Żużel. Krzysztof Cegielski grzmi po SoN: Pozwalamy się upokarzać. Już czas by nasze władze powiedziały dość! [WYWIAD]
- Mamy srebro i zaczęliśmy się "naparzać". W tym jesteśmy najlepsi, a nie widzimy tego, że pozwalamy się upokarzać. Czas by polskie władze wreszcie powiedziały dość turniejom przeciwko nam! - mówi Krzysztof Cegielski po finałach SoN w Manchesterze.
Krzysztof Cegielski, ekspert Canal+, były zawodnik: Sportowo wszystko było bez zarzutu. Trudno mi się przyczepić do Macieja Janowskiego, Bartosza Zmarzlika czy trenera Rafała Dobruckiego.
To skoro było tak dobrze, to dlaczego znowu nie mamy złota?
Został popełniony jeden drobny błąd. Pech chciał, że wydarzyło się to w tym najważniejszym biegu. Cieszę się jedynie, że naszym kosztem sukces mają akurat Brytyjczycy, bo oni tego bardzo potrzebowali, żeby wyjść z podziemia. To jedyny plus tej całej historii. Nie ukrywam jednak, że ja także jestem mocno rozgoryczony, ale nie postawą naszych zawodników czy trenera.
Od niedzieli trwa dyskusja, co można było zrobić lepiej i czy zostały popełnione błędy.
W takim "naparzaniu się" jesteśmy naprawdę doskonali. Już zaczęliśmy wewnętrzną wojenkę, kto zawinił. Trwa wielka analiza, co powinien był zrobić Maciej Janowski, a co Bartek Zmarzlik i czy Rafał Dobrcucki mógł zamienić raz naszych zawodników polami startowymi. Tylko po co to wszystko?
Rozumiem, że do pana takie argumenty nie trafiają?
Dla mnie to nie ma żadnego znaczenia. Mam wrażenie, że złość wysyłamy nie w tym kierunku, co powinniśmy. Nasi reprezentanci byli w Manchesterze przecież najlepsi. Co z tego, że Maciej upadł? Równie dobrze mógł mieć defekt i co wtedy? Też byśmy bawili się w taką wojenkę? Przy takiej formule rozgrywania zawodów możemy wyciągnąć z tego srebra jak najlepsze wnioski, a za rok i tak przegrać, bo zdecyduje przypadek, bo komuś spadnie łańcuch.
Zakładam, że zaraz powie pan o niesprawiedliwym regulaminie. Rzecz w tym, że wszyscy wiedzieliśmy, jakie są reguły gry.
Będę o tym mówić, bo trzeba to robić. System od kilku lat jest przeciwko nam. Największy problem polega na tym, że pozwalamy sobie wszystko wcisnąć. My wręcz zgadzamy się na to, by nas upokarzać. Tańczymy tak, jak grają inni, choć jesteśmy w żużlu najsilniejsi. Takie coś byłoby zrozumiałe 20 czy 30 lat temu, ale nie teraz. Weszliśmy na szczyt, zostawiliśmy wszystkich daleko w tyle, a teraz podniecamy się młodym Szwedem, który zrobił dobre wrażenie. Nie mówimy jednak o tym, że tam nie było nikogo innego do jazdy. Taki jest poziom światowego żużla, do którego próbuje się nas zniżyć. Poza tym ten ostatni bieg to też może być w pewnym sensie efekt naszych wewnętrznych kłótni o Zmarzlika i Janowskiego, o opony i wiele innych rzeczy. To się tak nakręciło, że mogło mieć wpływ na Macieja. Nasi zawodnicy naprawdę chcieli wygrać i wszystkim pokazać. Innej opcji dla nich nie było. Musimy jednak zrozumieć, że kolejne kłótnie nam nic nie dadzą. Trzeba się skonsolidować i postawić.
Czyli nawołuje pan do buntu? Mamy powiedzieć, że za rok nie bierzemy udziału w zabawie na takich zasadach?
Nasze władze muszą się zbuntować. Nie możemy się podniecać tym, że nowy promotor obiecał nam, że za kilka lat wróci Drużynowy Puchar Świata, do którego wystawimy więcej zawodników. Teraz 10 naszych żużlowców pokroju Daniela Bewleya siedzi w domu i nie ma co robić, bo kadra nie istnieje. Jeździ w niej trzech zawodników, a my się cieszymy z takiej małej rzeczy jak powrót DPŚ za kilka lat. Ręce mi opadają, kiedy czytam takie wypowiedzi. Trzeba z tym skończyć. Ja mam już tego naprawdę dość. Jest mi żal Bartka, Macieja i Rafała Dobruckiego, a wcześniej było mi tak samo żal Marka Cieślaka. Ciągle jesteśmy kopani.
Co mamy zatem zrobić, jeśli usłyszymy, że za rok reguły gry są takie same?
Nie ma takiej opcji, bo za chwilę do nowego promotora popłyną z Polski kolejne miliony. Nasz problem nie wynikał z tego, że nic nie było można, ale że nic nie robiliśmy.
To co pan w takim razie proponuje?
Od dziś musimy lobbować za zmianami. To zadanie dla Piotra Szymańskiego, Wojciecha Stępniewskiego, prezesa Michała Sikory, a także Andrzeja Witkowskiego. Bardzo proszę o działania dla naszego wspólnego dobra. Od dawna mówimy, że rozmowy na temat turniejów Grand Prix powinny odbywać się na poziomie centralnym. Przy tej okazji powinniśmy załatwiać reguły gry, które nie są jawnie przeciwko nam. Nie zasługujemy na to i nie możemy sobie pozwalać. Czas by polskie władze powiedziały dość. Kadra to przecież sponsorzy, kibice, zgrupowania i cały marketing. Na sukcesach reprezentacji budowaliśmy żużel, więc nie możemy udawać, że nic się nie dzieje. Jeśli zaczniemy regularnie przegrywać w turniejach przeciwko nam, to nikt się nie będzie tym przejmować. Powoli zaczniemy iść w dół.
Zobacz także:
Marek Cieślak komentuje finały SoN
Koszmar Polaków trwa w najlepsze
-
banc Zgłoś komentarz
mają szans. Oczywiście zawody w większych drużynach powinny być, ale obok i może rzadziej. Raz na 2/4 lata wystarczy. GP to z kolei zawody kompletnie indywidualne i tam nie istnieją żadna drużyny narodowe. W tym względzie już teraz mamy za dużo rund GP i tutaj centralne sterowanie może tylko zmniejszyć ich ilość. Nie wiem czy Cegielskiemu o to chodzi. A jeśli chodzi o ten nieszczęsny finał. Zmarzlik pojechał jakby musiał wygrać, Janowski jakby musiał być drugi. Kompletne niezrozumienie zasad turnieju. Zadziwiające jest to, że jadąc w e-lidze nie mają problemu z przywiezieniem tylko 2pkt jeśli w ten sposób wygrywają mecz. Wtedy jakoś rozumieją zasady gry. -
mentikk Zgłoś komentarz
Śmiech na sali. Na łamach SF nie można skrytykować Cegły. Bo takie wpisy są usuwane. Brawo SF. Nadal zdziwieni, że tracicie czytelników? -
RECON_1 Zgłoś komentarz
stanowiskach nie wierze...swoja droga cieszmy sie ze Rosjan nie bylo bo jeszcze bysmy tylko z brazem skonczyli i dopiero byloby polowanie na czarownice... -
erik stelmacher Zgłoś komentarz
zdobywają srebro mistrzostw świata w każdej innej dyscyplinie...proponuję więc zawsze srebro dla naszych,albo nawet 4 miejsce,trzeba wspierać żużel u innych,bo całkiem upadnie...a wtedy co pozostanie oglądać?..sami polacy IMŚ,SoN,DPŚ,GP...feee nie da się oglądać... -
Przecież to ja Zgłoś komentarz
Ciekawe co by powiedział gdyby Polacy zdobyli złoty medal? -
Całkiem Skibicowany Zgłoś komentarz
notowanej i 2 biegi finałowe (Tor A-C i B-D i odwrotnie) - to samo co w barażu. Zachowana dramaturgia a wynik sprawiedliwy. Nikt by nie powiedział, że to loteria. -
Całkiem Skibicowany Zgłoś komentarz
co ci ludzie widzą w zielonym boisku, gdzie na przestrzeni 100 m. biega 20 chłopa a 2 się rozgląda za okrągłą piłką i tak biegają przez 90 - 96 minut i co? i najczęściej nic :) -
abiturient Zgłoś komentarz
okrążeń wokół komina " w lewo" pojazdem przypominającym motocykl ( bez skrzyni biegów i hamulców) można nazwać czystym sportem, gdzie wypadki nie są rzadkością? Sport najpopularniejszy w Polsce (~ 170 zawodników-tendencja spadkowa), WB ~ 60 zawodników, Dania ~ 100, Szwecja ~ 60 (największy spadek, kiedyś 300). O Australii i Nowej Zelandii nie wspomnę. Po co rozdzierać szaty? -
Ķʊɲɞ Ĺɑσ Zgłoś komentarz
Wiecie rozumiecie. Tragedia na skalę lokalną. Takie MŚ. -
IntarOstrów Zgłoś komentarz
Sami takie przepisy mamy. IMP ? Zmarzlik nie mógł latami zostać Mistrzem Polski, bo debilny jeden bieg Finałowy. -
karol3414 Zgłoś komentarz
regulamin zrobić tak jak Krzysztof Cegielski chce, to tych emocji by nie było za wiele, ot co roku zdobywalibyśmy złoty medal. Patrząc na rozgrywki ligowe, które mecze mają największą oglądalność? Lider z outsiderem czy raczej lider z v-ce liderem? Jak będziemy seryjnie zdobywać złote medale to ostatecznie, nawet my przestaniemy się tym ekscytować. Jeśli bym miał coś zmieniać, to ewentualnie to żeby o złotym medalu nie decydował jeden bieg finałowy ale np. runda finałowa, może być nawet tylko między dwoma zespołami, ale żeby było to kilka biegów (choćby dwa, a max. cztery i jeśli cztery to obowiązkowo każdy z drużyny musi zaliczyć choć jeden bieg), rozdzielone biegami o brązowy medal (choćby po to by dać odpocząć zawodnikom). -
fan Lwów Zgłoś komentarz
Panie Krzysztofie, niech nam Pan powie z ręką na sercu- czy jeśli Janoś by się nie wykopyrtnął i nasi zdobyli złoto, czy po finale wygłosił by identyczny, płomienny protest-song ? -
kibic GKM-u Zgłoś komentarz
Obecne zasady są jeszcze głupsze, niż w skokach narciarskich, gdzie przegrywa zawodnik, który pobił rekord skoczni, z zawodnikiem, który skoczył 15 m bliżej, ale ładniej wylądował.