Tomasz Lorek zaprasza na mecz Eastbourne - Coventry

Eastbourne Eagles zmierzy się w poniedziałek na swoim torze z Coventry Bees. Mecz Elite League na żywo pokaże Polsat Sport Extra (godz. 20:30). Sytuację obu drużyn przybliża Tomasz Lorek, komentator Polsatu.

Jest zimno jak w szwedzkiej Kirunie leżącej za kołem podbiegunowym północnym. W lasku nieopodal Eastbourne, dwóch ludzi walczy, aby odpalić motocykl. Jeden z nich to uznany w okolicy elektryk i niedoszły menedżer reprezentacji Wielkiej Brytanii na żużlu, David Norris. Drugi jegomość to Daniel Nermark, wciąż przynależący do Workington Comets, acz aktualnie wypożyczony do Eastbourne Eagles. Pocierają zmarznięte dłonie, majstrują przy "bestii", przydają sobie otuchy okrzykami, a myślami są przy kubku herbaty zaparzonej przez Boba Dugarda. Nermark świadomie zrezygnował z jazdy dla "Komet" w Premier League, gdyż chciał odchudzić kalendarz startów i skoncentrować się na występach w Ostrowie Wielkopolskim i Motali. Niestety, los okazał się przewrotny i kontynent nie nakarmił Szweda zgodnie z jego przedsezonowymi pragnieniami i założeniami. Życie. Będąc bezrobotnym można zatroszczyć się o wspaniałą opaleniznę, ale człowiek musi mieć zajęcie, bo "praca uodparnia na ból" jak mawiał Cyceron, rzymski mówca i filozof. Bob Dugard miał już dosyć ponad trzymiesięcznej mordęgi w okrojonym do sekstetu zespole. Porozmawiał więc z Norrisem, aby udostępnił sprzęt Nermarkowi i pomógł Danielowi w rozszyfrowaniu zagadkowego toru w Arlington. - Jest jeszcze za wcześnie, aby snuć plany na 2010 rok, ale chciałbym ścigać się na stałe w Elite League w przyszłym sezonie - mówi Nermark. - Przepracuję solidnie zimę i przyszykuję kilka dobrych motocykli na następny rok. W tym sezonie nie imponowałem pod względem kondycyjnym, dlatego wahałem się jak dziewica. Najpierw chciałem wrócić do Anglii, później zarzuciłem ten pomysł, ale w końcu Bob przekonał mnie, abym skorzystał z jeszcze jednej szansy. Dugard zapewnił mnie, że nie będzie wywierał ani grama presji na mojej osobie i przekonał mnie do jazdy dla "Orłów". Będę miał bazę w środkowej Anglii. Mechanikiem i menedżerem wciąż jest mój dobry kumpel Mark Harvey. Przed debiutem w barwach Eastbourne, potrenowałem sobie na stadionie Perry Barr dzięki uprzejmości Grahama Drury. Myślę, że będę przywoził kilka oczek w meczu i Trevor Geer będzie zadowolony - prorokował 32-letni Szwed.

Nermark zdumiał Geera podczas pierwszego lotu nad orlim gniazdem. 20 sierpnia Daniel zdobył 9 punktów + bonus podczas wyjazdowego meczu w Swindon. Alun Rossiter z niedowierzaniem spoglądał w stronę Nermarka, bo Szwed psuł szyki "Rudzikom". W 14 wyścigu Nermark powstrzymał na kresce szalejącego za jego plecami Simona Steada i "Orły" zwietrzyły szansę na wywiezienie punktu z Abbey Stadium. Fotokomórka musiała rozstrzygnąć o zwycięstwie Nermarka nad Steadem, a w parkingu rozgorączkowany Rosco mobilizował chłopców do ostatniego wyścigu. Nieoczekiwanie, Swindon mogło stracić u siebie duży punkt meczowy. Adams z Zagarem stanęli na wysokości zadania i wygrali 5:1 z Wattem i Gustafssonem, ale Nermark napędził strachu faworytom. Dwa dni później, w meczu przeciwko Wolverhampton, nie było już tak kolorowo. Co prawda na dzień dobry Nermark nie dał szans Proctorowi i Kerrowi, ale potem szło już jak po grudzie. W siódmym wyścigu Nermark przyjechał na ostatnim miejscu za plecami Woffindena, Skóry i Drymla. - Zaspaliśmy z Lukasem w pierwszym wirażu. Byłem tak zły na siebie, że w kolejnym wyścigu walczyłem ramię w ramię o pierwsze miejsce z Freddie Lindgrenem. Sędzia mnie wykluczył za wydumany faul. Gdybym wjechał w Lindgrena, mógłby to być koniec sezonu dla nas obu, ale szanuję kości rywala i wolałem ocalić Freddiego. Zapisałem sobie w kajecie nazwisko arbitra i wiem, że Dan Holt nie otrzyma ode mnie kartki na Boże Narodzenie - powiedział rozgoryczony decyzją sędziego Nermark. Trevor Geer był załamany porażką 39:51 z Wolverhampton, ale gdy jego ciało przestało przypominać Wezuwiusza, otwarcie przyznał, że kibicuje "Wilkom" w drodze po mistrzowski tytuł. Tak długo zachwycał się jazdą ekipy Petera Adamsa, że ani się obejrzał jak w piątkowy wieczór 28 sierpnia "Piraci" zdobyli jego gniazdo wygrywając 48:41. Geer przebudził się z letargu niczym młodziutki Niccolo Paganini i zarządził specjalną odprawę przed meczem wyjazdowym z Coventry. Poskutkowało, bo "Orły" poprawiły starty i wspaniale szybowały nad torem w Brandon. Coventry cudem zremisowało 45:45, ale i tak dwa punkty powędrowały na konto Eastbourne. Analiza porażek ze Swindon i z Wolverhampton przyniosła jasną diagnozę: podopiecznym Geera brakowało jazdy. Kwartet: Gustafsson, Dryml, Kling i Woodward nie ścigał się przez 4 tygodnie na Wyspach (25 lipca - 20 sierpnia). W ogniu walki przebywali jedynie Davey Watt i Lewis Bridger, którzy zdobyli drugie miejsce w finale par. Watt uskarżał się na bóle w dolnej części pleców podczas meczu z "Wilkami". Ból mięśni w partii lędźwiowej sprawił, że zjeżdżając do parku maszyn po biegu, "Wattie" nie był w stanie zdjąć gogli! - Po pierwszym wyścigu doktor odradził mi starty. Zacisnąłem zęby i pojechałem w 4 wyścigach gromadząc 10 punktów. Nie wyjechałem do 15 wyścigu, bo mecz i tak był przegrany, a ból nasilał się z każdą minutą. Lekarz stwierdził, że żebra są na właściwym miejscu, ale doznałem niewiarygodnie silnego skurczu mięśni, więc usiadłem na ławce i dałem sobie spokój. Nie jesteśmy piłkarzami i nasze konta nie wyglądają jak numery w książce telefonicznej, więc chciałem jechać i zdobywać oczka, ale ból mnie pokonał - rzekł "Wattie", który 16 sierpnia świętował z żoną roczek ich drugiego dziecka. Synek Harley Jae Watt przyszedł na świat 16 sierpnia 2008 roku o godzinie 13.22, ważył 8 funtów i jedną uncję, a tata Davey płakał głośniej niż małżonka i maleństwo. Waleczny na torze, wrażliwy i wzruszony poza nim… Cały "Wattie".

Bez grama wrażliwości pojadą w poniedziałkowy wieczór "Pszczółki" z Coventry. Ich sytuacja nie jest jeszcze klarowna, gdyż do pełni szczęścia potrzebują wygranej na trudnym torze w Eastbourne. W tym sezonie "Pszczoły" przegrały już w Arlington 41:49, a nierówna forma drużyny Pratta i Oakesa nie napawa optymizmem. Coventry obawia się, że zdeterminowane Peterborough wygra oba mecze wyjazdowe w Poole i w Manchesterze, a wówczas porażka w Eastbourne mogłaby być gwoździem do trumny dla "Pszczół". Jedynym, który nie obawia się klęski w zderzeniu z ekipą Boba Dugarda jest Ben Barker. 22 sierpnia Ben szalał na agrafce Lakeside przywożąc aż 4 zwycięstwa biegowe i głównie dzięki niemu "Pszczoły" mogły cieszyć się z cennego remisu. - Uważam, że powinniśmy spokojnie awansować do play-off. Nie boję się ani Wolverhampton ani Swindon. Z tymi zespołami możemy wygrać zarówno u siebie jak i na wyjeździe. Nawet zaliczka jaką będą miały te drużyny przed rozpoczęciem półfinałów nie jest w stanie mnie przerazić. Nie zdziwię się jeśli pokonamy Swindon czy Wolverhampton 10 punktami na własnym torze i powtórzymy ten wynik na wyjeździe - wyznaje Barker. Gdyby tytuły przyznawano za odważne deklaracje i poczucie pychy, to Ben nie mógłby już znaleźć miejsca w gablocie na trofea. Z trudem wywalczony remis przeciwko Eastbourne można wytłumaczyć brakiem należytej koncentracji, ale już wymęczone zwycięstwo nad Wolverhampton (47:43) na własnym torze nakazuje uzbroić się w szczyptę pokory. Nic z tych rzeczy. Ben Barker, któremu nie można odmówić talentu, idzie krok dalej w prognozowaniu przyszłości. - Nie lubię spoglądać wstecz. Przez kontuzję odniesioną 26 kwietnia w Neustadt, straciłem szansę na złoty medal w IMŚ juniorów. Pociesza mnie jednak myśl, że za 10 lat nikt nie będzie rozpamiętywał finału w Gorican. Najważniejszy jest wynik w Grand Prix. Wierzę, że za kilka lat będę mógł wygrywać z najlepszymi jeźdźcami na planecie. Chcę zostać mistrzem świata seniorów. W przeszłości bardzo obiecujący żużlowcy tacy jak Lee Richardson, Jarek Hampel czy Lukas Dryml zdobywali złoto wśród juniorów, a później nie zbliżyli się nawet do podium w Grand Prix, więc nie przejmuję się zanadto absencją w chorwackim finale - mówi Ben Barker. Chłopak pochodzi z Truro w Kornwalii, gdzie słońce w nadmiarze obdarowuje mieszkańców promieniami. Wydawać by się mogło, że Ben ma naturę południowca, który z dystansem traktuje życie, a tymczasem żużlowiec z pszczołą na plastronie jest zażartym wojownikiem. Hardyś - powiedzieliby górale…

Coventry rozstało się z Siterą sięgając po Jordana Framptona robiącego furorę w walijskim Newport. To posunięcie wymuszone troską o siłę zespołu w obliczu arcytrudnych spotkań w fazie play-off. W przeciwieństwie do Barkera, stary lis Peter Oakes wie, że końcówka sezonu będzie bardzo ciężka dla Coventry. Opiekun pszczół doskonale pamięta, że w 2007 roku miał w zespole zgrywusa Steve’a Johnstona, który przywoził całe ule punktów. Bez Australijczyka w składzie trudniej będzie powtórzyć sukces sprzed dwóch lat. I nie pomoże nawet magiczny pył znad Somerset, gdzie ściga się w tym roku niezwykle otwarty na świat i zabawę Johnno…

Tomasz Lorek

Awizowane składy:

Eastbourne: Davey Watt, Simon Gustafsson - ZZ, Lewis Bridger, Cameron Woodward, Joonas Kylmaekorpi (gość), Paul Hurry, Ricky Kling.

Coventry: Chris Harris, Ben Barker, Oliver Allen - ZZ, Edward Kennett, Rory Schlein, Ricky Wells, Jordan Frampton.

Komentarze (0)