Lukas Dryml nadal jest czeskim numerem jeden. Gdy stracił motywację do żużla, zajął się biznesem

Newspix / Tomasz Jastrzebowski / Na zdjęciu: Lukas Dryml
Newspix / Tomasz Jastrzebowski / Na zdjęciu: Lukas Dryml

- Zaczynałem odczuwać utratę chęci posuwania się dalej. Przestałem chcieć być mistrzem świata - przyznał Lukas Dryml w programie "This is speedway". Czech wspomniał karierę, podał powody zakończenia jej w wieku 33 lat. Opowiedział o obecnym zajęciu.

W tym artykule dowiesz się o:

Bracia Ales i Lukas Drymlowie są doskonale znani polskim kibicom speedwaya. Na przełomie wieków, a także początku obecnego przedzierali się do czołówki zawodników Starego Kontynentu. Młodszy z nich, Lukas, osiągnął większe sukcesy i nadal jest m.in. najlepszym Czechem w historii cyklu Grand Prix, mając na koncie najwięcej zdobytych punktów (222), miejsc na podium (4) i ogólnych występów w światowej elicie (34 rundy i 153 biegi).

I to właśnie Lukas był gościem kolejnego odcinka "This is speedway" w stacji nSport+, który prowadzi Łukasz Benz. Zarówno on, jak i jego starszy brat od kilku sezonów nie ścigają się już na motocyklach. Na brak obowiązków jednak nie narzekają. - Jesteśmy dilerami samochodów Skoda. Dbamy o swoich klientów. Sprzedajemy im zarówno nowe, jak i używane samochody, wykonujemy naprawy i serwis. Nadzoruję nasz biznes. Wszystko jest w najlepszym porządku, tylko jesteśmy bardzo zajęci - przyznał były żużlowiec.

Dzieli ich tylko półtora roku. Obu od początku wróżono udaną karierę. Byli następcami ojca, Alesa seniora, więc taki wybór życiowej drogi nie musiał być wielkim zaskoczeniem. Drymlowie od najmłodszych lat dosiadali jednośladów i solidarnie postawili na speedway. Prowadzeni przez tatę, czynili postępy. - Wszystko było w naszych rękach, a my naprawdę chcieliśmy zostać żużlowcami - powiedział pardubiczanin.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Trener Arged Malesy nie jest zadowolony z rywala na inaugurację PGE Ekstraligi

Wspólnie wzięli udział w wielu edycjach drużynowych mistrzostw świata. W 2004 roku byli stałymi uczestnikami GP. Ścigali się w wielu ligach, będąc po czasach świetności Antonina Kaspera i Bohumila Brhela głównymi postaciami czeskiego żużla. Lukas w latach 2002-2003 przebojem wdarł się do grona najlepszych. Stanął na podium w rundach w Sztokholmie i Goeteborgu (2002) oraz Chorzowie i Aveście (2003), do czego np. Ales nigdy się nie zbliżył.

- Gdy awansowałem do GP, byłem w szczytowej formie. Nikogo się wtedy nie bałem. Chciałem pokazać sobie i wszystkim, że tam jestem. Wszyscy mieli w głowach, że jestem w stanie z nimi walczyć i wygrywać - powiedział i dodał: - Miewałem też poważne kontuzje i ludzie mówili, że nie jestem już tak dobry. Mogło tak być. Mam dobre wspomnienia z tamtych czasów. Ścigałem się o mistrzostwo świata przez cztery sezony, co nie było łatwe, ale dało mi wiele radości.

Co było dla niego najważniejsze w sportowym życiu? - W jeździe wszystko dawało mi satysfakcję. Najlepsze momenty to te, w których zdobywałem dużo punktów, osiągałem sukcesy i gdy cieszyłem wszystkich dookoła swoją jazdą - kwitował wielokrotny reprezentant Czech, który także i w Polsce startował dla kilku klubów. Jak sam przyznał w rozmowie, bardzo dobrze wspomina okres jazdy w Częstochowie i Ostrowie. Nie zapomniał też o Lesznie.

Młodszy z braci karierę zakończył w 2014 roku, mając niedużo, bo 33 lata. - Myślę, że zacząłem tracić ducha. Uważam, że straciłem motywację. Zaczynałem odczuwać utratę chęci posuwania się dalej. Przestałem chcieć być mistrzem świata. Utraciłem całkowicie to uczucie. Nie chciałem już startować w kwalifikacjach do IMŚ czy IME - stwierdził jeden z najbardziej znanych zawodników w historii żużla w kraju naszych południowych sąsiadów.

- Wyścigi to była spora część mojego życia i prawdopodobnie najlepsza jego część w moim przypadku. Nie myślę o ponownym ściganiu. Pojawiam się na torach i jestem na bieżąco z wynikami czy wiadomościami żużlowymi. W żadnej formie nie jestem jednak związany z dyscypliną. Czasami to, co robię, to słowna pomoc dla czeskich juniorów - przyznał Lukas.

Gdy Drymlowie rozpoczynali starty na "czarnym torze", ich dyscyplina stała w Czechach na wyższym poziomie, niż jest to obecnie. Brakuje w tym momencie gwiazd i silnej reprezentacji. - Mamy kilku dobrych chłopaków. Vaclav Milik nie jest już najmłodszy, ale wciąż jest najlepszy. Jan Kvech dobrze się rozwija, szybko staje się coraz lepszy, jest na pewno przyszłościowy. Petr Chlupac ma dobre podejście do żużla, lubię go oglądać - ocenił sytuację w swoim kraju Dryml.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Witold Skrzydlewski mówi, co jego zdaniem czeka Arged Malesę. Rok temu miał rację
Przez całą karierę był wierny macierzystemu klubowi. Jeden wypadek przekreślił dalsze starty

Komentarze (0)