Mają w kadrze zawodnika z Ukrainy. "Pamiętaj, że możesz na nas liczyć"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Andrij Rozaliuk
WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Andrij Rozaliuk
zdjęcie autora artykułu

W polskich ligach żużlowych nie brakuje zawodników z Ukrainy. Jednym z nich jest Andrij Rozaliuk, który w tym roku ma się ścigać w Eltrox Włókniarzu. W klubie zdają sobie sprawę, jak ważne jest teraz wsparcie dla niego.

Reprezentanta Ukrainy Andrija Rozaluka oglądaliśmy w ostatnich sezonach w kilku turniejach młodzieżowych w Polsce, chociażby w Nice Cup. Miał kontrakt "warszawski" w Eltrox Włókniarzu Częstochowa, a teraz ma otrzymać swoją szansę w U-24 Ekstralidze.

Zawodnik na kilka tygodni przed startem sezonu, zamiast skupiać się na ostatnich elementach przygotowawczych, myślami jest z rodakami i rodziną, która przebywa na Ukrainie.

"Pamiętaj, że możesz zawsze na nas liczyć. W tych trudnych dla ciebie i twoich bliskich chwilach jesteśmy całym sercem z tobą. [...] Polska to też twój dom" - pisze w mediach społecznościowych prezes Włókniarza, Michał Świącik.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Lech Kędziora wskazał, co trzeba zmienić w częstochowskim torze

Szybko w kierunku zawodnika popłynęły również słowa wsparcia od kibiców. 22-latek podziękował za wszystkie ciepłe komentarze i powiedział że jest dobrej myśli, że będzie dobrze.

Częstochowski działacz już wcześniej ostro komentował to, co dzieje się na Ukrainie porównując Władimira Putina do Adolfa Hitlera. We wpisie skierowanym do Rozaluka dodaje, że dobro zawsze wraca, a zło oddaje nawet ze zdwojoną siłą, a zło, jakie kieruje dziś Rosja w stronę Ukrainy, jest nie do zaakceptowania.

Sam Rozaluk zabrał głos także na Instagramie, gdzie pytany, czy czegoś się obawia, odpowiedział, że zachowuje spokój i czyta to, co wie, że jest sprawdzoną informacją, dodając: "Robię to, co mogę, a mogę dbać i pomagać ludziom, którzy tu są, a ich rodziny zostały w tym koszmarze".

Zobacz także: Mistrz świata mówi o wojnie PGE Ekstraliga bez Rosjan?

Źródło artykułu:
Komentarze (0)