W ocenie Jacka Frątczaka, rozmawianie w tym trudnym momencie o regulaminie nie ma większego sensu. - Na początku w głowie nam się nie mieściło, co się wydarzyło. Dziś problem jest inny i apeluję, by nie rozmawiać na temat regulaminu, sił poszczególnych zespołów, bo to jest bez znaczenia na ten moment - powiedział Jacek Frątczak w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Wysiedlenie Rosjan z ligi polskiej, to przede wszystkim znaczenie symboliczne. Wskazujemy, że nie ma naszej zgody i przyzwolenia na to, by jeździli tu członkowie społeczności dokonujący ludobójstwa i zbrodni wojennych. To oni wybrali sobie tego prezydenta i naszym obowiązkiem jest taki apel. Mówienie w kontekście regulaminu jest na tyle bez znaczenia, że teraz nie wiemy, na który plan w ogóle zejdzie sport - dodał.
Świat zmienia się na naszych oczach. - Dynamika zmian na świecie jest taka, że ponad tydzień temu mieszkańcy Kijowa, Charkowa czy Chersonia poszli do pracy rano tak, jak i my. Wrócili do domów, gotowali obiady, odbierali dzieci z przedszkola i szkoły, a teraz jak wygląda ich rzeczywistość. Czy ktoś wie jak będzie wyglądał świat za tydzień lub dwa? Ja nie chcę nikogo straszyć, ale na dziś to czy sport w Europie i w Polsce ruszy nie zależy od nas. Nikt klubów jeszcze nie zawiesił, ale nie wiemy co się stanie u nas w kraju frontowym - czy nie będzie stanu wyjątkowego, co może się wiązać z zakazem organizacji imprez masowych - zauważył Frątczak.
- Nikt tego nie wie, więc nie spekulujmy w kontekście regulaminu żużlowego w przestrzeni publicznej, w strukturach żużlowych są osoby, które mają kompetencje by sobie z tym poradzić. Dla mnie szczytem marzeń jest to, że pójdziemy na stadiony i będziemy się delektować sportem. Módlmy się, by stadiony były dla nas otwarte. Tydzień temu Ukraińcy też mieli stadiony, teraz nie mają nic - podkreślił były menedżer.
Czytaj także:
W Rosji zawrzało po tym wywiadzie
Nie dorównał utytułowanemu bratu
ZOBACZ WIDEO Sankcje mogą mu zatrzymać karierę. "Zrozumcie, że od 15. roku życia nie mieszkam w Rosji"