Przed inauguracyjnym pojedynkiem 2. Ligi Żużlowej w Tarnowie mało kto stawiał na gospodarzy. Do Jaskółczego Gniazda przyjeżdżał bowiem jeden z faworytów rozgrywek, ostatecznie jednak to Unia okazała się lepsza, wygrywając minimalnie. Osiem punktów z dwoma bonusami przy swoim nazwisku zapisał Oskar Bober. Wprawdzie w pierwszym wyścigu przegrał on podwójnie, a w ostatnim zanotował defekt, ale jego komplet w pozostałych znacznie przyczynił się do wygranej nad SpecHouse PSŻ-em Poznań.
- Najważniejsza jest wygrana drużyny i bardzo cieszymy się z tego, że mamy dwa punkty do tabeli. Jeśli chodzi o mój własny wynik, to zabrakło wisienki na torcie, bo w pierwszym biegu przytrzymał mnie trochę komputer. Nie wytrzymałem ciśnienia, popuściłem sprzęgło i akurat taśma poszła do góry. Na początku, gdy ten tor był ciężki, to nie dało się niczego zrobić. Później zmieniłem motor na drugi, bo pierwszy był tak oszprycowany, że ważył chyba 20 kilogramów więcej. Następnie wszystko było ok. Co do ostatniego biegu, to gdy puściłem sprzęgło, sądziłem, że będzie trójka, a finalnie doszło do delikatnego niezrozumienia na pierwszym łuku. Ten tor jednak był w tym meczu taki, że ciężko było jechać parą. Takie rzeczy się zdarzają i najważniejsze, że nie wpłynęło to na wynik drużyny - mówił o swoim występie Oskar Bober w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO Thomsen o koledze z drużyny: To będzie dla niego trudny sezon
Od czwartku niepewne było, że sobotnie spotkanie w ogóle dojdzie do skutku, ponieważ warunki atmosferyczne nie były zbyt korzystne. Ostatecznie pojedynek udało się odjechać i odwoływanie go nie było konieczne.
Trzeba startować w każdych warunkach
- Na pewno organizatorom należą się słowa uznania. Dobrze też, że ten mecz nie był odwołany poprzedniego dnia lub w sobotę rano, gdy było trochę luźnej nawierzchni i można było chcieć go przełożyć. To jest żużel i trzeba jeździć na każdym torze. W tym meczu pokazaliśmy, że da się startować w różnych warunkach, nawet przy dwóch stopniach Celsjusza i na mocno wymagającym owalu. Na pewno dobrze, że ten mecz się odbył - podkreślił.
W pierwszym ligowym spotkaniu w tym sezonie Jaskółki od razu sprawiły niespodziankę, ponieważ porównując obie drużyny, to goście "na papierze" prezentują się lepiej. Ostatecznie mecz pokazał, że niektóre oceny mogły być przedwczesne. Takie rozwiązanie z pewnością nie przeszkadza Oskarowi Boberowi.
- Nam to pasuje. Niech każdy nie stawia nas w roli faworyta. My będziemy robić swoje, przygotowywać się do każdego spotkania i na pewno nie zostaniemy chłopcami do bicia. W tym meczu to pokazaliśmy. Gdy warunki były ciężkie, to daliśmy sobie radę z mocną drużyną, więc niech tak dalej pozostanie.
Kolejne zwycięstwo celem przed najdalszym wyjazdem
Drugi w sezonie, a pierwszy wyjazdowy mecz Jaskółki mają odjechać w Wielkanoc w Daugavpils. Miejscowy Optibet Lokomotiv przyzwyczaił już rywali, że u siebie bywa niezwykle mocny. Nasz rozmówca zapewnia jednak, że Unia pojedzie na Łotwę z bojowym nastawieniem.
- Na pewno będziemy walczyć o wyjazdowe zwycięstwo. Po to tam pojedziemy. Na szczęście wygraliśmy pierwszy mecz, więc możemy delikatnie odetchnąć i spokojnie przygotować się do kolejnego spotkania, bez zbędnej presji. Nas nikt nie stawia w roli faworytów. Co do toru w Daugavpils, to jest on na pewno specyficzny. Rzadko się tam jeździ i ważną rolę odegrają ustawienia motocykli. Jeśli z tym trafimy, to na pewno mecz będzie zacięty i łatwo się tam nie położymy, tylko będziemy walczyć do ostatniego biegu o jak najlepszy rezultat - podkreślił na koniec rozmowy z WP SportoweFakty Oskar Bober.
Czytaj także:
Abramczyk Polonię rozpracowali jej byli zawodnicy. Liderzy bydgoszczan bez błysku
Pierwszy i czwarty junior świata? Dla 16-latka z Leszna pokonanie ich to nie problem