W domowych meczach Cellfast Wilków Krosno niewiele działo się na torze. Działacze z Podkarpacia mają tego pełną świadomość. - Myśleliśmy nad tym pod koniec ubiegłego sezonu, by poprawić atrakcyjność zawodów. Chcemy coś zmienić w torze, jesteśmy na etapie zamawiania innego sprzętu do przygotowania toru, dosypaliśmy też trochę nawierzchni. Myślę, że da to pozytywny efekt, by można było troszeczkę poszarżować. Warto jednak podkreślić, że w 2021 roku na 9. meczów domowych wygraliśmy aż 8. spotkań. Innymi słowy nasi zawodnicy jeździli głównie z przodu i nie dawali się wyprzedzać. Siła zespołu była bardzo duża i statystyka mniejszej liczby wyprzedzeń nam nie przeszkadza. Liczy się wygrany mecz i to cieszy kibiców - powiedział Ireneusz Kwieciński, trener krośnieńskiego zespołu w rozmowie z WP SportoweFakty.
Jakie są powody tego, że obecnie nie tylko w Krośnie jest mniej zmian pozycji na torze niż wcześniej? - Nie ma tylu mijanek jak kiedyś, gdy wszyscy się tasowali. Robi się powoli Formuła 1 - łatwe tory i jak ktoś nie popełni błędu, to nie ma wyprzedzania. To się bierze z przygotowania toru, który jest twardy i prosty. Takie są ogólne tendencje w przygotowywaniu torów. Ktoś, kto ma niewielkie umiejętności, ale dobry sprzęt pojedzie i nie da się wyprzedzić. Fajnie ogląda się kibicowi piękne zawody, gdzie jest dużo wyprzedzania, ale jeśli jestem trenerem drużyny nie mam nic przeciwko temu, by moi zawodnicy wygrywali starty i jechali gęsiego, ale żebyśmy wygrywali mecze - przyznał szczerze Kwieciński.
W większości spotkań tor w Krośnie wyglądał podobnie. Ewenementem była nawierzchnia na spotkanie ze Zdunek Wybrzeżem, przegrane przez Cellfast Wilki w rundzie zasadniczej. Wówczas to goście z Gdańska mijali łatwo miejscowych zawodników.
- To był splot okoliczności. Był to nasz pierwszy mecz przy sztucznym świetle i chcieliśmy wcześniej potrenować w takich warunkach, ale ze względu na deszcz odwołaliśmy trening. Nie mieliśmy opracowanych schematów jak w takich nowych dla tego obiektu warunkach polewać i równać tor, do tego dokonaliśmy korekt przed meczem po wytycznych komisarza i wyszedł on idealny pod Zdunek Wybrzeże. Żeby była jasność tor był taki sam dla obu ekip. Zwyczajnie gościom lepiej on spasował - wspomniał Kwieciński.
Obecnie krośnieńska nawierzchnia jest granitowa. Jeszcze do niedawna był to ostatni czarny tor żużlowy w Polsce i utożsamiano z nim Krosno. - W tamtych czasach czarny tor był atutem dla krośnieńskiego klubu, bo był specyficzny. Mając taki tor za domowy, trudniej było nam się dopasować do toru na meczach wyjazdowych, bo niemal wszędzie był granit. Ja się wychowałem na tym torze, ale był też sezon, gdy lepiej jeździło mi się na wyjeździe. W tym roku jak pojedziemy do Landshut, to też będzie to dla nas specyficzny tor, bo jest on inny od reszty owali w polskiej lidze - przyznał Ireneusz Kwieciński.
Czytaj także:
Po wojnie musiał zmienić nazwisko
Ermolenko stanowczo o Gollobach
ZOBACZ WIDEO Żużel. Cellfast Wilki Krosno z najtrudniejszym kalendarzem na start sezonu w eWinner 1. Lidze?