Chciał, by żużel był większy niż F1. Zaczynał od frustracji i biedy

Twitter / speedwaygp.com / fot. speedwaygp.com / Tony Rickardsson w 2001 roku
Twitter / speedwaygp.com / fot. speedwaygp.com / Tony Rickardsson w 2001 roku

Niedawno przyznał, że uwierzył w to, że pewnego dnia żużel może być większy niż F1. Chociaż zdobył sześć tytułów mistrza świata, to poza środowiskiem nie zdobył uznania. W Polsce może kojarzyć się jako pogromca marzeń Tomasza Golloba.

W tym artykule dowiesz się o:

Tomasz Gollob i Tony Rickardsson są niemal rówieśnikami. Szwed jest starszy o ledwie rok, obaj przez lata toczyli zażarte boje o tytuły mistrzowskie w Speedway Grand Prix. Szwed doczekał się rekordowych sześciu tytułów mistrzowskich, podczas gdy Polak tylko jednego i to już po zakończeniu kariery przez rywala ze Skandynawii.

Najpewniej, gdyby nie okres dominacji Rickardssona, to Gollob miałby więcej złotych krążków na szyi. Blisko było chociażby w roku 1999, gdy kontuzja w końcówce zmagań zabrała Polakowi szansę na życiowy sukces.

- Mocno wierzyłem, że będę częścią dyscypliny, która stanie się większa niż F1. Uwielbiam Formułę 1, oglądam wyścigi i starałem się zrobić wszystko, abyśmy stali się więksi niż oni - powiedział ostatnio Rickardsson, którego dominacja nie wywindowała dyscypliny do miana najpopularniejszej na świecie.

Skąd wziął się Tony Rickardsson?

Tylko dwóch żużlowców w historii zdobyło sześć tytułów mistrza świata. Przed Szwedem dokonał tego tylko Ivan Mauger, ale zrobił to w czasach finałów jednodniowych. Tony Rickardsson swoją klasę i formę potwierdzał kolejno w erze Grand Prix, notując dobre wyniki przez cały sezon.

ZOBACZ WIDEO Jakub Miśkowiak: Wejdziemy do czwórki i pokażemy jacy jesteśmy silni

Rickardsson miał zaledwie trzy lata, gdy wsiadł na swój pierwszy motocykl. - Skończyło się tym, że wjechałem prosto w taśmę. Patrzyłem na wszystko wokół, ale nie tam gdzie powinienem był - przyznał w wywiadzie dla "Aftonbladet".

Tak wczesny wyjazd na tor Rickardsson zawdzięczał rodzinnym tradycjom. Jego ojciec trenował motocross. - Rodzina nigdy na mnie nie naciskała, ale zawsze byli przy mnie, kiedy ich potrzebowałem - dodał 51-latek.

Obecnie Szwecja przeżywa spory kryzys pod względem żużla. W elicie o czołowe lokaty walczy tylko Fredrik Lindgren. W erze Rickardssona było inaczej. Z jego pokolenia większą karierę wróżono jednak Henrikowi Gustafssonowi. "Henka" urodził się ledwie trzy dni przed rodakiem. - Zdobyłem sporo tytułów jako junior i czekałem na dzień, w którym zostanę mistrzem świata - powiedział "Aftonbladet" Gustafsson, który ostatecznie nigdy nie zdobył tytułu.

Zaczęło się od biedy

Tony odziedziczył sprzęt po Kencie Rickardssonie, który startował na szwedzkich torach. Starszy o osiem lat brat nigdy nie odniósł sukcesów na międzynarodowej arenie, ale stanowił skuteczną motywację dla młodszego z rodzeństwa.

- Inni mieli większy talent niż Tony, gdy zaczynali startować. Upór doprowadził go do miejsca, w którym się znalazł. Miał większą chęć zwycięstwa niż ja - mówił starszy z braci Rickardssonów w szwedzkich mediach, gdy Tony kończył karierę.

Sam Tony nieco inaczej widzi sprawy z przeszłości. - Początek moje kariery to był frustrujący okres, pełen kłopotów. Trenowałem głównie na domowym torze, bo tata miał zbyt mały portfel - wyjaśnił sześciokrotny mistrz świata.

- Tony zawsze miał w sobie gen rywalizacji. To, co sobie zaplanował, musiał zrealizować. Jest i był uparty - stwierdził jego brat.

Zdaniem wielu, kluczem do sukcesu w przypadku Rickardssona okazały się szybkie motocykle. Nawet jeśli w jego pokoleniu byli zawodnicy, którzy mogli pochwalić się większymi umiejętnościami jeździeckimi, jak chociażby Gollob, to Szwed przewyższał ich sprzętowo. - Nikt nie potrafi wyjaśnić, co sprawiło, że Tony został najlepszym zawodnikiem na świecie. On mówi, że to jego chęć odnoszenia zwycięstw - powiedział Carl Blomfeldt, który odpowiadał za sprzęt Szweda w jego złotych latach.

Jeszcze jako dziecko Rickardsson grał w hokeja, który w Szwecji jest znacznie popularniejszy niż żużel. Gdy bywał w sytuacji sam na sam z bramkarzem, regularnie trafiał do bramki. Po latach ta cecha wyróżniała go w żużlu. Zachowywał spokój, gdy inni tracili nerwy.

Prosił go, by dał sobie spokój

Jednym z pierwszych trenerów Rickardssona był Torbjoern Harrysson. Ten w pewnym momencie poprosił młodego zawodnika, by dał sobie spokój ze ściganiem. - Powiedział mi, żebym odpuścił, wrócił do Avesty i ponownie zaczął przygodę z hokejem, że nigdy nie będę wielkim zawodnikiem - powiedział były czempion.

Gdy lata później Rickardsson zostawał mistrzem świata, Harrysson był jednym z gości na stadionie w Sztokholmie w roku 2001. - Był dość nieszczęśliwy, zdezorganizowany, ale naprawdę był cholernie dobrym hokeistą. Dwa lata z rzędu uznano go za najlepszego gracza. Gdyby pozostał przy hokeju, byłby tak dobry jak największe gwiazdy - powiedział kilka lat temu Harrysson w rozmowie z "Aftonbladet".

Rickardsson nie posłuchał jednak swojego trenera. - Potraktował te słowa we właściwy sposób - stwierdził szkoleniowiec, któremu zależało na tym, by wstrząsnąć podopiecznym. - U niego wiele zależało od psychiki. Nie dało się go pokonać. Wolałby umrzeć niż przegrać - dodał.

Gry w hokeja uczył go m.in. Lars-Inge Abrahamsson. Ten z kolei nigdy nie miał wątpliwości, że Tony Rickardsson stanie się legendą żużlowych torów. - Gdy miał 13 lat, to zapowiadałem, że pewnego dnia zostanie mistrzem świata - stwierdził w "Aftonbladet". - Trenowałem hokej, ale Tony był typem zwycięzcy. Byłby wybitny w każdym sporcie, który by wybrał - dodał.

Przełomowy moment

Sam Rickardsson za przełomowy moment w swojej karierze uznaje rok 1990, gdy dość niespodziewanie został mistrzem Szwecji. Miał wtedy ledwie 20 lat, a pokonał m.in. Pera Jonssona, który wcześniej został mistrzem świata. - Wtedy po raz pierwszy zrozumiałem, że mogę wygrywać z najlepszymi. To były ostatnie zawody w tamtym sezonie, więc byłem zbudowany przez całą zimę - powiedział Rickardsson.

Potwierdzeniem może być to, że już w kolejnym sezonie został srebrnym medalistą mistrzostw świata, po tym jak zaskoczył faworytów w jednodniowym finale rozgrywanym na stadionie Ullevi w Goeteborgu.

- To był wyczyn większy niż pierwszy tytuł mistrza świata. Jako jedyny miał wtedy motocykl Jawy. Inni korzystali z GM-ów i Goodena - przypomniał Kent Rickardsson, brat Tony'ego.

Jednak lata później, gdy wszyscy zaczęli jeździć na Jawach, on jako pierwszy przerzucił się na GM-y i znów podjął dobrą decyzję. Obecnie włoska marka jest praktycznie jedynym producentem silników żużlowych. To m.in. zasługa sukcesów żużlowca ze Szwecji.

- Od zawsze byłem zainteresowany sprawami technicznymi. Potrafię spawać, toczyć, frezować - wyjaśnił Rickardsson, który lubił samemu "dłubać" w swoim sprzęcie.

Mistrzem świata po raz pierwszy został w roku 1994. Pięć kolejnych tytułów dorzucał już w erze Speedway Grand Prix. Karierę zakończył w połowie sezonu 2006, gdy nagle po jednym z wypadków zdał sobie sprawę, że stracił pasję do ścigania. Pomimo upływu czasu, obecnie zawodnicy z młodszego pokolenia dalecy są pod względem osiągnięć Rickardssona. Tai Woffinden ma "tylko" trzy tytuły mistrza świata, Bartosz Zmarzlik - dwa.

Czytaj także:
Wadim Tarasienko o nowym klubie i wymarzonym prezencie pod choinkę
Frederik Jakobsen: Regulamin daje mi szansę

Źródło artykułu: