Żużel był dla niego do zabawy i nie wiązał z nim poważnych planów. Kilkanaście lat później wygrywał w GP

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Peter Kildemand w Grand Prix
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Peter Kildemand w Grand Prix

Peter Kildemand stanowi dziś o sile Aforti Startu Gniezno i pozostaje nieco niespełnionym talentem duńskiego żużla. Jak przyznaje w rozmowie ze StartTV, początkowo żużel był dla niego tylko zabawą.

Peter Kildemand jeszcze kilka lat temu notował stały progres. Z powodzeniem zadebiutował w PGE Ekstralidze, jak i Grand Prix, gdzie nawet wygrał dwie rundy. W pewnym momencie jednak coś się zacięło.

W GP najlepszym wynikiem dla niego było 9. miejsce w 2015 roku. Później bywało tylko gorzej - 12. miejsce w 2016 roku i 13. miejsce w 2017.
Co ciekawe, początkowo Kildemand z żużlem nie wiązał większych planów.

- Zacząłem żużel właściwie dla zabawy. Gdy byłem dzieckiem, to chodziłem z ojcem, aby sobie pojeździć, ale nic poważnego z tego miało nie być. Dlatego mój ojciec był właściwie moim nauczycielem, ale raczej to było wszystko po to, aby się dobrze bawić - powiedział w "Tajemniczym wywiadzie" realizowanym przez klubową telewizję Aforti Startu.

Żużlowiec odpowiadając na pytania, z którymi nie ma do czynienia na co dzień, miał wskazać m.in. przyjaciela z toru. Oskar Fajfer opowiadał, że na torze przyjaciół nie ma. Kildemand podszedł do tego nieco inaczej. - Trudne pytanie, bo mam kilku przyjaciół. Myślę, że Hans Andersen będzie dobrym przykładem, bo nauczył mnie sporo, gdy byłem młody. On chyba będzie tym jedynym.

Prowadzący przygotował dla zawodnika również pytanie odmienne o 180 stopni. Mianowicie, miał on wskazać największego brutala na torze. - Szczerze to nie wiem, kto mógłby to być. Nie nazwałbym jednak tego, że ktoś jest brutalem. Czasami niektórzy jeżdżą ostro, ale nie chcę mówić, że przez to robią to nieprzepisowo. Ja nie chcę, aby ktoś przeze mnie wpadł w kłopoty i tak samo ja nie chcę siebie w nie wpędzić - dodał.

Czytaj także:
Milik przestrzega żużlowców z PGE Ekstraligi
Miłość do żużla jest trudna. Zwłaszcza, gdy jesteś włoskim samoukiem w latach osiemdziesiątych

ZOBACZ WIDEO Żużel. Wadim Tarasienko wyjaśnił, dlaczego ZOOleszcz GKM postawił na niego

Źródło artykułu: