Żużel. Vaclav Milik był blisko odejścia z Wilków. Musiał spełnić trzy warunki

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Vaclav Milik
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Vaclav Milik

Mało brakowało, a w listopadzie zakończyłaby się współpraca Vaclava Milika z Cellfast Wilkami Krosno. Ostatecznie władze klubu zdecydowały się dać zawodnikowi jeszcze jedną szansę, ale zrobiły wszystko, by nie powtórzyć błędu z minionego sezonu.

W Krośnie po ostatnim sezonie mieli dość nierównej formy Vaclava Milika i zgodzili się przedłużyć z nim kontrakt pod kilkoma warunkami, które mają gwarantować to, że w najbliższym sezonie Czech będzie czołową postacią zespołu i gwiazdą eWinner 1. Ligi. Rok temu 29-latek bardzo dobre mecze przeplatał słabszymi, a jego postawa uniemożliwiła walkę o awans do PGE Ekstraligi. W tym roku ma być zupełnie inaczej.

Wnioski wyciągnięte przez przedstawicieli Cellfast Wilków Krosno mogły zaskoczyć samego zawodnika, a z tego powodu dłużej niż o warunkach finansowych, podczas negocjacji rozmawiano na temat dodatkowych obowiązków Czecha, a te wcale nie były takie łatwe do spełnienia.

Po pierwsze, Milik przez zimę miał nawiązać współpracę z dodatkowym tunerem, który sprawiłby, że zawodnik nie będzie uzależniony już tylko od Ryszarda Kowalskiego. Silniki od najlepszego tunera świata nie zawsze sprawdzały się w pierwszoligowych warunkach, a do tej pory Czech nie dysponował szybkim sprzętem od innego inżyniera.

To jednak nie koniec, bo drugim warunkiem była wymiana mechaników, którzy nie tylko bardziej motywowaliby przełożonego do wytężonej pracy oraz zadbali o silniki, ale przede wszystkim pomogli znaleźć w trakcie meczów odpowiednie ustawienia sprzętu do określonych warunków torowych. Wobec sporego deficytu na rynku, ten warunek wcale nie był tak łatwy do spełnienia, jak mogłoby się wydawać.

Najłatwiej poszło Czechowi z ostatnim warunkiem, czyli odpowiednim przygotowaniem fizycznym do sezonu. Przedstawiciele Wilków Krosno zdradzają, że byli miło zaskoczeni zaangażowaniem zawodnika i faktem, że podczas zimowych treningów zgubił ponad pięć kilogramów.

Choć jeszcze kilka miesięcy temu przyszłość byłego ekstraligowca wydawała się niepewna, to jednak teraz coraz częściej mówi się, że to właśnie on będzie liderem Wilków. Milik udowodnił, że dojrzał do żużla i zarzuty klubu potraktował bardzo poważnie. W nowy sezon ma wejść z nowymi motocyklami, mechanikiem, a także znacznie bardziej sportową sylwetką.

Czytaj więcej:
Udany powrót Maksyma Drabika
Włókniarz zdemolował rywali

ZOBACZ WIDEO Żużel. Fredrik Lindgren: Rywale muszą zacząć obawiać się przyjazdu do Częstochowy

Źródło artykułu: