Żużel. Marek Cieślak: To chyba ja powinienem się bać

Marek Cieślak będzie w tym roku bardzo zajęty. Czeka go praca przy transmisjach w Canal+, do tego będzie konsultantem w Unii Tarnów. Przekonuje, że nie braknie mu również czasu na rower, bo dzień bez jazdy, to dzień stracony.

Ewelina Bielawska
Ewelina Bielawska
Marek Cieślak WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Marek Cieślak
Ewelina Bielawska: Po wielu latach wraca pan do pracy w Unii. Tęsknił pan za Tarnowem? Marek Cieślak: Oczywiście, Tarnów to fajne miasto. Dostałem tam zaproszenie z Grupy Azoty, a im się nie odmawia.

Będzie pan w klubie pełnił rolę konsultanta, natomiast nowym trenerem został Stanisław Burza. To dobry wybór?
 
Bardzo cieszę się, że będzie to Staszek. Zresztą sam go do tego namawiałem. To chłopak z Tarnowa, sumienny i pracowity. Idealny człowiek na to stanowisko.

Wolał być pan konsultantem i w takiej roli się sprawdzać?

Nie mogę być trenerem dlatego, że zawarłem umowę z Canal+. Wiele dni będę miał więc zajętych, nie będę dyspozycyjny na tyle, by pełnić takie funkcje. Będą więc mecze Unii, na których mnie nie będzie. Przyjąłem zatem rolę konsultanta i pomocnego człowieka, który przyjedzie, popatrzy czy też doradzi. Absolutnie nie będę wchodził trenerowi w paradę. Trener będzie główną postacią w drużynie, a ja będę pomagał. Każdemu, kto zwróci się o poradę, pomogę na tyle ile będę umiał.

ZOBACZ WIDEO "Nawierzchnia gubi zawodników". Dominik Kubera o tym, dlaczego przyjezdni nie potrafią wygrywać w Lublinie

Na "papierze" Unia Tarnów nie należy do grona faworytów 2. Ligi, ale jakąś niespodziankę możecie sprawić.
 
Myślę, że nie jest potrzebne pompowanie balonika. Trzeba robić swoje, pracować z zawodnikami, żeby wycisnąć z nich to co najlepsze. Zobaczymy co z tego będzie.

Wojna w Ukrainie zmieniła nieco rozkład sił drużyn, zwłaszcza w PGE Ekstralidze.

Zabraknie Rosjan, przez co inne kluby zwiększają szanse. W styczniu typowałem cztery drużyny, które moim zdaniem mocno będą liczyć się w walce o medale - Wrocław, Lublin, Gorzów i Toruń. Uważałem, że Włókniarz i Leszno będą poza czwórką, chociaż nigdy nic nie wiadomo. To w końcu sport. Teraz w wyniku tej decyzji wyrównały się szanse dla sześciu drużyn. Na tej sytuacji najbardziej skorzystali Stal i Włókniarz, oni nie mają takich problemów.

Jak ocenia pan regulaminowe rozwiązania w przypadku braku Rosjan? Pomogą tym drużynom, które straciły czołowych zawodników?
 
Lepsze to niż szukanie z łapanki zawodników. Instytucja "gościa" nie zdała egzaminu już kilka lat temu, bo wypaczyło to wyniki. Teraz uważam, że jest to optymalne rozwiązanie, żeby jechać z "ZZ". Choć jest to również ryzykowne, bo w zespole może zdarzyć się kontuzja. "ZZ" jednak w pełni nie zastąpi się zawodnika. Pamiętajmy że mówimy tu o zastępowaniu liderów drużyn - Emila Sajfutdinowa czy Artioma Łaguty. Może Lublin nie jest aż tak bardzo stratny, bo ma kim zastępować.

W Falubazie przerabialiśmy kiedyś pół sezonu ten manewr za Jarka Hampela. Guzik z tego wychodziło, bo okazywało się, że każdy zawodnik na te sześć biegów jeden zepsuł. Przy tym wyżyłowanym sprzęcie, przy upałach różnie bywa. Zastępstwo nie pojedzie też w biegach nominowanych.

Niektórzy prezesi ciągle liczą że PZM się ugnie i zrobi furtkę dla Rosjan z polskim obywatelstwem.

Dosyć szybko ta decyzja została podjęta. Ta opinia ogólna była dość ostra, by wykluczyć tych zawodników. To trudny temat. Emil i Artiom mają polskie obywatelstwa i z tego względu jest to dość skomplikowane. Zdania są podzielone, bo jedni akceptują tę decyzję a inni nie. Prawda też jest taka, że obywatelstwa te mają nie z miłości do Polski, a jako Rosjanom ciężko im się jeździło po Europie. Z polskim paszportem było to prostsze. Decyzja więc jest słuszna, ale ma takie a nie inne podteksty.

Sporo stracić może z kolei cykl Grand Prix.

Zabraknie medalistów, więc to mówi samo za siebie. Nigdy do tej pory nie przeżywaliśmy takiej sytuacji, bo mamy wojnę za miedzą. Giną ludzie, są olbrzymie zniszczenia i wielka tragedia. Nie żyjemy w normalnych czasach, jest ciężko. Musimy to przeżyć i przetrwać wierząc, że szybko i dobrze ta sytuacja się zakończy. Co do cyklu Grand Prix, to uważam, że jednak pustki nie będzie. Taka jest sytuacja i nie ma co dyskutować.

Zapytam również o eWinner 1. Ligę, bo również tam zapowiada się dość ciekawie. Falubaz czy Polonia mówią o jednym celu - awansie do Ekstraligi. Kto w tej lidze ma największe szanse?
 
Wszyscy od początku wskazywali jako faworyta Falubaz. Zdania nieco się odmieniły, kiedy Polonia wzmocniła się i ogłosiła ostateczny skład. Bydgoszczanie również są mocni, jednak w dalszym ciągu osobiście uważam, że przypisują sobie nad wyrost jakieś równorzędne szanse w stosunku do Falubazu. Prawda jest taka, że to zielonogórzanie są tutaj faworytem. Mają Fricke'a, Tungate'a czy też mocnych polskich zawodników, jak niezwykle doświadczony Piotrek Protasiewicz czy Krzysiek Buczkowski. Ta czwórka mogłaby startować w ekstraklasie.

Marek Cieślak, Rune Holta i podprowadzające ROW-u Rybnik Marek Cieślak, Rune Holta i podprowadzające ROW-u Rybnik
Wspomniał pan również o tym, że będzie już teraz pełną parą pracował z Canal +. Zapowiada się pracowity sezon. Gdzie w tym wszystkim będzie czas na rower?   Będzie się działo. Znajdę i czas na rower, bo dzień bez jazdy, jest dniem straconym. Jeżdżę dużo w terenie bo mam tu piękne tereny i nie zamierzam z tego zrezygnować. A lubię jak się dużo dzieje.

13 kwietnia ukaże się Pana książka pod tytułem "Rozliczenie". Tytuł brzmi groźnie. Czy co poniektórzy mają się już bać?
 
Myślę, że nie. Więcej ja muszę się bać jak ona wyjdzie (śmiech). Będzie sporo opowieści z mojego długiego sportowego życia. Jak sobie pomyślę, że zaczynałem bawić się w żużel 56 lat temu, to zastanawiam się co ja jeszcze tu robię. Liczę, że książka się spodoba.

Jakie ciekawe opowieści znajdziemy?

Będzie sporo wątków o Falubazie i moim powrocie tam. Jest też mój powrót do Włókniarza. Pewnie część osób zainteresuje moja wersja tego nieszczęsnego walkowera. Jest też rok spędzony w Rybniku. Sporo jest wspomnień o byłych zawodnikach. Jest rozdział "Niebiańska drużyna" o zawodnikach którzy ścigają się w niebie. Jest wątek o naszych mistrzach. Będzie zarówno na poważnie, jak i na wesoło. Ta pierwsza książka wydaje się być taka bardziej rozrywkowa. Ta jest trochę inna. Kilka osób już ją oceniało i twierdzi, że jest fajna i lepsza od pierwszej. Przede wszystkim jest bardziej merytoryczna. Zobaczymy, sam jestem ciekawy jak zostanie odebrana przez czytelników.

Zobacz także:
Nicolai Klindt o przepisie na sukces w Ostrowie. Duńczyk mówi o metamorfozie swojej i klubu
Duży pech Woffindena. Od początku sezonu walczy z bólem

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×