Żużel. Ostrovia chce, a Apator musi. Sam Holder na Motoarenie nie wystarczy [KLUCZE]

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Chris Holder i Jack Holder
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Chris Holder i Jack Holder

Drużyny z Torunia i Ostrowa nie będą dobrze wspominały inauguracji tegorocznych rozgrywek PGE Ekstraligi. Choć obie ekipy już dzisiaj będą chciały zrehabilitować się po słabym otwarciu sezonu, to faworyt jest tylko jeden.

[tag=857]

[/tag]For Nature Solutions Apator Toruń w pierwszej kolejce zderzył się ze ścianą. Przed sezonem Anioły miały aspiracje, aby powalczyć nawet o mistrzowski tytuł. Na razie nic nie układa się po ich myśli. Zanim w ogóle rozgrywki ruszyły, na skutek sankcji nałożonych na rosyjskich żużlowców, ze składu wypadł Emil Sajfutdinow, który miał być liderem całej drużyny. Mimo tak dotkliwej straty podopieczni Roberta Sawiny ani myśleli się poddawać i wyruszyli do Wrocławia w bojowych nastrojach, chcąc walczyć o zwycięstwo.

Zwłaszcza, że gospodarze znaleźli się w podobnej sytuacji, bo przy Paderewskiego 35 nie może występować Artiom Łaguta. Dobre chęci jednak na nic się nie zdały, bo to Spartanie już od początku spotkania dyktowali warunki i finalnie rozgromili przyjezdnych. Tym samym zasygnalizowali, że nawet mimo braku mistrza świata w składzie mają wielką chęć, aby zwyciężyć całą ligę i obronić mistrzowski tytuł. Sympatycy Aniołów na pewno nie tak wyobrażali sobie inaugurację sezonu w wykonaniu ich drużyny. Teraz ich ulubieńcy staną przed szansą, aby się zrehabilitować się przed własną publicznością i udowodnić, że we Wrocławiu spotkał ich wypadek przy pracy.

Gród Kopernika odwiedzi drużyna z Ostrowa. Zawodnikom Mariusza Staszewskiego na pewno nie można odmówić ambicji, ale fakty nie przemawiają na ich korzyść. Wiele mówiło się o tym, że najważniejszym spotkaniem dla ostrowskiej drużyny, może okazać się to przeciwko ZOOleszcz GKM-owi Grudziądz u siebie. Eksperci spodziewali się zaciętego meczu, a przed jego rozpoczęciem do Ostrovii nawet przylgnęła łatka faworyta. Ostatecznie o wyrównanej batalii nie było mowy. Podopieczni Janusza Ślączki dyktowali warunki od pierwszego, do ostatniego wyścigu i pewnie pokonali beniaminka na jego terenie. Miejscowi wprawdzie nie mogli liczyć na atut toru ze względu na niesprzyjającą aurę, ale to trochę za mało, aby wytłumaczyć tak dotkliwą porażkę.

ZOBACZ WIDEO Czy Włókniarz jest tak słaby, jak w pierwszym meczu? "Na pewno stracili pewność siebie"

Jack Holder musi przypomnieć o swoim potencjale

Kluczem do zwycięstwa będzie między innymi dobra dyspozycja Jacka Holdera. Australijczyk we Wrocławiu dorzucił do dorobku swojej drużyny zaledwie trzy punkty i to właśnie on zawiódł najbardziej. Teraz będzie miał ochotę pokazać się z dużo lepszej strony i udowodnić, że stać go na zdecydowanie lepsze występy. W Toruniu oczekują od Holdera znacznie więcej. W tym sezonie przecież będzie etatowym zawodnikiem cyklu Grand Prix, o czym niektórzy mogli zapomnieć, śledząc jego poczynania w pierwszym meczu bieżącego sezonu.

Seniorzy muszą pokazać klasę albo zz-ka nie zadziała

Decydująca w kontekście końcowego triumfu torunian, będzie postawa pozostałych trzech seniorów. Choć Paweł Przedpełski, Robert Lambert i Patryk Dudek dołożyli nieco więcej oczek do dorobku swojej drużyny w poprzednim spotkaniu, aniżeli Jack Holder, to nadal jak na swoje możliwości wypadli po prostu blado. Z pewnością,  żaden z nich nie zaliczy tego występu do udanych. Wszyscy w drużynie Apatora Toruń zdają sobie sprawę, jak ważne jest, aby każdy zawodnik formacji seniorskiej punktował na zadowalającym poziomie. W końcu stosują oni zastępstwo zawodnika, które ma sens tylko wtedy, gdy dobrze jadą wszyscy.

Toruń liczy na juniorów

Więcej punktów powinni dołożyć także juniorzy, którzy we Wrocławiu nie pokonali ani jednego zawodnika gospodarzy. W Toruniu wielkie nadzieje pokładają przede wszystkim w Krzysztofie Lewandowskim. Ten dzięki śmiałej i skutecznej jeździe w minionym sezonie bardzo szybko stał się jednym z ulubieńców lokalnej publiczności. Potencjału odmówić mu nie można i wiele wskazuje na to, że u siebie Lewandowski może odpalić, co będzie kluczowe w walce przeciwko mocnym młodzieżowcom gości.

Bez Holdera Ostrów nie ma czego szukać

Liderem Ostrovii ma być Chris Holder. Były mistrz świata zna tor w Toruniu jak własną kieszeń, wszak spędził na nim aż 14 sezonów, w których to bronił barw miejscowego Apatora. Holder w pierwszym meczu jako jedyny nie zawiódł ostrowskiej publiczności. W niezłym stylu zgromadził 14 oczek i tym samym udowodnił, że nadal potrafi się ścigać na wysokim poziomie. O ile goście chcą napsuć krwi faworyzowanym gospodarzom, to Australijczyk będzie musiał powtórzyć dobry występ sprzed tygodnia. W innym wypadku Ostrów nie ma na co liczyć.

Najwyższy czas przypomnieć sobie dlaczego Ostrovia rok temu była mocna

Beniaminek nie powalczy o dobry wynik, jeśli nie pokaże tego, dzięki czemu znalazł się w PGE Ekstralidze. Największą zaletą podopiecznych Mariusza Staszewskiego była kolektywność. W drużynie nie było wyraźnego lidera, w większości meczów punktowali wszyscy. Gdy doświadczeni zawodnicy pokroju Klindta, Gapińskiego i Walaska niespodziewanie zakręcą się w okolicy ośmiu punktów, a swój wkład dołożą również młodsi żużlowcy, to w Toruniu może być ciekawie.

Presja jest po przeciwnej stronie barykady

Ostrowianie w nadchodzącym meczu nic nie muszą. Ich celem na ten sezon jest zdobywanie punktów przede wszystkim na własnym obiekcie. Nikt w Ostrovii nie zakładał przed rozpoczęciem rozgrywek, że ich ulubieńcy będą wywozić punkty z ośrodków aspirujących do walki o medale. Z kolei w obozie toruńskim po nieudanym debiucie mogło się zrobić trochę gorąco. Chociaż rozgrywki ligowe ledwo się rozpoczęły, to na drużynę Roberta Sawiny już teraz spłynęła fala krytyki, a to zazwyczaj nie pomaga.

Zobacz także:
- Pewne zwycięstwo Sheffield Tigers. Kolejny słaby występ Jacka Holdera [RELACJA]
- Polonia B. - Wybrzeże. Eryk Jóźwiak skorzysta z zastępstwa zawodnika [SKŁADY]

Źródło artykułu: