Dwukrotny mistrz świata, gdy tylko usłyszał o akcji zbierania pieniędzy na rzecz swojego pierwszego trenera, nie zastanawiał się długo i chwycił za telefon. - Faktycznie Bartek zadzwonił do mnie w zeszłym tygodniu i powiedział, że czytał o zbiórce na wózek dla mnie. Spytał ile kosztuje taki sprzęt, a gdy usłyszał, że 25 tysięcy złotych, odpowiedział jedynie, że nie muszę już zbierać, bo on chciałby mi taki wózek kupić z własnych środków. Do dziś jestem wzruszony i strasznie się cieszę z takiego gestu - mówi Bogusław Nowak, który po wypadku żużlowym w 1988 roku porusza się na wózku inwalidzkim.
Niepełnosprawność nie jest jednak dla niego wielką przeszkodą, bo legendarny zawodnik wciąż pozostaje aktywny zawodowo i wychowuje kolejne pokolenia żużlowców. Spod jego ręki wyszli choćby Krzysztof Cegielski, Paweł Hlib, ale także dwukrotny mistrz świata, Bartosz Zmarzlik. Obaj panowie poznali się, gdy Zmarzlik miał zaledwie siedem lat i przyszedł na pokazowy trening szkółki z Wawrowa. Zajęcia prowadził Nowak, który błyskawicznie poznał się na talencie młodego zawodnika. Później szkolił go aż do momentu, gdy późniejszy mistrz świata był już gotowy do treningów z pierwszym zespołem Moje Bermudy Stali Gorzów.
Nić sympatii pozostała między nimi do dziś, a Nowak gdy tylko może jeździ po całej Polsce na zawody Grand Prix i dopinguje swojego wychowanka. Do tej pory każdy wyjazd z domu był jednak dla 70-latka sporym kłopotem.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Pierwszy trening Fogo Unii Leszno na domowym torze
- Poruszam się na wózku inwalidzkim i nie ukrywam, że jest mi coraz trudniej pokonywać przeszkody. Przejazd przez błotniste tereny na treningi z dzieciakami jest olbrzymim wysiłkiem i bałem się, że przez to nie będą mógł być tak aktywny, jak do tej pory. Poza tym każdy wyjazd z domu wiązał się z koniecznością wsadzania wózka do samochodu i przesiadania się na fotel kierowcy. Przy moim stanie zdrowia, to bardzo czasochłonne i męczące. Nikt nie może się dziwić, że gdy zobaczyłem, że można żyć inaczej, po prostu nie mogłem przestać o tym myśleć - opowiada Nowak.
Tym momentem zwrotnym był przyjazd znajomego, który ma elektryczny wózek inwalidzki wraz z dopasowanym do niego busem. Osoba niepełnosprawna nie musi w takich chwilach przesiadać się z wózka na fotel samochodu, a poprzez otwierany podest wjeżdża pod samą kierownicę i po chwili może samodzielnie wyruszyć nawet w bardzo daleką podróż.
- Dzięki Bartkowi mam już wózek, a teraz zbieram na małego busa, dzięki któremu moje życie okaże się znacznie łatwiejsze. Już w tym momencie swoje wsparcie zadeklarowały władze Stali Gorzów, a mam nadzieję, że pomogą mi także inne instytucje oraz kibice. Całe swoje życie poświęciłem żużlowi i wciąż chciałbym robić to, co kocham - przyznaje drużynowy mistrz świata z 1977 roku.
Nowy cel nie będzie łatwy do zrealizowania, bo używany samochód dostosowany do potrzeb osób jeżdżącymi wózkami elektrycznymi kosztuje około 70 tysięcy złotych. Były żużlowiec pozostaje jednak wielkim optymistą, bo w Gorzowie wciąż nie brakuje osób, które gotowe są mu pomóc w spełnianiu kolejnych marzeń. Zapału do pracy ma na tyle dużo, że w najbliższym czasie rozpocznie kolejny nabór wśród nowych chłopców, wśród których znów będzie szukał mistrza świata.
Czytaj więcej:
Narazili zdrowie własnych zawodników? Działacze odpowiadają
Decyzja o wykluczeniu Rosjan zbyt pochopna?!