Żużel. Martin Vaculik: Dokonałem zmian. Łaguta pokazał nam, co jest istotne [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Martin Vaculik
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Martin Vaculik

Martin Vaculik z dużą uwagą patrzy na planowany rozwój Grand Prix po zmianie promotora cyklu. Słowak, przed którym kolejny sezon w zespole z Gorzowa przyznał, że dokonał kilku zmian, chcąc iść drogą Artioma Łaguty.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: W ostatnich latach potrafił pan stawać na podium w poszczególnych turniejach Grand Prix, jednak ciągle czegoś brakowało do końcowego sukcesu. Czego?

Martin Vaculik, zawodnik Moje Bermudy Stali Gorzów: Cały czas staramy się to coś znaleźć i nie jest to łatwe. W ostatnim czasie dokonałem kilku zmian w kontekście przyszłego roku i mam nadzieję, że będą to zmiany we właściwym kierunku, również pod kątem regularności w Grand Prix.

Czy to zmiany sprzętowe czy dotyczące przygotowań fizycznych?

Jeśli chodzi o przygotowania fizyczne, to absolutnie nie potrzebuję znaczących zmian, bo jestem cały czas bardzo dobrze przygotowany z tej strony. W ramach przygotowań nie robię niczego związanego ze sportami motorowymi, mam przygotowany program przez mojego trenera personalnego zajmującego się moją kondycją. Nie pamiętam, kiedy miałem ostatnio z nią problemy, ale nie jestem tutaj wyjątkiem, bo obecnie w żużlu wszyscy są profesjonalni i jest to absolutnie naturalne. O sukcesach w żużlu w dzisiejszych czasach decyduje w dużej mierze sprzęt, ustawienia motocykli i sama praca na bieżąco przy motocyklu. W tym kierunku idę.

Przykład Artioma Łaguty pokazał, że można po kilku zmianach odnieść sukces?

Jak najbardziej tak. Artiom nam wszystkim pokazał, że sprzęt jest bardzo istotny, podobnie jak jego ustawienia. To niezwykle ważne.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Cellfast Wilki Krosno z najtrudniejszym kalendarzem na start sezonu w eWinner 1. Lidze?

Teraz cykl Grand Prix przejęli nowi ludzie, mówiący o nowym otwarciu. Czy obecnie potrzeba jakiegoś impulsu walce o Indywidualne Mistrzostwo Świata?

Czas pokaże jak wszystko będzie ułożone. Są nowe wizje i ja się cieszę z tego, że mogę być częścią tego cyklu, od zawsze o tym marzyłem. Zawsze cieszę się z nowych wyzwań. Cała koncepcja wygląda bardzo ciekawie i postaramy się zrobić fajne widowisko.

A czy panu nie przeszkadza to, że nagrody za poszczególne miejsca w Grand Prix są niskie i dużo łatwiej zarobić na lidze?

Ja tego tak nie traktuję. Żużel, to bardzo specyficzna dyscyplina, a jazda w Grand Prix to prestiż i możliwość spotkania się z najlepszymi zawodnikami na świecie. Porównując to do MotoGP czy motocrossu, są tam zawodnicy zarabiający dużo więcej w mistrzostwach świata, ale to zupełnie inna koncepcja. Zawodnicy reprezentują poszczególne teamy związane z producentami sprzętu czy dużymi markami światowymi. Są de facto tam zatrudnieni, nie jeżdżą w rozgrywkach ligowych i pracują tylko w swoim teamie, na zawodach. My, żużlowcy musimy być wdzięczni za wszystko, co jest. Jazda w Grand Prix to jedyna szansa, by zostać Indywidualnym Mistrzem Świata i to właśnie jest "to coś".

Jak pan postrzega propozycje otwarcia Grand Prix na nowe kraje?

Jak najbardziej jestem otwarty na takie rzeczy i to jest super. Chciałbym, by udało się dokonać tego, by żużel był dyscypliną na skalę światową.

Martin Vaculik liczy na rozwój cyklu Grand Prix
Martin Vaculik liczy na rozwój cyklu Grand Prix

Walka o Indywidualne Mistrzostwo Świata powinna się otwierać na takie kraje, jak Australia czy Argentyna gdzie już są kibice i jest żużel czy jednak na zupełnie nowe lokalizacje?

