To my jesteśmy Polakami i to jest ważne żebyśmy my jeździli - rozmowa z Januszem Kołodziejem, zawodnikiem Unii Tarnów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Janusz Kołodziej jest bardzo ambitnym zawodnikiem. W swojej karierze jest głodny sukcesów. W tegorocznym sezonie jest brązowym medalistą IMP oraz srebrnym MPPK. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada o tegorocznym sezonie.

Grzegorz Wysocki: Jak skomentujesz wasz występ w MPPK rozegranych na torze w Lesznie?

Janusz Kołodziej: Zdobyliśmy takie miejsce na jakie było nas stać. Bardzo się z tego cieszymy. Wiadomo, że więcej radości i szczęścia było by z pierwszego miejsca ale są zawodnicy lepsi, którzy stoją na lepszym ekstraligowym poziomie. Gratuluje drużynie zielonogórskiej.

Tarnowskie Jaskółki pojadą w finale z Lokomotivem Daugavpils. Myślisz, że wygracie na tamtejszym torze jako pierwsza polska drużyna?

-Będzie ciężko. Na pewno postaramy się to wygrać, ale w tym roku nikt tam nie wygrał i będzie nam niesamowicie ciężko. Wspaniale byłoby wygrać tam. Nawet jeżeli przegramy, to trzeba robić tak, abyśmy przegrali jak najmniejszą ilością punktów.

Od jakiegoś czasu mówi się, że tor w Daugavpils jest zaczarowany, ty miałeś okazję już startować na tym obiekcie. Co możesz powiedzieć na ten temat?

-Wielu zawodników ma problem z dopasowaniem się do twardej nawierzchni i właśnie na Łotwie jest bardzo, bardzo twarda nawierzchnia. Tacy zawodnicy jak ja nie mogą tej nawierzchni rozszyfrować, ale co zrobić. Generalnie mam ten sam problem dlatego też wygląda to, jak wygląda.

Miejscowi zawodnicy nie mają z tym problemu, bo świetnie się dopasowują do tego toru…

-Jeżdżą tam na co dzień i mają czas dopasować się do nawierzchni. My nie mamy takich możliwości i przyjeżdżamy jak na obcy tor.

Jak podsumujesz swoją jazdę w tegorocznym sezonie?

-Raczej kiepsko. Poza dzisiejszymi zawodami i Indywidualnymi Mistrzostwami Polski, gdzie zająłem trzecie miejsce, to raczej nie błyszczałem. Sezon jest zmarnowany.

Jesteś za tym, aby Speedway Ekstraligę powiększyć do 10 drużyn?

-Jestem za tym, aby poziom był taki sam, albo podobny. Jestem za tym, żeby pozmieniać w naszych ligach limit polskich zawodników. To my jesteśmy Polakami i to jest ważne żebyśmy my jeździli, a nie zawodnicy totalnie z zagranicy.

Poza żużlem interesujesz się składaniem modeli samochodowych z silnikiem spalinowym. Startowałeś nawet w tego typu imprezach. Możesz przybliżyć swoją pasję?

-Tych pasji mam mnóstwo. Muszę powiedzieć, że zaraził mnie tym mój najlepszy przyjaciel, który jest Mistrzem Polski w tej dyscyplinie. Bardzo mi się to podoba, ponieważ jest, to tak bardzo skomplikowane jak żużel, ale jest troszeczkę bardziej bezpieczne. Sobie nie można nic zrobić, ale model można naprawdę rozwalić. Trzeba mieć niesamowite wyczucie.

W przerwie zimowej jeździsz na crossie … kręcą cię sporty ekstremalne. Nie chciałbyś spróbować freestyle motocross, albo skoczyć na bungee?

-Prędzej może skok na spadochronie. Dzisiaj z trenerem Jankowskim lataliśmy samolotem, to też było niesamowite przeżycie. Muszę powiedzieć, że lubię takie coś. Nie lubię siedzieć w miejscu i nic nie robić.

Myślisz o startach w Grand Prix?

-Myślę o tym całe życie, ale niestety mi się nie udaje. Mój poziom nie jest jeszcze na tyle dobry, żeby w tym Grand Prix startować. Nie mogę znaleźć w sprzęcie tego, czego szukam. Muszę trochę ja do niego się dostosować, a nie jego do siebie. W tym są właśnie problemy. Miejmy nadzieję, że pewnego dnia zaświeci się gwiazdka Janusza Kołodzieja.

W ubiegłym roku miałeś okazję gościć w Stanach Zjednoczonych u Grega Hancocka. Jak zaprzyjaźniłeś się z Kalifornijskim dżentelmenem?

-Z Gregiem mamy już kontakt od kilku konkretnych lat i właśnie on zaprosił nas do siebie do Kalifornii. Było naprawdę super. Wiadomo, że jakbym był jakąś osobą nie lubianą w jego oczach, czy jakoś tak, to na pewno by mnie nie zapraszał. Bardzo sobie cenie, że zaprosił nas i mogliśmy jakiś czas spędzić u niego w Kalifornii i zobaczyć jak wygląda prawdziwy świat.

Podczas pobytu miałeś okazję startować w zawodach. Co możesz powiedzieć o speedway'u w Stanach Zjednoczonych?

-Jest całkowicie inny niż u nas. Są dużo krótsze tory i całkowicie bardzo twarde. W ogóle nie przypomina to polskiego speedway'a. Dodatkowo jeździliśmy na pożyczonym sprzęcie, dlatego też była to jazda, żeby zrobić jak oni to mówią show. Ten sport jest u nich mało popularny i chcieli, abyśmy zwiększyli troszkę tą popularność. Głównie, o to chodziło.

Jakiej muzyki słucha Janusz Kołodziej?

-Na pierwszym miejscu rock, a poza tym, to zależy jaki mam charakter. Jeśli chcę być spokojny, to słucham czegoś spokojnego. Jeśli chcę się czuć taki bardziej nakręcony, to wiadomo muzyka ma swoją ważną rolę.

Na koniec powiedz jakie jest twoje życiowe marzenie…

-Moje życiowe marzenie, to założyć rodzinę.

Janusz Kołodziej podczas Grand Prix Pacanowa

Źródło artykułu: