Jacek Gajewski: Chciałbym, żebyśmy przekroczyli minimum granicę 40 punktów

W niedzielę żużlowcy Unibaksu Toruń zmierzą się na wyjeździe z jeźdźcami Włókniarza Częstochowa w pierwszej odsłonie półfinałowego dwumeczu Speedway Ekstraligi. Ekipa z Grodu Kopernika ma zamiar zrewanżować się drużynie spod Jasnej Góry za porażki w finałach Drużynowych Mistrzostw Polski w latach 1996 i 2003.

W piątek prawie cały zespół z województwa kujawsko-pomorskiego trenował na Stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie. - Jesteśmy w niemal pełnym składzie, dojechał Chris Holder, brakuje tylko Mateja Kusa i Darcy’ego Warda. Do Częstochowy pojadą jednak już wszyscy. Specjalnie zgłosiłem pod numerami 1 i 2 juniorów, by mieć możliwość manewru przy ostatecznym zgłoszeniu składu do zawodów. Na pewno z którymś z tych numerów pojedzie Holder, ale co dalej, tego jeszcze nie wiem. Jeśli Jaguś zdecyduje się wystartować, to sprawa będzie jasna. Jeśli nie, to zostaje zastępstwo zawodnika albo wystawienie jednocześnie w składzie Kusa i Warda - powiedział w rozmowie z "Nowościami" menadżer Unibaksu, Jacek Gajewski.

W rundzie zasadniczej Lwy pokonały na własnym terenie Anioły 50:40. Planem minimum dla torunian jest powtórzenie tego wyniku. - Chciałbym, żebyśmy przekroczyli minimum granicę 40 punktów. Jeśli nam się to nie uda, ciężko byłoby odrobić straty w rewanżu - dodał Gajewski.

W zeszłotygodniowym meczu Włókniarza z Unią Leszno (45:45) zabrakło Lee Richardsona, któremu urodził się potomek. W niedzielę Brytyjczyk zawita jednak już do Częstochowy i podopieczni Grzegorza Dzikowskiego przystąpią do pojedynku z ekipą Jana Ząbika w najsilniejszym składzie. - Chciałbym także powiedzieć, że na pewno wystartuję w niedzielnym meczu Włókniarza - powiedział "Rico".

Początek niedzielnego spotkania o godz. 16:00.

Źródło artykułu: