Żużel. Nawet trzech Polaków z szansami na medal w Grand Prix? Zadecydować mogą niuanse

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Maciej Janowski
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Maciej Janowski

Czterech Polaków przystąpi w sezonie 2022 do rywalizacji w FIM Speedway Grand Prix. Apetyty kibiców są ogromne - idealnym scenariuszem byłyby trzy medale. Plan minimum to jeden krążek.

Pierwszym biało-czerwonym w obsadzie Grand Prix jest Bartosz Zmarzlik, który do rywalizacji przystąpi w roli wicemistrza świata. Zdaniem wielu ekspertów, to właśnie między nim, a Artiomem Łagutą ponownie rozstrzygnie się kwestia tytułu najlepszego jeźdźca globu.

Jacek Frątczak uważa, że gorzowianin w większym stopniu bawi się żużlem, niż ma presję na wynik i on tak naprawdę nic nie musi. - Nie stwarzajmy dodatkowej presji, ale byłoby dla mnie ogromną niespodzianką, gdyby Bartek na podium nie stanął. Każdy medal będzie oczywiście sukcesem. Pozycja 1-2 to jest to, co moim zdaniem się wydarzy - analizuje były menadżer na łamach polskizuzel.pl.

Medal na swojej szyi chciałby zawiesić w końcu Maciej Janowski, który czterokrotnie (2017, 2018, 2020, 2021) kończył zmagania na najgorszej dla sportowca, czwartej pozycji. O ile w ubiegłym roku do brązowego krążka zabrakło dwudziestu punktów, o tyle w latach poprzednich: 10, 9 i 4 oczek.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Znamy plany Włókniarza na obóz przed sezonem

Frątczak nie chce kolejny raz analizować, jakie wrocławianin ma braki, bo takowych nie ma. Jego zdaniem po prostu w danym momencie, ktoś jest lepszy, a samemu zawodnikowi może brakować też szczęścia.

- Janowski jest dobrym startowcem, a dodatkowo jego atutem w tamtym sezonie była trasa. W drugiej części sezonu nie było odpowiedniego dopasowania sprzętu. Jestem pewien, że wyciągnął wnioski. Od strony mentalnej i motorycznej to zawodnik kompletny. Jeśli nie będzie schodził poniżej półfinałów, to stać go na medal - dodaje.

Po rocznej przerwie do Grand Prix powraca wicemistrz świata z 2017 roku - Patryk Dudek. Frątczak zna go doskonale, bowiem przez kilka sezonów był on jego podopiecznym w Falubazie Zielona Góra. Jego zdaniem Dudek miał zyskać na przesiadce na silniki Ryszarda Kowalskiego i na tym, że potrafi z tego sprzętu korzystać, co sprawia, że już nie błądzi.

- Umiejętności jeździeckie ma kompletne. Świetny startowiec i "krawężnikowiec", co ma ogromne znaczenie na jednodniowych torach. Świetnie czyta rywali na trasie, analizuje, wyłapuje błędy, potrafi zbudować konkretną przewagę. Może powalczyć o medal - komentuje Frątczak.

Nową twarzą w elitarnym gronie będzie Paweł Przedpełski. Wychowanek Apatora Toruń wjechał do cyklu za sprawą zwycięstwa w Grand Prix Challenge w słowackiej Zarnovicy. W 2017 roku na Motoarenie im. Mariana Rose Przedpełskiemu udało się wjechać do półfinału.

Jaką rolę może odegrać w gronie podstawowych uczestników? Frątczak nie ukrywa, że przed 27-latkiem bardzo ciekawy i najtrudniejszy sezon w karierze. - Debiut w cyklu SGP jest oczywiście całkowicie zasłużony. Ogromna presja czeka go w Toruniu, gdzie zbudowany skład obliguje do walki o medale. Oby tylko sam na sobie nie wywierał zbytniej presji. Oby się nie wdawał w niepotrzebne potyczki. W GP jeździ się inaczej niż w lidze.

Czytaj także:
Wiemy, gdzie Grupa TVN chce pokazać Grand Prix
Marcinkiewicz zaskoczył wszystkich. Ujawnia co słyszy od biznesmenów

Źródło artykułu: