Żużel. PGE Ekstraliga odbija się mu się czkawką. To ostatnia szansa na przebudzenie?

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Norbert Kościuch
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Norbert Kościuch

Norbert Kościuch nie może zaliczyć ostatnich sezonów do udanych. Dostał jednak kolejną szansę od działaczy Orła Łódź i może być to dla niego ostatni dzwonek na przebudzenie.

[tag=872]

Orzeł Łódź[/tag] w sezonie 2021 zajął ostatecznie szóste miejsce w rozgrywkach eWinner 1. Ligi Żużlowej. Podopieczni Adama Skórnickiego kilkukrotnie sprawiali niespodzianki, jednak ostatecznie nie zdołali awansować do fazy play-off. Duży wpływ na taki stan rzeczy miała postawa polskich seniorów, którzy nie mogli ustabilizować formy.

Pomimo tego Witold Skrzydlewski postanowił po raz kolejny zaufać Norbertowi Kościuchowi i Marcinowi Nowakowi. W związku z tym można zakładać, że kluczowa dla losów Orła w sezonie 2022 będzie postawa Kościucha, który niejednokrotnie udowadniał, że potrafi zdobywać o wiele więcej punktów.

Wychowanek leszczyńskiej Unii trafił do Łodzi przed sezonem 2018. Łodzianie byli wtedy w bardzo trudnej sytuacji, gdyż z niecierpliwością czekali na otwarcie nowego stadionu. Pomimo zbudowania silnego składu, splot niekorzystnych okoliczności sprawił, że Witold Skrzydlewski musiał uznać wyższość innych zespołów. Jedynym zawodnikiem który wtedy nie zawiódł oczekiwań był właśnie Norbert Kościuch, który średnio zdobywał blisko jedenaście punktów w meczu. Dobra postawa zaowocowała sportowym awansem i podpisaniem kontraktu z ekstraligowym zespołem z Torunia.

ZOBACZ WIDEO Spisani na spadek, czy zdolni do niespodzianek? Gajewski o atucie beniaminka

Przejście do PGE Ekstraligi okazało się zgubne dla Kościucha, który nie mógł wywalczyć miejsca w składzie. Ostatecznie w najwyższej klasie rozgrywkowej jeździł tylko rok, a następnie zdecydował się powrócić do dobrze sobie znanego klubu z Łodzi. Jego forma w ostatnich dwóch sezonach była jednak daleka od tego do czego przyzwyczaił kibiców w 2018 roku.

Urodzony w 1984 roku żużlowiec w poprzednim roku zdobywał średnio 1.8 punktu na bieg. Potrafił przeplatać znakomite mecze słabszymi występami. Warto podkreślić, że niemal wszystkie drużyny startujące w eWinner 1 Lidze Żużlowej miały silniejszego lidera krajowej formacji seniorskiej. Kościuch był lepszy jedynie od Ernesta Kozy czyli zawodnika spadkowicza z eWinner 1 Ligi Żużlowej.

W związku ze słabszą dyspozycją Kościucha, wielu ekspertów przewidywało, że łodzianie zrezygnują z jego usług. Nie jest tajemnicą, że poważnym kandydatem do jego zastąpienia był Grzegorz Zengota. Ostatecznie do zmiany nie doszło, a sam zainteresowany zdaje sobie sprawę, jaka presja na nim ciąży. - Cieszę się, że po raz kolejny dostałem kredyt zaufania od prezesa - mówi Kościuch.

Witold Skrzydlewski postanowił dać następną szansę zawodnikowi, a historia jego ruchów na rynku transferowym przynosi wiele przykładów, że często zawodnicy w takim przypadku wspinają się na wyżyny swoich umiejętności w Łodzi. Jeśli Kościuch nawiąże do 2018 roku, to łodzianie mogą nie raz zaskoczyć rywali i sprawić niespodziankę na koniec sezonu. Postawa Grzegorza Walaska czy Tomasza Gapińskiego w poprzednim sezonie pokazuje, że czasem doświadczenie i odpowiednia baza sprzętowa może zdziałać cuda.

ZOBACZ TAKŻE: Kiedyś ścigał się w Grand Prix, a dziś pęka z dumy, że może bronić barwy tej drużyny

CZYTAJ TAKŻE: Zatrudnia ponad 1000 osób. O Polskim Ładzie mówi głośno i wyraźnie

Źródło artykułu: