Żużel. Ostatni bieg nie miał większego znaczenia. Doszło w nim jednak do dramatycznego upadku [WIDEO]

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: wypadek Andrzeja Lebiediewa
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: wypadek Andrzeja Lebiediewa

Na początku ostatniego okrążenia 15. biegu meczu GKM-u Grudziądz z ROW-em Rybnik doszło do fatalnego upadku Andrzeja Lebiediewa, w którym ten doznał złamania nogi. Co ciekawe, winnym spowodowania upadku Łotysza był jego klubowy kolega Robert Lambert.

Mecz 2. kolejki PGE Ekstraligi w 2020 roku pomiędzy ówczesnym MrGarden GKM-em Grudziądz a PGG ROW-em Rybnik, choć rozgrywany na początku sezonu, to już miał ogromne znaczenie w kontekście utrzymania w najlepszej żużlowej lidze świata. Obie te drużyny na papierze dysponowały bowiem najsłabszymi składami i od początku skazywane były o walkę na dole tabeli.

Dlatego mecz z 23 czerwca 2020 roku był tak ważny dla obu drużyn. W dniu zawodów do rybnickiej drużyny na zasadzie wypożyczenia dołączył Kamil Nowacki, co świadczyło ogromnej chęci wywiezienia jak najkorzystniejszego wyniku z Grudziądza. 
 
Od samego początku lepiej spisywali się zawodnicy miejscowej drużyny. Po trzech biegach prowadzili już 13:5 i w kolejnych wyścigach powiększali przewagę. Po stronie gości ciężko było wskazać zawodnika, który byłby liderem swojego zespołu.

ZOBACZ WIDEO Pełna mobilizacja w Ostrowie. W pracę zaangażowali się również kibice

Przed ostatnim biegiem na tablicy wyników widniał rezultat 53:31 dla GKM-u Grudziądz. Wydawało się, że na zakończenie spotkania gospodarze postawią kropkę nad "i". Ku zaskoczeniu kibiców, po starcie na podwójnym prowadzeniu znalazł się rybnicki duet Andrzej Lebiediew - Robert Lambert.

Za ich plecami szalał Nicki Pedersen, który we wcześniejszych biegach nie zaznał smaku porażki (podobnie jak jego partner w tym wyścigu Artiom Łaguta). Goście jednak umiejętnie bronili się przed atakami trzykrotnego mistrza świata. Na początku ostatniego okrążenia w szeregach rybnickiej pary doszło jednak do nieporozumienia.

Na wjeździe w ostatnie kółko na prostej startowej Robert Lambert zahaczył Andrzeja Lebiediewa, który od razu stracił kontrolę nad maszyną i z impetem uderzył o tor, przelatując przez kierownicę. Brytyjczyk ewidentnie przeszarżował, a już sekundy wcześniej na drugim wirażu niewiele brakowało, a sam zahaczyłby o bandę.

Po upadku przy Łotyszu natychmiastowo pojawiły się służby medyczne, które zabrały zawodnika do szpitala. Pierwsze badania potwierdziły diagnozę o złamaniu nogi i zerwaniu więzadeł. W sumie jego przerwa w ściganiu trwała ponad dwa miesiące, co przy bardzo szybkim tempie rozgrywania rozgrywek (początek sezonu opóźnił się z powodu pandemii koronawirusa) oznaczało, że Lebiediew opuścił większą część sezonu.

Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że w powtórce 15. biegu spotkania w Grudziądzu duet Nicki Pedersen - Artiom Łaguta przywiózł za swoimi plecami Kamila Nowackiego, który zastąpił niezdolnego do jazdy Andrzeja Lebiediewa. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 58:32.

Źródło artykułu: