kontraktu w Gnieźnie, chęć zakontraktowania go na sezon 2022 wyraziły niektóre kluby PGE Ekstraligi.
W tej chwili najważniejsze jest jednak zdrowie młodego żużlowca i jego walka o powrót do pełni sił. Wiadomość przekazana przez jego ojca cieszy i bez wątpienia żużlowi kibice czekali na nią z niecierpliwością.
Czytaj także:
Prezes Unii Leszno mówi o odejściu Sajfutdinowa
Walasek nie wytrzymał. Uderzył w członków GKSŻ!
ZOBACZ WIDEO Żużel. Jak wybierany jest wyścig sezonu? Tomasz Dryła wyjaśnia