[tag=35446]
[/tag]Erika Rissa podniosło na wyjściu z pierwszego łuku, zahaczył on o motocykl Wiktora Przyjemskiego i z całym impetem uderzył w bandę na prostej przeciwległej do startu.
- Z perspektywy czasu wiem, że to było dla mnie bardzo niepotrzebne, ponieważ była to moja wina. W żużlu musisz podejmować decyzję w ciągu milisekundy, a czasem niestety podejmujesz złą decyzję. To jest wtedy, kiedy jesteś zbyt chciwy i chcesz jechać za szybko tam, gdzie lepiej byłoby się uzbroić w cierpliwość - powiedział Riss w rozmowie z portalem speedweek.com.
Już pierwsze obrazki mogły sugerować, że u Rissa doszło do kontuzji, a patrząc na to, jak wyglądał upadek najbardziej narażone na uraz były nogi. Pierwsze informacje na temat stanu zdrowia Rissa mówiły o złamaniu kostki, ale były też obawy o uszkodzenie więzadeł. Te na szczęście dla niego były całe i lekarze po kolejnych badaniach wykluczyli, aby tam była kontuzja.
ZOBACZ WIDEO Śmiała teoria Jerzego Kanclerza: Polonię w PGE Ekstralidze będzie stać na awans do play-off
- Po prześwietleniu nastawiono kość strzałkową, a na nogę założono gips. Po prześwietleniu powiedzieli, że operacja nie jest konieczna, ale następnego dnia pojechałem do szpitala w Niemczech i operowali natychmiast - dodał żużlowiec.
Przewidywany czas rekonwalescencji zakładał około sześciu tygodni. Riss na łamach niemieckiego portalu przyznaje, że czas absencji wydłuży potrzeba zagojenia wszystkiego. - Minęło czternaście dni od operacji i niewiele mogę zrobić. Powoli zaczynam przybierać na wadze i ruszać nogą, ale nie wiem, czy powinienem to już robić. Jednak chcę jak najszybciej wrócić na motocykl - skomentował.
Czytaj także:
Marek Cieślak potwierdza zainteresowanie ze strony pierwszoligowca
Junior Arged Malesy mówi o porównaniach do jednej z legend