W tym artykule dowiesz się o:
Hit PGE Ekstraligi
Na to starcie czekała cała żużlowa Polska. Starcie aktualnych mistrzów Polski z drużyną aspirującą do przerwania złotej serii Fogo Unii Leszno zapowiadało się ekscytująco.
Problemy mistrza
Kłopoty zespołu Piotra Barona rozpoczęły się jeszcze przed pierwszym biegiem. Tor nie został odebrany w regulaminowym czasie, był za suchy. - To jest chyba problem kilku torów w Polsce, bo widać, że tory się rwą, robią się dziury, koleiny. To błąd w sztuce, czasami to chyba jednak świadome działanie - analizował w studiu nSport+ Jacek Gajewski.
Zobacz też: Żużel. Fogo Unia - Betard Sparta: Janowski niczym Verstappen. Rozpędza się jak bolid F1 [NOTY]
ZOBACZ WIDEO Jest objawieniem PGE Ekstraligi, ale ma problem ze zrobieniem... pompki. Wszystko przez jeden upadek
Efekt był widoczny
Niektórzy zawodnicy mieli problemy z drugim wirażem leszczyńskiego toru. Na wyjściu z tego łuku w 4. biegu pociągnęło Daniela Bewleya, który uderzył w Janusza Kołodzieja i spowodował jego upadek. W ostatniej odsłonie przewrócił się natomiast Jason Doyle.
Na styku
Betard Sparta Wrocław objęła prowadzenie po wyścigu juniorskim i do 12. biegu wygrywała dwoma lub co najwyżej czterema punktami. Gospodarze próbowali odrabiać straty, ale nie było łatwo zwyciężać z piekielnie mocną drużyną Dariusza Śledzia.
Mocne ciosy
W 13. wyścigu wrocławianie - konkretnie para Artiom Łaguta - Maciej Janowski - wygrali podwójnie, wychodząc na sześciopunktowe prowadzenie. Mistrzowie Polski w kolejnej gonitwie co prawda odrobili dwa punkty, ale na zakończenie wspomniany duet Betard Sparty znów wyprowadził mocny cios. Skończyło się 49:41 dla gości.
Porażka... po meczu
Fogo Unia przegrała też po meczu. W telewizyjnej mix zone nie pojawił się żaden przedstawiciel aktualnych mistrzów Polski. Za zlekceważenie telewizji niebawem zapłaci karę.
Na tym nie koniec
Żeby tego było mało, Fogo Unię czeka też kara za przygotowanie toru. Można więc powiedzieć, że jednego dnia leszczynianie ponieśli aż trzy porażki.