Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Czy ze względu na znaną przynależność klubową ta zima różni się od poprzedniej w kontekście przygotowań?
Vaclav Milik, zawodnik Cellfast Wilków Krosno: Na pewno tak. Jestem z tego bardzo zadowolony, bo mam zimę na luzie, bez stresu. Do tego podpisałem kontrakt w lidze szwedzkiej i wiem, że będę miał więcej jazdy. Łatwiej jest przygotować się do sezonu, bo bez stresu człowiek czuje się lepiej.
Czy z perspektywy czasu znalezienie klubu na początku sezonu nie wyszło jednak na dobre?
Dużo sezonu nie straciłem, ale na siłę chciałem pokazać się na początku sezonu i od razu miałem wypadek podczas zawodów w Gdańsku i mnie to nieco zatrzymało. Lepiej jest mieć pewność i wiedzieć gdzie będę jeździł przez cały sezon. Można wtedy podejść na luzie, bez pokazywania, że stać mnie na coś więcej.
ZOBACZ WIDEO Ważne słowa Emila Sajfutdinowa. Mówi o dużym zagrożeniu dla żużla
Razem z zespołem z Krosna byliście rewelacją rozgrywek.
To prawda. Ja długo czekałem na znalezienie zespołu w Polsce, ale trafiłem na bardzo dobry klub. To młoda, fajna drużyna, w której była bardzo dobra, przyjacielska atmosfera. To nas doprowadziło tak daleko i mało zabrakło do awansu do PGE Ekstraligi. Jestem z tego zadowolony.
Drugi sezon nie będzie dla beniaminka trudniejszy?
Nie wydaje mi się, że będzie to duża różnica. Jak cała drużyna czuła się fajnie, to tak naprawdę nie patrzyliśmy na rywali tylko robiliśmy swoje i nam to dobrze wychodziło. Jak pójdziemy tą drogą dalej i wszystko będzie funkcjonowało na przyjacielskiej stopie, to będziemy robić z tego dobre wyniki.
Pan przez lata jeździł w PGE Ekstralidze. Przejście na pierwszoligowe tory nie było problemem?
Jestem z tego zadowolony, bo trzeba poznać coś innego. Rokrocznie jeździliśmy na tych samych torach, a teraz trzeba dopasować motocykle do innych. Miałem odpowiednie zapiski na ekstraligowe tory, a teraz wszystko dopasowuję od nowa. Pierwszoligowe tory są fajne, do ścigania.
Do eWinner 1. Ligi zeszło ponownie kilku zawodników z PGE Ekstraligi. Czy będą oni rozdawać tu karty?
Myślę, że ci zawodnicy mocno się zdziwią, bo ja też tak początkowo myślałem, ale zdecydowanie łatwo nie jest. Dwa lata temu myślałem, że jak zdobywa się w PGE Ekstralidze po kilka punktów, to spokojnie można osiągnąć dwucyfrówkę ligę niżej. Tak to jednak nie wygląda, nie ma tak naprawdę dużej różnicy między ligami.
Czy poza celami drużynowymi są jakieś cele indywidualne na kolejny sezon?
Żałuję tego, że w ubiegłym roku nie utrzymałem się w SEC-u i bardzo chciałbym awansować z powrotem do rywalizacji o mistrzostwo Europy, tym bardziej że ostatnia, finałowa runda odbędzie się w Pardubicach na moim domowym torze. Chciałbym zdobyć tam ostatni medal, który mi brakuje. Do tego celem jest dostanie się do Grand Prix Challenge. Byłem tam parę razy, ale zawsze czegoś brakowało. Również w tych zawodach chcę uplasować się na jak najwyższej pozycji.
Czy z perspektywy czasu można żałować braku stałego uczestnictwa w Grand Prix w 2017 roku, gdzie zaliczył pan swoje dotychczas jedyne podium w turnieju tej rangi?
Na pewno tak. Odjechałem trzy zawody i miałem ponad 30 punktów i mi się wydaje, że jest to bardzo dobra średnia. Nie będę jednak żałował tego, że nie dostałem dzikiej karty, chociaż miałem dobry sezon i byłbym z tego zadowolony. Potrafię to uszanować, a dzika karta to nie moja decyzja. Ja będę chciał po prostu awansować normalną drogą i tak będzie najlepiej.
A dzika karta na Grand Prix Czech mogłaby być dla pana ciekawym wyzwaniem?
Miałem już propozycje, ale z tego zrezygnowałem. Jest w Czechach dużo chłopaków, którym występ w takim pojedynczym turnieju pomoże - mi by to nie pomogło, jechać w jednych zawodach to trudna sprawa.
W Czechach wcześniej niż w Polsce wprowadzono klasę 250 cc. Czy to pomogło w rozwoju dyscypliny?
Wydaje mi się, że tak. Mamy wielu młodych, ambitnych i utalentowanych chłopaków i bardzo się z tego cieszę. Mecze ligi czeskiej są na poziomie, nie wygląda to tak że pomiędzy zawodnikami prezentującymi różne umiejętności jest duży dystans, tylko wszyscy jadą w kontakcie i bardzo się z tego cieszę. Rozwija się tutaj żużel.
Który z młodych zawodników rokuje najbardziej? Ktoś z trójki Kvech, Chlupac, Macek?
Na pewno ci też są bardzo dobrzy i będą jeszcze lepsi. Kvech to tutaj największy talent, ale jest jeszcze wielu młodszych chłopaków jeżdżących w klasie 250 i 125 cc, którzy za 2-3 lata na pewno pojawią się w Polsce i będzie się o nich dużo mówiło. Bardzo dobry jest Bednar, poza tym są Kuchar, Kamelnik. Mają po 13-14 lat, ale tak zasuwają, że będzie o nich głośno
Wiadomo, że jest pan synem Vaclava Milika, bardzo dobrego żużlowca przed laty. Który Vaclav Milik jest lepszym żużlowcem?
Zawsze mój ojciec! On był bardziej waleczny ode mnie, ja opieram się na startach i na technice. Ojciec miał 29 złamań w kościach i już po tym widzę, że był bardziej waleczny. W tej statystyce jednak naprawdę nie chcę go dogonić.
Jak to możliwe, że widząc tyle razy ojca w gipsie, zdecydował się pan na ten sport?
Ja początkowo chciałem jeździć na crossie, ale tata znał byłego prezesa Jawy i ten dużo mi pomógł. Żużel mi się spodobał i w tym zostałem. Jeżdżę jednak bardziej głową niż mój ojciec.
Czytaj także:
Potężny problem dla Wilków Krosno
Prowadził Ukraińców w rosyjskiej lidze