Żużel. Z piekła do nieba. Jeppesen zrobił nieprawdopodobną rzecz i został bohaterem! (wideo)

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Jonas Jeppesen w kasku niebieskim
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Jonas Jeppesen w kasku niebieskim

Wyczyn Jonasa Jeppesena w starciu ostrowskiej Ostrovii z toruńskim Apatorem w 2020 roku na stałe zapisał się w historii czarnego sportu. To, co wyprawiał tego dnia żużlowiec, nie mieści się w głowie!

Domowa potyczka TŻ Ostrovii Ostrów z Apatorem Toruń z 5 września 2020 roku na długo przeszła do pamięci fanów czarnego sportu. Drużyna prowadzona przez Mariusza Staszewskiego miała napsuć krwi ekipie z Grodu Kopernika i też to uczyniła.

Nikt wówczas nie przypuszczał, że bohaterem gospodarzy okaże się być zawodnik z numerem szesnastym.

Jonas Jeppesen, bo to o nim mowa, na dosyć wymagającym po opadach torze w Ostrowie Wielkopolskim radził sobie niczym na doskonale znanym sobie torze, na którym przejechał setki, a nawet i tysiące okrążeń.

ZOBACZ WIDEO Spisani na spadek, czy zdolni do niespodzianek? Gajewski o atucie beniaminka

Duńczyk na torze pojawił się dopiero w dziewiątym biegu dnia. Wygrał go, więc trener posłał go natychmiastowo w ramach rezerwy zwykłej do kolejnego biegu. Ponownie minął linię mety na pierwszej pozycji, więc Staszewski ponownie desygnował go w roli rezerwowego. Jeppesen, a jakże - wygrał!

Staszewski miał z pewnością duży dylemat, co poczynić w biegach nominowanych. Ostatecznie dał szansę rewelacyjnemu tego dnia Jeppesenowi, który w 14. biegu jadąc w miejsce Grzegorza Walaska dopisał do swojego nazwiska czwartą trójkę. Trener gospodarzy postanowił zaryzykować i postawić raz jeszcze na swojego jokera z Esbjerg.

Na tablicy wyników 43:41. Jeppesen i Nicolai Klindt przeciwko Chrisowi Holderowi i Tobiaszowi Musielakowi. W pierwszej odsłonie tego biegu upadli Klindt i Holder, a decyzją sędziego sprawcą kraksy był były mistrz Europy juniorów, któremu powtórkę przyszło obejrzeć w parku maszyn.

Jeppesen osamotniony i skazany na pożarcie. I spod taśmy wszystko na to wskazywało, bo ku uciesze toruńskich fanów, to Musielak i Holder wyszli lepiej ze startu oraz rozegrali pierwszy wiraż. Młodzian z kraju Hamleta był jednak wyśmienity.

Już na prostej przeciwległej do startu poradził sobie z Musielakiem, a nim komentator krzyknął do mikrofonu, że Jeppesen rzuca się w pogoń za byłym mistrzem świata, to ten już był na prowadzeniu.

"Robi to! Robi to i zrobił to nieprawdopodobnie. Przedarł się, jak przez slalomowe tyczki. I czaruje, wprowadza w ekstazę cały Ostrów. To się nie dzieje!" - słyszeliśmy z ust Macieja Noskowicza.

Czytaj także:
Opowiada, co spotkało go w Afryce. "Dwie osoby zachorowały na Omikron i się zaczęło
Do końca życia nie zapomni kontroli paszportowej w Polsce. "To jakieś wariactwo!"

Komentarze (2)
avatar
motogonki
9.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chłopak miał przewagę technologiczną o której sam pewnie nie wiedział. W jego wykonaniu to zwykły fuks, że trafił na miękkie Anlasy o których wiedzieli, tylko nieliczni z Wrocławia :)