W tym artykule dowiesz się o:
Gdyby cykl Grand Prix kończył się na turnieju w Sztokholmie, to o utrzymanie Biało-Czerwonych moglibyśmy być spokojni. Po dziewięciu rundach Bartosz Zmarzlik plasuje się na czwartej lokacie w klasyfikacji generalnej Indywidualnych Mistrzostw Świata, Piotr Pawlicki jest szósty, natomiast Maciej Janowski zajmuje miejsce siódme. Zawodnik gorzowskiej Stali wciąż zachowuje szanse na brązowy medal, tracąc do trzeciego jedynie siedem punktów. Pawlicki i Janowski natomiast muszą uważać na rywali, którzy mogą ich z czołowej ósemki wyrzucić. Najpoważniejszym kandydatem do ewentualnego przeszkodzenia Polakom w utrzymaniu się w cyklu jest . Szwed ostatnimi czasy prezentuje coraz lepszy poziom. Dotychczas zapisał przy swoim nazwisku 73 "oczka", a więc jedynie o siedem mniej niż "Magic". Ostatniego słowa nie powiedział z pewnością również , który z dorobkiem 64 punktów zajmuje miejsce dziesiąte. Z batalii o utrzymanie wypadł już . Przypomnijmy, że Duńczyk nie wystąpi w Toruniu, ponieważ zmaga się z kontuzją.
Władysław Komarnicki twierdzi, że bardzo prawdopodobne jest, że Polacy skończą sezon w pierwszej ósemce. Ponadto honorowy prezes Stali Gorzów wierzy w sukces Bartosza Zmarzlika. - Uważam, że Bartek Zmarzlik ma ogromną szansę na brązowy medal. Pozostali natomiast mają wielką możliwość utrzymania się w cyklu. Maciej Janowski trochę jakby stanął pod kątem wyników. Myślę jednak, że jest to chłopak kompletny i absolutnie ma szansę się pozbierać - powiedział podczas rozmowy z naszym portalem.
Satysfakcjonującego finiszu Polaków nie wyklucza też Jacek Frątczak. - Wszystko jest możliwe. Mamy dwa warianty - grupowy, czyli to, że cała trójka naszych zawodników powinna utrzymać się w cyklu. Myślę, że największy niepokój może budzić postawa Maćka Janowskiego i to właśnie o niego drżymy najbardziej. O ile nie wydarzą się jakieś nieprzewidziane okoliczności, a ich nie zakładamy, to Bartek Zmarzlik i Piotr Pawlicki powinni dać radę. Pawlicki jest wbrew pozorom jednym z odkryć tegorocznego cyklu. Po pierwszych niespecjalnie udanych imprezach regularnie mamy go w półfinałach. Co do samego Bartosza - w jego przypadku musi być spełniony jeden warunek - szczęście - ocenia.
ZOBACZ WIDEO: Brak możliwości awansu Lokomotivu pokazuje słabość dyscypliny
Bartosz Zmarzlik zachowuje szanse na podium IMŚ. Piękny sen o medalu może stać się faktem
Zmarzlikowi w osiągnięciu zadowalających wyników w Toruniu oraz Melbourne może pomóc to, że rozgrywki ligowe dobiegły już końca. - Możemy spodziewać się konsekwencji punktowej i determinacji w jego jeździe. Teraz z zawodników zejdzie presja związana z ligą i będą mogli się skupić na Grand Prix. Wydaje mi się, że Bartek będzie jeździł bardzo skutecznie na Motoarenie i w Melbourne. Tory tymczasowe nie są mu straszne. Nieźle jeździł w Sztokholmie i Cardiff, średnio wykręca 10 punktów i tak powinno być w tych ostatnich zawodach w tym roku. Podium? Tai Woffinden to nie jest łatwy przeciwnik. On zasmakował walki o tytuł mistrza świata i pokazywał bardzo dobrą jazdę na torze w Toruniu i w Melbourne również będzie czuł się jak ryba w wodzie. Obawiam się, że Bartkowi może zabraknąć trochę do Taia. Pamiętajmy jednak, że to jest tylko żużel, ja Bartkowi z całego serca życzę medalu - przyznaje Sławomir Kryjom.
Jacek Frątczak słusznie podkreśla, że medal Zmarzlika byłby czymś wyjątkowym. - Bartek Zmarzlik nadal zachowuje szanse na podium, co byłoby spektakularnym wydarzeniem. Pamiętajmy, że Tai Woffinden, jadąc z "dziką kartą", został mistrzem świata. W ostatnich latach zdarzały się różne niespodzianki. W przypadku Bartka mamy do czynienia z absolutnie wypracowanym sukcesem. Za takowy należy uznać jego obecność w światowej czołówce. Tym bardziej, jeśli uda się to podkreślić zdobyciem medalu. Będziemy wówczas mówić, że to jest przyszły mistrz świata. Co do tego nie ma wątpliwości. Jeśli Woffinden nie dokona radykalnych zmian, które by coś polepszyły, to Bartek jak najbardziej ma szanse, by odrobić te siedem punktów.
Jak już zostało wspomniane, Bartosz Zmarzlik traci do Taia Woffindena siedem "oczek". Brytyjczyk ostatnimi czasy nie jest już tak szybki, jak chociażby na początku sezonu. - Tai ma w tym roku kłopoty związane z szybkością swojego sprzętu. To też nie jest żadna tajemnica, że tego zawodnika stać na dużo lepsze występy. Przyzwyczaił nas do nich przez ostatnie kilka sezonów. Dwukrotnie był mistrzem świata - to o czymś świadczy. To on dominował technologicznie, abstrahując od jego umiejętności jeździeckich, bo to obydwa czynniki muszą być spełnione. Tak jak powiedziałem - Bartkowi nie brakuje ani umiejętności, ani sprzętu, ale szczęścia i być może odrobiny doświadczenia - zaznacza Frątczak.
18 września Stal Gorzów zmierzyła się na wyjeździe z Get Well Toruń. Wówczas mistrzowie Polski przegrali, ale Zmarzlik zaliczył udany występ, notując 13 punktów z dwoma bonusami (6 startów). - W przypadku Bartka na plus działa jego świetny występ w ostatnim meczu ligowym w Toruniu. To jest tor, który pewnych błędów nie wybacza, preferuje znakomitych "fighterów". Niekoniecznie trzeba tam wychodzić dobrze spod taśmy, żeby zwyciężać wyścigi. Bartosz pokazuje, że nieraz potrafi u niego wszystko zagrać. Na tych bardziej technicznych torach jest bardzo wymagającym rywalem dla światowych tuzów - kwituje były menadżer zielonogórskiego Falubazu.
Piotr Pawlicki może pokusić się o kolejny sukces w swojej karierze
Jacek Frątczak uważa, że jeżeli Pawlicki utrzyma się w cyklu, to nie będzie to niespodzianka. - Pozostania Piotra w cyklu nie można uznawać za jakąś wielką sensację, ale na pewno jest to wartość dodana, jeśli chodzi o jego karierę. Tak naprawdę, gdyby skończył na dziesiątym czy jedenastym miejscu, to, biorąc pod uwagę debiut i kilka innych aspektów, też nie byłoby dla niego wielkich pretensji. Uważam, że zdecydowanie wykonał robotę na plus. Mam tylko nadzieję, że nie spuści z tonu. Na pewno kluczowy będzie najbliższy turniej w Toruniu.
Polak powinien wykorzystać fakt, że z uwagi na kontuzję z walki o utrzymanie wypadł Nicki Pedersen. - On walczy o utrzymanie i w obliczu kontuzji Nickiego Pedersena będzie mu na pewno łatwiej. Jedzie dobrze od Grand Prix w Cardiff. Po początku, kiedy notował dużo wpadek losowych - defektów, wykluczeń i taśm - jeździ lepiej, słabszy okres ma za sobą. Okrzepł już w cyklu. U niego na plus działa to, że Unia Leszno nie startuje już w rozgrywkach ligowych. Piotr fizycznie będzie dobrze przygotowany do każdego z tych turniejów i groźny dla najlepszych. Powinien sobie poradzić z utrzymaniem - komentuje Kryjom.
Frątczak zwraca również uwagę na to, że toruński tor jest dość wymagający i wszelakie niedociągnięcia szybko się ujawnią. - Motoarena nie wybacza błędów, nie wybacza indolencji sprzętowych. Mogę tylko parafrazować takie stwierdzenie, że Motoarena jeńców nie bierze. Albo się wygrywa, albo jedzie się daleko z tyłu. Z dużą niecierpliwością oczekuję tych zawodów. Myślę, że będzie to największe wydarzenie tegorocznego sezonu żużlowego. Obym się nie mylił. Są ku temu przesłanki. Mam nadzieję, że Piotr Pawlicki wykorzysta swoją dobrą passę w tegorocznym cyklu Grand Prix. Jedzie lepiej niż pierwotnie zakładano. Jeżeli utrzymałby się w czołowej ósemce, to byłby to duży sukces oraz kolejny krok w kierunku rozwoju jego kariery - dodaje.
Czy problemy przeszkodzą Maciejowi Janowskiemu?
To nie jest sezon Macieja Janowskiego. Trzeba to przyznać otwarcie. "Magic" nie najlepiej spisywał się w rozgrywkach ligowych, osiągając średnią biegopunktową 1,674. Był to dopiero 29. rezultat w klasyfikacji najskuteczniejszych jeźdźców PGE Ekstraligi. Janowski nieco lepiej sprawuje się w cyklu Grand Prix, wciąż zachowując szanse na utrzymanie. By zapewnić sobie udział w przyszłorocznej batalii o tytuł najlepszego zawodnika globu, musi spiąć się na ostatnie dwie rundy.
- Drżymy o Macieja, który generalnie ma największe doświadczenie spośród całej trójki polskich reprezentantów. Znane są już jednak powszechnie jego tegoroczne kłopoty z szybkością. Myślę, że nie ma sensu dalej obciążać go psychicznie, mówiąc wciąż na ten sam temat. To jest taka samospełniająca się wróżba. Z dużą dozą optymizmu podchodzę do kolejnych występów Polaków w tegorocznym cyklu. Uważam, że ci chłopcy utrzymają się - ocenia Jacek Frątczak.
Optymizm zachowuje również Sławomir Kryjom. - Cykl GP jest niezwykle trudny. Maciek nieraz pokazywał, że jest świetnym turniejowcem. Po występach ligowych widzę jednak u niego troszkę zwątpienia we własne umiejętności. Maciek wielokrotnie podkreślał, że marzy o tym, by ten sezon już się skończył. Aczkolwiek Grand Prix zawsze wyzwala dodatkowe emocje i Maciek powinien w tych dwóch turniejach dowieźć tyle punktów, by bez problemu utrzymać się w cyklu - podsumowuje.