Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Który transfer z punktu widzenia Aforti Startu Gniezno był najważniejszy przed sezonem 2022?
Radosław Majewski, dyrektor Aforti Startu Gniezno: Na pewno ważne jest wzmocnienie formacji zagranicznej poprzez pozyskanie Michaela Jepsena Jensena. Równie istotny jest transfer Ernesta Kozy, przez co wzmacniamy naszą drugą linię. Wszystkie ruchy transferowe, które wykonaliśmy w tym okresie są ważne. Proszę pamiętać, że zatrzymaliśmy naszego lidera, Oskara Fajfera, co też jest istotne w kontekście budowy całego składu na przyszły sezon. Ciężko wskazać jednak jeden najważniejszy ruch transferowy.
Trudno było Michaela Jepsena Jensena przekonać do przyjścia do Gniezna?
Przyznaję, że rozmowy trwały długo. Ostatecznie jednak osiągnęliśmy porozumienie. Wyjaśniliśmy sobie wszystkie wątpliwe kwestie i finalnie jest on w Gnieźnie.
Skład, który udało się zbudować na sezon 2022 pana zdaniem jest mocniejszy od tego, który dotychczas mieliście?
Zarówno w mojej ocenie, jak i sztabu szkoleniowego ten skład wydaje się - przynajmniej na papierze - silniejszy. Po to robi się ruchy transferowe, żeby ten skład wzmocnić. Oczywiście doceniamy to, co dla gnieźnieńskiego klubu zrobili zarówno Timo Lahti, Kevin Fajfer i Frederik Jakobsen, którzy z Gniezna odchodzą. Rozstaliśmy się w dobrych relacjach.
Postawiliśmy na innych zawodników, o których wspomniałem. Dochodzi do tego Szymon Szlauderbach, który miał też niezły sezon na torach drugoligowych. Jesteśmy optymistycznie nastawieni i wierzymy, że to jest skład, który może nawiązać ciekawą i równorzędną walkę z pozostałymi drużynami z eWinner 1. Ligi.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Nie zna domowego toru, ale jest przekonany, że odnajdzie się w każdych warunkach
Apropos Timo Lahtiego i Frederika Jakobsena. Próbowaliście ich zatrzymać czy oni raczej z góry zakładali odejście z Gniezna po tym sezonie?
Jeden i drugi zawodnik otrzymali od nas propozycję dalszych startów w Gnieźnie. Obaj postanowili jednak inaczej ułożyć swoje ścieżki kariery. Frederik Jakobsen otwarcie mówił, że obiera kurs na PGE Ekstraligę. Timo Lahti z kolei zostaje w eWinner 1.Lidze, ale jak wiemy zmienił barwy i będzie startował w Orle Łódź. Teraz odchodzą od nas, bo tak czasami bywa w sporcie. Nie oznacza to jednak, że nasze drogi w przyszłości ponownie się nie zejdą. Mostów za nikim nie palimy. Nie zamykamy drogi dla nich do powrotu do Gniezna w przyszłości.
Jak doszło do zakontraktowania Antonio Lindbaecka? To była jego inicjatywa czy klub zgłosił się do Szweda, kiedy ten dał sygnał, że chce wrócić do polskiej ligi?
Po naszych zawodach w lidze czeskiej dostałem informację, że Antonio Lindbaeck chce wrócić do ligi polskiej. Podjęliśmy rozmowy i bardzo szybko udało nam się osiągnąć porozumienie.
Nie boicie się trochę, że bierzecie "kota w worku"?
Od samego początku w rozmowach z Antonio Lindbaeckiem było powiedziane, że jest zawodnikiem kontraktowanym w charakterze rezerwowego. Nie daliśmy mu żadnych gwarancji startów, ale też oczywiście nie zamykamy przed nim szansy na występy w meczach ligowych. Sam Antonio i jego otoczenie zapowiadają bardzo dobre przygotowanie do sezonu i chcą swoją wyższość pokazać na treningach i w meczach kontrolnych. Droga do składu jest dla niego otwarta. Wszystkie decyzje sportowe pozostają w kwestii sztabu szkoleniowego i nowego menedżera.
Żużel jest niestety sportem kontuzjogennym i musimy jakąś rezerwę w kadrze mieć na wypadek zdarzeń losowych. Doświadczenie z sezonu 2021 nauczyło nas, że kontraktowanie zawodników w trakcie sezonu nie zawsze wychodzi na dobre i jest przede wszystkim kosztowne. Z kolei kontrakt Antonio Lindbaecka nie kosztuje nas w tym momencie nic, bo zawodnik do sezonu ma się przygotować z własnych środków.
Słowem, niczego nie ryzykujecie…
Dokładnie. Oczywiście znak zapytania przy nazwisku tego żużlowca jest. Powrót Antonio Lindbaecka w sezonie 2021 na tory ligi szwedzkiej wyglądał dobrze i daje nadzieje, że zawodnik ten będzie odpowiednio przygotowany do tego, by walczyć w Gnieźnie o miejsce w składzie. Sam to zresztą deklarował przy okazji wizyty w Gnieźnie na kolacji sponsorskiej.
Zgodzi się pan, że niewielu chyba jednak wierzy, że to może wypalić?
Zdajemy sobie sprawę, że przez wielu kibiców transfer ten odbierany jest trochę z przymrużeniem oka. My jednak podchodzimy z optymizmem do osoby Antonio Lindbaecka. Wierzymy, że to będzie dobry ruch i Szwed nawiąże do tych fajnych czasów, kiedy był uwielbiany w Gnieźnie i zdobywał mnóstwo punktów.
Nie jest tak, że kibice więcej obiecują sobie po zawodniku, który ma tworzyć team z Antonio Lindbaeckiem, czyli Philipem Hellstroem-Baengsem? Niektórzy mówią, że macie w składzie perełkę. Co pan na to?
O Philipie zaczęło być głośno szczególnie po udanym występie w Speedway of Nations w Manchesterze. Wówczas wypłynął na szerokie wody i został zauważony. My już dużo wcześniej mieliśmy sygnały, że warto mieć na niego uwagę. Stąd też miał on kontrakt w Gnieźnie już od dwóch sezonów.
Dostanie na poważnie szanse startów w lidze?
Droga do składu jest przed nim otwarta. Może występować z pozycji rezerwowego pod numerami 8 lub 16 albo jako zawodnik U24 w podstawowym składzie. Rok temu zadebiutował w naszych barwach i został wtedy rzucony na głęboką wodę. Nie miał okazji do wielu treningów na torze w Gnieźnie, stąd też ta jego jazda z pewnością ani jego nie satysfakcjonowała, ani my też nie byliśmy w stu procentach z niego zadowoleni.
Widzimy w tym zawodniku potencjał. Przed sezonem ma wziąć udział w większej liczbie treningów na torze w Gnieźnie. Może stać się on objawieniem w sezonie 2022. Jeżeli przełoży dobrą dyspozycję z SoN w Manchesterze na polskie tory, to będziemy bardzo zadowoleni. Wiadomo, jak trudna jest sytuacja na rynku zawodników do lat 24, dlatego też uważamy, że Philip Hellstroem-Baengs może być jednym z ciekawszych nazwisk na torach eWinner 1.Ligi.
Startu Gniezno nie wymienia się w roli faworytów do awansu czy nawet czołowych lokat w eWinner 1.Lidze. O co chcecie jechać w przyszłym sezonie?
Spoglądając na historię, w poprzednich latach też nie byliśmy wymieniani w gronie faworytów, a jednak byliśmy drużyną, która potrafiła sprawić nie jedną niespodziankę na pierwszoligowych torach. To samo chcemy robić w sezonie 2022. Łatwiej jest startować w roli objawienia ligi, drużyny, na którą nikt nie stawia. Nie czuć wtedy tej presji, szczególnie medialnej, która bardzo mocno jest budowana wokół drużyn z Bydgoszczy czy Zielonej Góry. Te dwa zespoły wymienia się jako głównych kandydatów do awansu.
Naszym celem jest wejście do play-offów. To jest podstawa, a później czas pokaże, co uda się zwojować. Oczywiście celem każdego sportowca i każdego klubu jest wygrywanie. Chcemy dojechać jak najwyżej w eWinner 1.Lidze. To wszystko jednak zweryfikuje tor. Nasze ambicje są tak samo wysokie jak pozostałych siedmiu klubów rywalizujących w tej lidze. Wszyscy myślą o tym, by wygrywać spotkania i cieszyć swoją jazdą kibiców.
Zobacz także:
Dziś takich żużlowców już nie ma
Transfery Drabika i Kowalskiego mają być kluczowe