Oto Rosjanin, który może odebrać Zmarzlikowi złoto

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Artiom Łaguta
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Artiom Łaguta

Mówi po polsku, mieszka w naszym kraju, ma obywatelstwo, a jego dzieci chodzą do polskiej szkoły. Ale urodził się ponad 10 tys. km od Bydgoszczy. W sobotę w Toruniu może doprowadzić do rozpaczy Polaków.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=14692]

Artiom Łaguta[/tag] nie ma w kolekcji jeszcze żadnego medalu indywidualnych mistrzostw świata na żużlu. Najwyżej w karierze był w 2018 roku na szóstej pozycji w klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix. Turniej tej rangi po raz pierwszy wygrał w 2020 roku we Wrocławiu.

Przebojem wdarł się na żużlowy szczyt

Teraz jedzie sezon życia. Przed dwoma ostatnimi rundami Grand Prix w Toruniu, które odbędą się w piątek i w sobotę na Motoarenie, jest liderem klasyfikacji przejściowej z 1 punktem przewagi nad obrońcą tytułu mistrzowskiego Bartoszem Zmarzlikiem. Rosjanin w tym sezonie wygrał już cztery rundy Grand Prix. Tyle samo co Zmarzlik.

Bardzo prawdopodobne jest, że ostatnie dwa turnieje w Toruniu to również będzie popis Polaka i Rosjanina. Kto wie, czy w ogóle ostatni wyścig sezonu nie zadecyduje o tytule mistrza świata. - Jest to bardzo możliwe. Mam nadzieję, że to jednak my będziemy świętować zwycięstwo naszego Bartka - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty pierwszy trener dwukrotnego mistrza świata, Bogusław Nowak.

ZOBACZ WIDEO Prezes Motoru zdziwiony plotkami. Twierdzi, że to inny klub ma najwyższy budżet

Skąd taki postęp Łaguty?

Artiom Łaguta od kilku lat ma w teamie Rafała Lewickiego, człowieka, który w przeszłości współpracował m.in. z Tomaszem Gollobem. Teraz swoją wiedzą i doświadczeniem dzieli się z Rosjaninem. - Nie wiem, czy nawiązanie współpracy ze mną to był przełom dla Artioma. Poznaliśmy się w 2012 roku, kiedy przeprowadził się do Bydgoszczy i jeździł w Polonii. Ściśle zaczęliśmy współpracować w 2017 roku - tłumaczy menedżer Łaguty.

Dużo mówi się o tym, że Artiom Łaguta ma przewagę technologiczną rodem z Formuły 1. Jego team wciąż szuka nowinek, by być o krok przed rywalami. - Zawsze miało to bardzo istotny wpływ. Także sześciokrotny indywidualny mistrz świata, Ivan Mauger był bardzo pedantyczny jeśli chodzi o przygotowanie motocykli. Artiom też kładzie mocny naciska na to, żeby miał motory możliwie najlepiej przygotowane zarówno w kwestii podwozi jak i obsługi silników przez najlepszego tunera - dodaje Rafał Lewicki.

W Beterd Sparcie Wrocław zabłysnął

Artiom Łaguta ma starszego brata, Grigorija, który jeszcze nigdy nie ścigał się w Grand Prix. Bracia od lat uchodzą za bardzo solidnych ligowców. Przygodę z polską ligą zaczynali w… łotewskim Lokomotivie Daugavpils. Później przenieśli się do Włókniarza Częstochowa. Następnie ich drogi się rozeszły. Artiom trafił do Bydgoszczy, a następnie do Tarnowa. Od sezonu 2015 przez sześć kolejnych lat ścigał się w Grudziądzu.

Pod koniec sezonu 2020 ogłosił, że odchodzi do Wrocławia. Z Betard Spartą kilka dni temu sięgnął po tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Teraz może kontynuować piękną złotą jesień i zapisać się w historii rosyjskiego żużla. Czy przejście do Wrocławia było punktem zwrotnym w karierze Łaguty? - Wyniki pokazują, że na pewno jest lepiej. Przede wszystkim sezon ligowy trwał dłużej. Artiom jeździł w drużynie, która wygrywa wspólnie z Maciejem Janowskim i Taiem Woffindenem, trzykrotnym mistrzem świata. Jest w teamie Greg Hancock. Te wszystkie małe elementy są dla nas też ważne - zaznacza Lewicki.

Fan motocrossu - marzył od dziecka o quadzie

Artiom Łaguta kocha motocykle. Nie tylko te żużlowe. - Powszechnie wiadomo, że jest wielkim pasjonatem jazdy na motocrossie. Robi to praktycznie od najmłodszych lat. Motocross jest nieodłącznym elementem jego treningu, nie tylko przed sezonem żużlowym, ale też w trakcie - mówi Rafał Lewicki. - Co z tego, że mam 30 lat, ale kupiłem sobie quada, bo marzyłem o tym od dziecka - mówił z kolei o swojej pasji w nSport+ Artiom Łaguta.

Jazda na motocrossie bez dwóch zdań pomaga także w sporcie żużlowym. Wielu świetnych zawodników cross traktowało jako hobby, a jednocześnie element treningu do żużla. - Atuty Artioma? Bardzo dobre wytrenowanie jeśli chodzi o jazdę na motocyklu i druga sprawa - świetne starty - podkreśla Lewicki.

Rodzinny, uśmiechnięty człowiek

Pochodzi z miasta Balszoj Kamień położonego nad Morzem Japońskim, skąd przysłowiowy rzut kamieniem jest do… Korei Północnej. Jego rodzinne miasto dzieli 10 600 kilometrów od Bydgoszczy, gdzie mieszka prawie od dekady. Podróż samochodem stamtąd trwać może nawet 133 godziny! - Całe życie moim marzeniem było, żeby mieszkać na co dzień z rodziną w Polsce - mówił w magazynie nSport+ "Moja Polska". - Bardziej czuję się tutaj jako Polak. Chciałem mieszkać w mieście, ale z dala od centrum, pod lasem - tłumaczył płynnie w języku polskim.

Oczkiem w głowie Artioma są najbliżsi. Żona Avelina oraz syn Adam i córka Agnija. - Jest człowiekiem bardzo rodzinnym. Lubi spędzać czas z dzieciakami. Adam ma swój mały motorek, ale na razie jeździ nim dla zabawy. Gra też w piłkę nożną w szkółce dla dzieci - mówi o Łagucie jego menedżer.

- Dzieci urodziły się w Polsce. Adam chodzi do szkoły. Młodsza córka pewnie zaraz pójdzie do przedszkola. Jego życie toczy się od ładnych kilku lat w naszym kraju - dodaje Lewicki.

- Co ferie jeździmy do Zakopanego na narty. Lubię tamtejsze jedzenie. Wydaje mi się, że zostanę w Polsce na stałe. Syn chodzi do szkoły. Ma dużo kolegów. Ja też więcej znajomych mam już w Polsce niż w Rosji. Jesteśmy zadowoleni z życia tutaj - podkreślał Artiom Łaguta.

Żużlowiec wydaje się być oazą spokoju. Uśmiech nie schodzi praktycznie z jego twarzy. - Rzeczywiście jest bardzo pozytywnym człowiekiem - potwierdza Lewicki. Rosjanin jest bardzo lubianym żużlowcem, zarówno w swoim środowisku, jak i wśród kibiców.

Przejdzie do historii rosyjskiego żużla?

Artiom Łaguta może zostać pierwszym Rosjaninem, który sięgnie po tytuł indywidualnego mistrza świata w jeździe na żużlu. - Zdaje sobie sprawę z tego, co może osiągnąć, ale spokojnie podchodzi do tego. Przygotowania absolutnie się nie zmieniają. Grand Prix w Toruniu traktuje jak każde inne zawody - zapewnia Lewicki.

Rosjanin, nawet gdy wygrywał cztery razy turniej Grand Prix nie usłyszał swojego hymnu. Nie startuje także pod flagą Rosji, a jedynie rosyjskiej federacji motocyklowej. Wszystko to pokłosie afery dopingowej w rosyjskim sporcie. Kiedy stoi na najwyższym stopniu podium nie grają mu hymnu Rosji, a wysłuchuje jedynie fragment koncertu fortepianowego b-moll nr 1 Piotra Czajkowskiego.

Kibice Bartosza Zmarzlika wierzą, że po najważniejszej dekoracji w sobotę w Toruniu na Motoarenie usłyszą jednak Mazurka Dąbrowskiego. Dla Łaguty srebro będzie już największym sukcesem w karierze, nie licząc trzech złotych medali w Speedway of Nations.

Zobacz także:
Unia Leszno podała skład na sezon 2022
Co dalej z Grand Prix w Gorzowie?

Źródło artykułu: