[tag=2728]
Emil Sajfutdinow[/tag] na rosyjskich torach szybko pokazał wielki talent. Swoją postawą zachwycił Andreasa Jonssona, który wówczas reprezentował w polskiej lidze Polonię Bydgoszcz. Szwed zdecydował, że poleci Rosjanina władzom bydgoskiego klubu. Był to strzał w dziesiątkę.
- Gdy Andreas po raz pierwszy zobaczył Emila na motocyklu, to z miejsca się nim zainteresował. Emil już w tamtych czasach zapowiadał się na bardzo dobrego żużlowca. Był świetnie wyszkolony technicznie. Andreas dał nam namiar w klubie na Rosjanina. Otrzymaliśmy telefon do jego ojca, który sprawował pieczę nad zawodnikiem - wspomina w rozmowie z naszym portalem Leszek Tillinger, były prezes Polonii Bydgoszcz.
- Telefonicznie doszliśmy z nim do porozumienia. Później Emil wraz z tatą przyjechali do Bydgoszczy i ostatecznie sfinalizowaliśmy warunki kontraktu. Zapewniliśmy obu panom pomieszczenie mieszkalne i młodziutki zawodnik rozpoczął u nas karierę w lidze polskiej - dodaje Tillinger.
W Polonii talent Rosjanina rozkwitł bardzo szybko, co miało także przełożenie na wyniki na arenie międzynarodowej. Sajfutdinow dwa razy zostawał Indywidualnym Mistrzem Świata Juniorów, a w 2009 roku koncertowo wyważył drzwi do cyklu Grand Prix, wygrywając swój debiutancki turniej w Pradze. W wielkim finale przywiózł za swoimi plecami Fredrika Lindgrena, Jasona Crumpa oraz Leigh Adamsa.
Pierwszy sezon w cyklu Grand Prix w roli stałego uczestnika zakończył z brązowym medalem. Kto by pomyślał, że na następny "krążek" będzie czekał aż 10 lat. Złożyło się na to wiele czynników. Przede wszystkim Rosjanina nie oszczędzały kontuzje. Tak było m.in. w 2013 roku, kiedy walczył o tytuł mistrzowski z Taiem Woffindenem, ale w końcówce sezonu w meczu polskiej ligi doznał kontuzji ręki.
Emil wydawał się zmęczony rywalizacją o mistrzostwo świata. Z Grand Prix zniknął na trzy lata, tłumacząc to brakiem odpowiedniego zaplecza sponsorskiego, a w międzyczasie dwukrotnie zostawał mistrzem Europy. U zawodnika urodzonego w Saławacie sporo działo się także w kwestii przynależności klubowej w Polsce. Po sezonie 2012 odszedł z Polonii Bydgoszcz. Następnie rok spędził we Włókniarzu Częstochowa, kolejny sezon w Unibaxie Toruń, by w 2015 roku trafić do Unii Leszno i rozgościć się w tej drużynie na kilka lat.
W zespole Byków był głównym architektem pięciu tytułów drużynowego mistrza Polski. Warto podkreślić, że przychodząc do Leszna, nie miał żadnego złota w polskiej lidze.
To właśnie w barwach Unii Emil odjechał najbardziej szalony wyścig w swojej karierze. W 2019 roku podczas meczu ligowego w Częstochowie praktycznie przez cztery okrążenia jechał na wyprostowanym motocyklu, odbijając się od band. "Baszkir" nabierał niesamowitej prędkości i na ostatnim łuku szaleńczym atakiem wyprzedził prowadzącego Jakuba Miśkowiaka. Wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, a komentujący zawody w stacji nSport+ Tomasz Dryła krzyczał: "To było za dużo". Bieg z wybitnym udziałem Rosjanina od razu stał się kandydatem do wyścigu sezonu.
Zobacz skrót tego meczu:
W 2017 roku Sajfutdinow już nie odgrywał znaczącej roli wśród najlepszych. Z marzeń o tytule mistrzowskim musiał szybko zrezygnować i zająć się walką o miejsce w najlepszej ósemce. Przełom nastąpił w 2019 roku, kiedy Rosjanin zdobył drugi w karierze brązowy medal. Przy okazji w Hallstavik wygrał pierwszy turniej Grand Prix od sześciu lat i 35 dni.
Do dwóch brązowych medali Emil dołożył trzeci "krążek" z tego samego kruszcu w minionym sezonie. Sajfutdinow potwierdził, że na stałe wrócił do ścisłej światowej czołówki. Wciąż jednak musi czekać na upragnione złoto.
- Emil na pewno swoimi umiejętnościami zasługuje na to, aby zostać indywidualnym mistrzem świata. Sam mu kibicuję i życzę tego tytułu. Jednak mam wrażenie, że często Emil ma pecha podczas Grand Prix i można powiedzieć, że i tak sporo osiągnął do tej pory. Teraz powinien do następnych sezonów podejść ze spokojem i zaatakować tytuł - mówi Tillinger.
Rosjanin swojej kolejnej szansy na mistrzostwo poszuka w przyszłym roku. W polskiej lidze po siedmiu latach spędzonych w Fogo Unii Leszno zmienia klub i będzie startował w Apatorze Toruń. Nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na kolejne mistrzowskie szarże w wykonaniu "Baszkira".
We wtorek Emil Sajfutdinow skończył 32 lata.
Czytaj także:
Ważna zmiana w eWinner 1. Lidze coraz bliżej. Pomysł Skrzydlewskiego nie przeszedł
Chcą go inne kluby, ale nie ma z nim kontaktu. Prezes mówi, że ten zawodnik to największa zagadka!