Żużel. Przegrany zespół dostanie drugą szansę, ale pod wodzą innego dyrygenta

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Rune Holta, Lech Kędziora i Leon Madsen cieszą się z pokonania gorzowskiej Stali
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Rune Holta, Lech Kędziora i Leon Madsen cieszą się z pokonania gorzowskiej Stali

Eltrox Włókniarz Częstochowa nie zrealizował celu, jakim był awans do fazy play-off. Drużyna Lwów jest więc zespołem przegranym, bo ambicje częstochowskiego ośrodka sięgają wyżej niż 5. miejsca PGE Ekstraligi. Do rewolucji jednak nie doszło.

KOMENTARZ. Prezes klubu Michał Świącik przed sezonem w roku 2021 zdecydował się na śmiały ruch i wymienił większość składu. Zaryzykował i postawił na młodych polskich seniorów - Bartosza Smektałę oraz Kacpra Worynę. Mało tego, zespół powierzył trenerowi z niewielkim doświadczeniem. Piotr Świderski co prawda dobrze przywitał się z Włókniarzem przejmując stery po Marku Cieślaku w 2020 roku, jednak wtedy siła drużyny za sprawą obecności Jasona Doyle'a była nieporównywalnie większa.

Celem drużyny był awans do fazy play-off. Nie udało się go zrealizować, więc najprościej byłoby napisać, że to dlatego Świderski pracę stracił. Byłoby to jednak spłycenie tematu. Od początku bowiem to zadanie nie należało do najprostszych, biorąc pod uwagę kadry pozostałych ekip. Zmiany w składzie zawsze są obarczone ryzykiem i było widać, że w drużynie nie wszystko zagrało.

O to, by zespół funkcjonował jak szwajcarski zegarek miał zadbać właśnie Świderski. Na ocenę jego pracy należy spojrzeć szerzej. Dla przykładu, z jednej strony cały czas wierzył w Worynę, choć zewsząd jak gromy z jasnego nieba sypały się na niego za to słowa krytyki. Świderski uparcie jednak wierzył w Worynę i to wydało, bo wychowanek rybnickiego ROW-u stał się ważną postacią drużyny Włókniarza. Z drugiej strony trener nie potrafił rozwiązać problemów Smektały, który zwłaszcza od połowy sezonu zaczął zawodzić. Brak porozumienia z Fredrikiem Lindgrenem to natomiast w środowisku tajemnica poliszynela, choć oczywiście oficjalnie wszystko było "ok". Włókniarz nie miał też atutu własnego toru.

ZOBACZ WIDEO Dominik Kubera mówi, dlaczego odejście z Unii Leszno było dobrą decyzją

Sukcesy na polu młodzieżowym (mistrzostwo DMPJ, wicemistrzostwo MMPPK, mistrzostwo i brąz MIMP) trudno przypisywać wyłącznie Świderskiemu, bo w przypadku juniorów Lwów ogromną rolę odgrywają postaci będące w ich teamach: Robert Miśkowiak, Sławomir Drabik, Dariusz Łapa, a także Sebastian Ułamek, któremu po finale MIMP dziękował Mateusz Świdnicki.

BOHATER SEZONU. W tym roku Włókniarz ma ich dwóch. To wspomniany już Mateusz Świdnicki i Jakub Miśkowiak. Duet młodzieżowców wywoływał szerokie uśmiechy na twarzach częstochowskich kibiców. Nie mogło być inaczej, skoro Miśkowiak w Toruniu czy Gorzowie prowadził biało-zielonych do zwycięstw, a Świdnicki na gorzowskim owalu przywoził za swoimi plecami samego Bartosza Zmarzlika.

Młodzieżowa siła Lwów była przepotężna, bo nie zapominajmy, że w odwodzie pozostawał jeszcze Bartłomiej Kowalski. Włókniarz może jedynie żałować, że seniorzy nie doszlusowali do juniorów, którzy pokazali, że żaden rywal im niestraszny. Zresztą wystarczy spojrzeć na liczby. Najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny był Leon Madsen (średnia biegowa 2,219), zaś Miśkowiak i Świdnicki to odpowiednio 2. i 3. siła zespołu (1,965 i 1,694). Dopiero potem Lindgren, który w Grand Prix do końca bił się o brązowy medal IMŚ.

