Żużel. Bellego przychodzi do Leszna jako zawodnik drugiej linii. "Pandemia kibicowska" w Lesznie

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: David Bellego
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: David Bellego

David Bellego jest pierwszym Francuzem w historii, który wystartuje w PGE Ekstralidze. Na zakontraktowanie 28-latka zdecydowała się Fogo Unia Leszno, przed którą najprawdopodobniej chudsze lata i walka o jak największą frekwencję na trybunach.

David Bellego w sezonie 2021 reprezentował Abramczyk Polonię Bydgoszcz w eWinner 1. Lidze. Na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej wykręcił średnią na poziomie 2,292 pkt/bieg i był skuteczny w szczególności na własnym torze. W przyszłym roku Francuz ma zaliczyć debiut w PGE Ekstralidze, a jego postawa jest wielką niewiadomą. W dodatku na Bellego będzie ciążyła większa presja niż zwykle, bo przychodzi do Leszna w miejsce Emila Sajfutdinowa.

- Sądzę, że do transferu Bellego doszło z powodów ekonomicznych. Emil Sajfutdinow odchodzi, a więc myślę, że pieniądze, które trafiały na jego kontrakt, zostały podzielone na wyższą pensję dla Pawlickiego, Doyle'a i Kołodzieja. To, co zostało będzie do dyspozycji Bellego. Trudno powiedzieć, czy sprowadzenie Francuza będzie trafionym ruchem. Widzę go w drużynie jako zawodnika drugiej linii. Życzę mu powodzenia, ale dalej będę się upierał, że Unia powinna była powalczyć o kogoś z dwójki Tobiasz Musielak - Brady Kurtz, bo to zawodnicy waleczni, którzy znają leszczyńskie środowisko - mówi Rufin Sokołowski, były prezes Unii Leszno.

Transfer Bellego oznacza, że Fogo Unia Leszno po czterech tytułach mistrzowskich i czwartym miejscu w sezonie 2021 z pewnością będzie miała wielkie trudności, by walczyć o najwyższe cele w następnych rozgrywkach. Dla kibiców zespołu będzie to pewna nowość. Warto zauważyć, że pod koniec tegorocznych rozgrywek w Lesznie był spory problem z frekwencją. Nasz rozmówca przypomina, że to nie pierwsza taka sytuacja w Lesznie, gdy walka o najwyższe cele nie idzie w parze z zapełnionymi po brzegi trybunami.

- Marian Grys, który był prezesem Unii w latach 1972-1989 opowiadał mi, że w 1989 roku, gdy Unia trzeci raz z rzędu zdobywała mistrzostwo Polski, średnio na mecz na trybunach zasiadało 1500 kibiców. Zakładali się oni między sobą, czy Unia przekroczy 60 punktów, czy też nie. Obawiam się, że teoria działacza spełni się teraz. Kibice po czterech tytułach mistrzowskich zostali rozpieszczeni. Frekwencja w play-offach na stadionie w Lesznie nie powalała na kolana - dodaje były prezes leszczyńskiego klubu.

- Może być tak, że wielu kibiców wróci na trybuny dopiero wtedy, gdyby Unii przytrafiłaby się walka o utrzymanie, a ona generuje dodatkowe emocje. Walka o piąte czy szóste miejsce może nie być w ogóle interesująca. Myślę, że teraz przed Unią trudny okres i może wystąpić "pandemia kibicowska" - kończy Sokołowski.

Czytaj także:
Oto Rosjanin, który może odebrać Zmarzlikowi złoto
Cieszył się każdą minutą jazdy wśród elity. "Dzika karta" w Grand Prix jest jego marzeniem

ZOBACZ WIDEO Żużel. Jak wybierany jest wyścig sezonu? Tomasz Dryła wyjaśnia

Źródło artykułu: