W tym artykule dowiesz się o:
Polsko-duński bój
- Zaczynamy rywalizację z Madsenem od zera - mówił po Grand Prix w Teterow Bartosz Zmarzlik. Obaj po turnieju na niemieckiej ziemi mieli tyle samo punktów (85), przewodząc klasyfikacji przejściowej GP. Ale to już historia. Na nieszczęście dla Leona Madsena.
Ściany nie pomogły
Duński żużlowiec zapewne liczył na świetny występ w sobotniej rundzie w Vojens. No bo jechał przecież u siebie, dopingowało go kilka tysięcy kibiców, dobrą rundą mógł wysunąć się na samodzielne prowadzenie w cyklu GP. I na planach się skończyło. Rzeczywistość brutalnie je zweryfikowała.
Lider w opałach
Dotychczasowy współlider przejściowej klasyfikacji GP na torze w Vojens pojechał bardzo słabo. Uzbierał tylko siedem punktów, odnosząc przy tym zaledwie jedno indywidualne zwycięstwo. Nie awansował nawet do półfinału. I taką kiepską rundą chyba zaprzepaścił szansę na złoto IMŚ.
Nie zgrzeszył
Grzechem byłoby nie wykorzystać problemów Madsena. Na szczęście Zmarzlik nie musi się spowiadać, bo na duńskiej ziemi rządził i dzielił. Dość powiedzieć, że w całych zawodach ani razu nie dojechał na trzeciej i czwartej pozycji. To był jego wieczór!
ZOBACZ WIDEO Pedersen nie ma prawa żądać zwrotu kasy od mechanika
Brakowało tylko oczka
Zmarzlik w GP Danii w Vojens wywalczył aż 18 punktów, wygrywając do tego wyścig finałowy. W nim zostawił za swoimi plecami Mateja Zagara, Fredrika Lindgrena i Emila Sajfutdinowa, wjeżdżając na najwyższy stopień podium. Do pełni szczęścia Zmarzlikowi zabrakło tylko kompletu, ale nad tym nikt nie zamierza rozpaczać.
Żółta kamizelka w rękach Polaka
Fenomenalny występ w Vojens sprawił, że Zmarzlik został samodzielnym liderem przejściowej klasyfikacji GP. Co więcej - uciekł rywalom na spory dystans, bo nad drugim Emilem Sajfutdinowem ma dziewięć punktów przewagi. Madsen spadł z kolei na trzecią lokatę, tracąc do Zmarzlika 11 "oczek".
To musi się udać!
W tym sezonie żużlowcy rywalizujący w elitarnym cyklu odjadą jeszcze dwa turnieje - GP Wielkiej Brytanii w Cardiff i GP Polski w Toruniu. I choć Zmarzlik tonuje nastroje, to chyba nikt nie wyobraża sobie innego scenariusza, niż złoto IMŚ na szyi reprezentanta Polski. To musi, po prostu musi się udać! Szczęście jest już bardzo blisko.