KLUCZOWY MOMENT. Porażka na własnym torze z Moje Bermudy Stalą Gorzów. De facto to spotkanie zadecydowało o tym, że częstochowianie nie znaleźli się w pierwszej czwórce. Rywalizacja z gorzowianami długo była wyrównana, ale w końcówce spotkania więcej argumentów mieli goście. Włókniarz właściwie mógł liczyć jedynie na Madsena, bo reszta zespołu była pogubiona. Zresztą Duńczyk w tym meczu też miał za uszami, gdyż w pierwszym biegu wywiózł w bandę Bartosza Smektałę. Nie zrobił tego celowo, przepraszał kolegę z pary, ale pozostawiło to ślad na morale drużyny. To starcie Włókniarzowi kompletnie nie wyszło.

CYTAT. - I co dalej? Kto będzie tę rozmowę prowadzić, kto to będzie analizować? Franek Kimono? - mówił na antenie nSport+ Marek Cieślak po domowej porażce Lwów z Betard Spartą Wrocław (38:52) (zobacz całość ->>). Wychowanek Włókniarza i jego były trener sugerował w ten sposób, że w klubie brakuje autorytetu, który byłby w stanie pozbierać zespół do kupy. To jednak udało się zrobić, bo po niemrawym początku sezonu Włókniarz odżył po wygranych w Toruniu i Gorzowie. Finalnie jednak celu nie zrealizował.

LICZBA: 43,5. Taką Włókniarz osiągnął średnią w domowych meczach z drużynami, które awansowały do fazy play-off. Tę statystykę zawyża mecz z lubelskim Motorem, który biało-zieloni wygrali aż 56:34. W pozostałych, z rywalami z Leszna, Wrocławia i Gorzowa częstochowianie u siebie mieli niewiele do powiedzenia, bo przegrali do 43, 38 i 39. Z tego wniosek, że w konfrontacji z silnymi przeciwnikami Włókniarz na własnym torze był bezradny.

CO DALEJ? Włókniarz Częstochowa ma wiernych i wyrozumiałych kibiców, ale nawet oni mają swoją cierpliwość. Nie dziwi zatem, że po drugim z rzędu sezonie, w którym cel nie został zrealizowany, oczekiwali zmian w składzie. Już w sierpniu jednak pisaliśmy, że jest to bardzo mało prawdopodobne (zobacz szczegóły ->>) i znalazło to potwierdzenie w faktach. Biało-zieloni do rozgrywek w 2022 roku przystąpią w niezmienionym składzie.

Kto inny jednak poprowadzi drużynę. Piotra Świderskiego zastąpi Lech Kędziora. Nieprzypadkowo i nie na wyrost napisaliśmy, że jest to wielki powrót do Częstochowy, bo we Włókniarzu mają z tym szkoleniowcem same dobre wspomnienia. To on w 2017 roku utrzymał zespół skazywany na spadek (5. miejsce) i został nawet wyróżniony tytułem Trenera Roku. Z powrotu Kędziory do Włókniarza na pewno cieszy się Leon Madsen, bo Duńczyk bardzo cenił sobie ich współpracę.

Ponadto to Kędziora "obudził" częstochowską młodzież, wskazując, że potrzebni są jej doświadczeni mechanicy. Okazało się, że Oskar Polis i Michał Gruchalski są w stanie ogrywać wyżej notowanych od siebie rówieśników. Nade wszystko jednak atutem Włókniarza był domowy tor. Kędziora przy Olsztyńskiej zbudował biało-zieloną twierdzę. W paszczy lwa poradziły sobie w tamtym sezonie tylko Byki z Leszna, które kroczyły po mistrzowski tytuł. Jeśli Lech Kędziora znów sprawi, że Włókniarz u siebie będzie się czuć tak, jak powinien, to w Częstochowie będą go nosić na rękach.

Źródło artykułu: