Przed kilkoma dniami PZM wprowadził zakaz startów dla Rosjan w polskich rozgrywkach żużlowych, jednoznacznie potępiając inwazję tego państwa na Ukrainę. W efekcie tacy żużlowcy jak Artiom Łaguta, Emil Sajfutdinow czy Grigorij Łaguta nie będą mogli startować w PGE Ekstralidze. Jednak nie wszystko jest takie oczywiste.
Młodszy z braci Łagutów i Sajfutdinow posiadają polskie obywatelstwo, przez co teoretycznie mogliby się zacząć ubiegać o starty jako Polacy. - Muszą potępić Putina, wtedy nie widzę przeszkód, by startowali na polskiej licencji - mówił kilka dni temu w TVP Sport minister sportu Kamil Bortniczuk.
Akt obywatelskiego nieposłuszeństwa
PZM zapowiada, że nie ugnie się i nie zgodzi się na to, by Łaguta czy Sajfutdinow dostali polskie licencje w sezonie 2022. Jan Krzystyniak ma jednak obawy, że krajowa federacja zmieni zdanie. - Dochodzą mnie słuchy, że są prezesi, którzy próbują sobie "wydeptać" zmianę decyzji, że chcą u siebie Rosjan w składzie - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty były żużlowiec i trener.
ZOBACZ WIDEO Sankcje mogą mu zatrzymać karierę. "Zrozumcie, że od 15. roku życia nie mieszkam w Rosji"
Krzystyniak zapowiedział, że jeśli ostatecznie któryś z Rosjan dostanie zgodę na starty jako Polak, to zdecyduje się na akt obywatelskiego nieposłuszeństwa. - Jeśli tak się stanie, to nie będę oglądał PGE Ekstraligi w telewizji. Wypowiem wtedy umowę platformie cyfrowej i oddam dekoder. Nie będę płacił mordercom. Kibiców też wzywam do takiej postawy, jeśli ten czy inny prezes wywalczy sobie furtkę dla startów Rosjanina w swoim klubie - dodaje.
- Przecież telewizja od tego roku płaci klubom gigantyczne pieniądze, bo jest nowy kontrakt telewizyjny. Później z tych środków utrzymywani są żużlowcy. Nie chcę się zatem dorzucać do kontraktów Artioma czy Emila w sytuacji, gdyby mieli jeździć jako Polacy. Przecież to pseudo-Polacy - wyjaśnia swój punkt widzenia były zawodnik m.in. Unii Leszno i Falubazu Zielona Góra.
Zdaniem Krzystyniaka, już teraz należałoby się zastanowić nad tym, na jak długi okres objąć Rosjan zakazem startów. - Sporo mówi się o tym, że sankcje gospodarcze Zachodu będą obowiązywać w Rosji kilka lat, nawet po ewentualnym pokoju w Ukrainie. Dlatego tak samo powinno być sportowcami. Nawet kilkuletni zakaz i to też dla tych Rosjan, co mają polskie obywatelstwa. Niezależnie od tego, jak długo posiadają paszport - komentuje.
Rosyjscy żużlowcy powinni pomagać uchodźcom
Krzystyniak jest zdziwiony tym, że w ogóle dyskutuje się o startach Sajfutdinowa i Łaguty z polską licencją, podczas gdy oni sami nigdy tym nie byli zainteresowani. - Z tego, co wiem, to Emil mógł mieć polskie obywatelstwo nawet wcześniej niż je otrzymał. Jednak podkreślał, że czuje się obywatelem Rosji. Wystąpił o dokument, gdy zrozumiał, jakie korzyści daje posiadanie dokumentu państwa należącego do strefy Schengen - grzmi były żużlowiec.
- Tak samo Łaguta. Przecież to w rozmowie z waszym portalem mówił, że "czuje się Rosjaninem" i "nie było tematu, by startować z polską licencją" - dodaje Krzystyniak, wskazując rozmowę opublikowaną przez WP SportoweFakty w październiku 2020 roku.
Były żużlowiec jest też zszokowany wiadomościami, iż Grigorij Łaguta w prywatnych rozmowach z zawodnikami Motoru Lublin na obozie w Hiszpanii miał popierać działania Władimira Putina w Ukrainie, przedstawiając przy tym propagandowy i proklemowski punkt widzenia.
- Mam przyjaciół w Rzeszowie, którzy nie spali przez trzy, cztery dni, bo wozili dzieci i samotne matki z granicy do różnych miejscowości, tak by miały gdzie spać, co zjeść. Może Łaguta powinien tam pojechać? Zobaczyć na własne oczy dramat tych setek tysięcy ludzi? Moi znajomi z Podkarpacia mówią, że obrazki, które widzą wpływają na psychikę i nie zapomni się ich do końca życia. Może taka terapia szokowa by się przydała Łagucie - kończy Krzystyniak.
Czytaj także:
Już nie wspiera Ukraińców? "Przestraszył się"
Słowa Putina do Macrona słyszała cała Ukraina. "Przerażające"