Żużel na Netfliksie? Formuła 1 może być wzorem

WP SportoweFakty / Maciej Kmiecik / Na zdjęciu: Tony Rickardsson
WP SportoweFakty / Maciej Kmiecik / Na zdjęciu: Tony Rickardsson

- Moje dzieci nawet nie oglądają żużla - mówi Tony Rickardsson, zdaniem którego żużlowcy zbyt często są anonimowymi postaciami, choć zasługują na miano bohaterów. Sześciokrotny mistrz świata uważa, że żużel potrzebuje nietypowej formy promocji.

Tony Rickardsson wraca do żużla. Sześciokrotny mistrz świata od sezonu 2022 będzie ambasadorem Speedway Grand Prix, po tym jak nowym promotorem mistrzowskiego cyklu będzie Eurosport Events. 51-latek zaczyna się mocniej angażować w czarny sport w momencie, gdy przeżywa on wyraźny kryzys na arenie międzynarodowej.

Chociaż polska PGE Ekstraliga zrobiła w ostatnich latach ogromny krok naprzód, o tyle w Szwecji czy Danii zaczyna brakować nowych żużlowców. Rickardsson jest tego świadom. Martwi go też to, że wiele osób nie posiada większej wiedzy na temat żużlowców, choć zasługują oni na miano współczesnych bohaterów.

Żużlowy Netflix

Żużlowcy rozpędzają się do ponad 100 km/h, w swoich motocyklach nie mają hamulców i niejednokrotnie zaglądają śmierci w oczy. - Najpotężniejsze narzędzie, jakim dysponujemy, to nasi zawodnicy. Musimy się skupić na tym, by prezentować więcej materiałów żużlowych zza kulis - powiedział agencji Reuters Tony Rickardsson.

ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta mówi o braku rosyjskiego hymnu na podium i więzi z Polską

Przykładem może być Formuła 1, która we współpracy z Netfliksem stworzyła serial "Drive to survive". Pozwolił on dotrzeć do osób, które dotąd w ogóle nie oglądały wyścigów. - W taki sposób można przyciągnąć nowych fanów - ocenił Szwed.

- Moja najstarsza córka, która w ogóle nie oglądała sportów motorowych i żużla, zobaczyła "Drive to survive" na Netfliksie i nagle zaczęła oglądać wyścigi F1! To jest bardzo dobry sposób, by zaangażować młodszą publiczność, by zyskać popularność wśród młodzieży - stwierdził Rickardsson.

Szwed uważa, że takie postacie jak Bartosz Zmarzlik, Tai Woffinden czy Artiom Łaguta są na tyle ciekawe, że w razie odpowiedniego opowiedzenia ich historii, możan by zaciekawić sportem żużlowym ludzi spoza tego świata. - Wiem, że ten plan odniesie sukces, bo w żużlu mamy kilka naprawdę ciekawych postaci. Nie mogę się tego doczekać. Bardzo chciałbym zobaczyć takie programy. Taki jest cel. To się wydarzy - zapowiedział Rickardsson.

Żużel miał dogonić F1

Sześciokrotny mistrz świata zdradził też, że przed laty uwierzył w wizję żużla kreśloną przez BSI, które było promotorem Speedway Grand Prix od roku 1995. Brytyjczycy zaczęli organizować turnieje na nowoczesnych stadionach, ściągnęli do cyklu nowych sponsorów. - Mocno wierzyłem, że będę częścią dyscypliny, która stanie się większa niż F1. Uwielbiam Formułę 1, oglądam wyścigi i starałem się zrobić wszystko, abyśmy stali się więksi niż oni - zdradził były szwedzki żużlowiec.

- Jako żużel nawet się nie zbliżyliśmy do F1, ale był taki moment, że postęp był wyczuwalny. Jednak to trudne. Żużel to połączenie rozrywki i sportu. Trudno jest mi zrozumieć, dlaczego wszyscy nie kochają tej dyscypliny - podsumował Rickardsson.

Reprezentant Szwecji zakończył karierę w sezonie 2006, gdy zaczął odczuwać skutki fatalnego wypadku. Jednak jeszcze kilka miesięcy wcześniej, podczas turnieju w Cardiff, popisał się jazdą niemal po samej bandzie. Dało mu to zwycięstwo w GP Wielkiej Brytanii.

- To była szybka decyzja. Jestem szczęśliwy, że ten manewr się udał, choć też żałowałem, gdy pomyślałem, jak głupi był to ruch i jak poważne mógł mieć konsekwencje. To była jedna z głupszych rzeczy w mojej karierze. Dlatego kilka miesięcy później przeszedłem na emeryturę, bo zdałem sobie sprawę, że nie pożyję długo, jak będę robił takie rzeczy - podsumował Rickardsson.

Żużel potrzebuje promocji

Czy "żużlowy Netflix" się przyjmie? Czy kibice oczekują dodatkowych produkcji, które pozwolą im zobaczyć zawodników z innej perspektywy? - Myślę, że tak. Sama oglądałam "Drive to survive" o F1 i muszę przyznać, że ten serial jest świetny - powiedziała WP SportoweFakty Marta Półtorak, była prezes Stali Rzeszów.

Zdaniem Półtorak, jeśli żużel nie pójdzie z duchem czasu i zamknie się na obecne środowisko, to w końcu umrze jako dyscyplina żużlowa. Już teraz rozgrywki ligowe wywołują większą ekscytację tylko w naszym kraju, w Wielkiej Brytanii, Danii czy Szwecji mecze śledzi garstka widzów.

- Gdyby ktoś wpadł na serial żużlowy w stylu "Drive to survive", to tylko byśmy zyskali. Każdy pomysł promujący żużel jest dobry. Tego potrzebujemy. Sięgniecie po Rickardssona przez Eurosport Events to na pewno dobry ruch i to widać po jego pomysłach. Ma otwarty umysł i zostaje trzymać kciuki - podsumowała Półtorak.

Czytaj także:
Kolejny klub wchodzi do gry o podpis Mateja Zagara
Zagraniczny junior? Rozwalimy cały system

Komentarze (8)
avatar
rose.yeah.bunnyXD
26.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
tak jest w tym racja na pewno. Ale potrzebnych jest kilka zrodel, i lekkie kopnięcie tej zastygniętej formuły z jaką mamy doczynienia. W sumie nie ma aż takiej tragedii jaka jest np w skokach n Czytaj całość
avatar
RECON_1
24.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ze Tony w to wszedl....mam nadzieje ze jednak cos z tym wszystkim zdziala bo umie dobrze biznes pociagnac. 
avatar
Nie zaszczepię się
22.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Co to jest ten Netflix? 
avatar
mentikk
22.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zawsze można wykorzystać nasz rodzimy film Żużel do promocji dyscypliny. Aż dziwię się, że od premiery tego filmu lawinowo nie przybyło dzieciaków w szkółkach :D 
avatar
SpeedMar
22.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
żużel to świetna i może być szybka forma reklamy tego sportu, wystarczy w przekazie TV pokazać jeden bieg np. 65 sekund w akcji Emila w Częstochowie i już jest wow. Czytaj całość