Atmosfera w Lesznie z pewnością daleka jest obecnie od idealnej. W niedzielę drużyna Piotra Barona podejmowała Betard Spartę Wrocław. Miała nie tylko wygrać, ale zgarnąć także bonus, który mocno przybliżyłby zespół do jazdy w fazie play-off PGE Ekstraligi. Okazało się, że nie było nawet zwycięstwa, które mocno komplikuję sytuację zespołu.
To jednak nie wszystko, bo teraz nad klubem wiszą dwie kary. Pierwsza za zlekceważenie telewizji, bo po niedzielnym meczu PGE Ekstraligi z wrocławianami w mix-zonie nie pojawił się żaden przedstawiciel gospodarzy. Drugi temat jest zdecydowanie poważniejszy, bo tor przed meczem w Lesznie nie został odebrany w regulaminowym czasie.
- Reakcja na pewno będzie. W pierwszym przypadku najpierw zostanie przeprowadzone postępowanie wyjaśniające. W drugim z automatu wszczęte zostanie natomiast postępowanie dyscyplinarne, bo tak stanowi regulamin w kwestiach torowych - mówi nam Przemysław Szymkowiak z PGE Ekstraligi. - Aktualnie czekamy na pełną dokumentację sędziego i komisarza toru. Mają na nią 24 godziny - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Jest objawieniem PGE Ekstraligi, ale ma problem ze zrobieniem... pompki. Wszystko przez jeden upadek
Dodajmy, że w obu przypadkach nie były to pierwsze przewinienia Fogo Unii w tym roku. Klub już wcześniej został ukarany za to, że podczas meczu z Eltrox Włókniarzem utrudniał pracę telewizji. Pracownicy nSport+ mieli wtedy problem, żeby podejść z mikrofonem na odpowiednią odległość do naradzających się mistrzów Polski. Efekt? 30 tysięcy złotych kary. Na szczęście w zawieszeniu.
W PGE Ekstralidze słyszymy jednak, że obu spraw nie należy łączyć, bo chociaż obie dotyczą telewizji, to jednak innych kwestii związanych z zapisami umów. Kara jest jednak możliwa. Być może dojdzie też do konieczności przeproszenia kibiców w social mediach. Do takiego ruchu został zobowiązany klub z Wrocławia, kiedy w zeszłym roku w mix-zonie zabrakło jego przedstawiciela. Pamiętajmy, że to właśnie dla kibiców przeprowadzane są wywiady z zawodnikami w mix-zonie.
Na łagodny wyrok trudno jednak liczyć w przypadku nieregulaminowego toru. Klub zdążył go wprawdzie doprowadzić do regulaminowego stanu przez meczem i tor został odebrany, ale w tym przypadku zaniedbanie jest zdecydowanie większe i potrzebne były pisemne dyspozycje komisarza toru. Jest wielce prawdopodobne, że kary w zawieszeniu nie będzie i działacze będą musieli sięgnąć głębiej do kieszeni. Dodajmy, że problemy z torem w Lesznie mieliśmy już podczas inauguracji z Moje Bermudy Stalą, kiedy po 10. wyścigu gospodarze nie przeprowadzili żadnego roszenia toru, tłumacząc się awarią polewaczki.