Wszystkie opcje z różnych powodów wydają się być ciekawe. Jazda w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, w Chinach, w Japonii? Czemu nie! Oczywiście jest też USA, gdzie żużel jest sportem lokalnym, ale fajnie byłoby pojeździć na przykład w Nowym Jorku, na stadionie Yankees! To taka moja mała podpowiedź dla promotorów. Marzenia związane z żużlem mogą być przeróżne.

Siódmy rok będzie startował pan jako pełnoprawny uczestnik cyklu Grand Prix. Czy pana sukcesy są dostrzegane na Słowacji?

Tak, coraz bardziej i to cieszy. Zainteresowanie medialne jest coraz większe. Oczywiście rośnie wprost proporcjonalnie do odnoszonych sukcesów, ale to jest naturalne. Cieszę się z tego i chcę godnie reprezentować Słowację oraz rozwijać tę dyscyplinę w kraju.

Czy to, że obecnie nie ma pana następców na Słowacji to pana największa porażka na ten moment?

Bardzo bym tego chciał, żeby na Słowacji było więcej dobrych zawodników. Speedway Club Żarnovica stara się rozwijać tę dyscyplinę i pomagać młodym adeptom sportu żużlowego sprzętowo i organizacyjnie. Gdyby tego nie było, to nie widziałbym przyszłości, ale klub stara się zrobić wszystko, co w ich rękach, by ten sport się u nas rozwijał. Przed nami długa droga, jesteśmy wśród krajów w których żużel mocno się wyciszył. Robimy wszystko, by to się zmieniło i by wzrosła popularność dyscypliny.

Pan pomaga w jakiś sposób klubowi z Żarnovicy?

Jeżeli jest taka potrzeba ze strony klubu związana z moją osobą, to staram się pomóc. To działa dwustronnie - ja pomagam im, a oni mi. Współpraca wygląda dobrze.

Przed panem kolejny sezon w Moje Bermudy Stali, która się wzmocniła, a skład wygląda na bardziej kompletny. Czy to jest "ten" rok?

Bardzo bym chciał. Aspiracje każdego sportowca są takie, że chce walczyć o wygraną. Ja w polskiej lidze chciałbym zdobyć złoty medal w drużynie z Gorzowa i to jest cel, który chcę osiągnąć w najbliższym czasie.

Czy fakt, że trzech zawodników Stali występuje w Grand Prix nie powoduje jakichś tarć między wami?

Na pewno nie ma żadnej niezdrowej rywalizacji w drużynie. Zdajemy sobie sprawę, że jedziemy na jednym wózku i jesteśmy jedną bardzo fajnie złożoną drużyną z kumpli i to widać. "Team spirit" w gorzowskim zespole jest super. Świetną robotę robi tutaj sztab szkoleniowy i działacze klubowi. Cała ta machina, która jest w Gorzowie teraz, wygląda dobrze. Budowana jest fajna, stabilna drużyna, która będzie w stanie osiągać wielkie sukcesy i tego sobie życzę.

Znów jeździ pan tylko w jednej drużynie, bez Anglii, Szwecji czy Danii. Nie należy pan do zawodników lubiących jeździć z zawodów na zawody?

Absolutnie nie, już od 2019 roku jeżdżę tylko w polskiej lidze. Jazdy mi nie brakuje, jak by jej brakowało, to zrobiłbym wszystko, żeby jeździć częściej. Ta koncepcja się jednak sprawdziła, to działa, dobrze się z tym czuję. Nastawiam się na ligę polską i Grand Prix, a jak dojdą jakieś inne zawody, to będzie tylko dodatek.

Osiem sezonów z rzędu ma pan średnią biegową w PGE Ekstralidze powyżej 2,000. Czy może się tu pan czuć spełniony?

Zawsze można mieć więcej. Dobre wyniki indywidualne są ważne, ale napędza mnie wynik drużyny - sama nazwa rozgrywek, to Drużynowe Mistrzostwo Polski i wskazuje to mój cel. Ja ostatnie złoto miałem w 2012 roku z Unią Tarnów i to było świetne uczucie, którego nigdy nie zapomnę. Bardzo bym chciał to powtórzyć w mojej karierze, bo wygrać ligę polską to coś niesamowitego.

Czytaj także: 
Modernizacja się opóźni? 
Ermolenko stanowczo o Gollobach

Źródło artykułu: