Jego ciała nigdy nie znaleziono

Jako drugi człowiek w historii zdobył wszystkie ośmiotysięczniki. Wyznaczył wiele nowych tras w najwyższych górach. Zginął tam, gdzie rozpoczął drogę po Koronę Himalajów i Karakorum. 24 października przypada 33. rocznica śmierci Jerzego Kukuczki.

Dawid Franek
Dawid Franek
Jerzy Kukuczka / grób himalaisty PAP / Kazimierz Seko / drugie zdjęcie: Fundacja im Jerzego Kukuczki / Na zdjęciu: Jerzy Kukuczka / grób himalaisty
Kiedy w 1989 roku Andrzej Zawada pytał Jerzego Kukuczkę, dlaczego wybiera się na południową ścianę Lhotse (8516 m n.p.m.), ten odpowiedział: Z Lhotse spotkałem się po raz pierwszy w 1979 roku. Był to mój pierwszy ośmiotysięcznik. Wtedy zdobywałem go drogą normalną. Ale już wtedy wiele się mówiło o południowej ścianie. Dlaczego Lhotse i dlaczego południowa ściana? Bo jest do tej pory niezdobyta. Mimo wielokrotnych prób.

Znów chciał się zapisać na złotych kartach historii

Jerzy Kukuczka od Lhotse rozpoczął zdobywanie ośmiotysięczników. Na wszystkie czternaście wszedł w ciągu 7 lat, 11 miesięcy i 4 dni. W dodatku na 11 z nich udał się nowymi drogami. Jako drugi po Reinholdzie Messnerze zdobył Koronę Himalajów i Karakorum.

Wybitny polski wspinacz szukał jednak nowych bodźców i kolejnego celu, który wydawał się nieosiągalny. Stąd padła propozycja, by wyruszyć na południową ścianę Lhotse. Wcześniej nie udało jej się zdobyć nikomu, a próbował m.in. Krzysztof Wielicki czy wyżej wspomniany Messner.

Kukuczka miał zdobyć szczyt razem z Ryszardem Pawłowskim. Na dole z kolei sytuację wnikliwie śledził sztab ludzi: Ryszard Warecki, Maciej Pawlikowski, Przemysław Piasecki, Tomasz Kopyś. Wymieniona czwórka zawodowo się wspinała. Sytuację obserwowali też reporterzy TVP.

Przerwana lina

24 października miało być już po wszystkim. Dzień wcześniej Kukuczka przekazał sztabowi, że do szczytu pozostało około 150 metrów. Tym samym 24 października od godz. 5 rano rozpoczął się atak szczytowy. Z Kukuczką i Pawłowskim niestety nie było kontaktu. Byli także praktycznie niewidoczni.

Tymczasem w bardzo już wysokiej partii gór Kukuczka znajdował się kilkadziesiąt metrów nad Pawłowskim. Niestety lina nie wytrzymała obciążenia i pękła. Doświadczony himalaista spadł w przepaść. Pawłowskiemu nic się nie stało.

W filmie "Jurek" Pawłowski opowiadał, że lina była wyprodukowana przez bardzo dobrą firmę. Wspinacze umówili się jednak, że będą ją składać pojedynczo, a nie podwójnie. Dzięki temu miała zwiększyć się szybkość wspinania kosztem ryzyka.

25 października Ryszard Warecki zauważył, że jeden ze wspinaczy schodził na dół. Wówczas pomyślał, że to Kukuczka, bo tempo zejścia było bardzo szybkie, a to właśnie m.in. z szybkiego chodu słynął legendarny himalaista. Okazało się jednak, że to był Pawłowski. Łączność z bazą wróciła, a komunikat był krótki: "Jurek spadł".

Ciała Jerzego Kukuczki nigdy nie znaleziono. Oficjalna wersja była jednak inna. Mówiono o tym, że himalaistę pochowano w lodowej szczelinie. Odnalezienie ciała było bowiem wymagane do wypłaty odszkodowania rodzinie.

Jerzy Kukuczka zmarł w wieku 41 lat.

Tymczasem 1 października 1990 roku po raz pierwszy na szczycie Lhotse od południowej ściany stanęli Rosjanie Siergiej Bierszow i Władimir Karatajew.

Czytaj także:
Co ze zjazdem z Mount Everest? Andrzej Bargiel podjął ostateczną decyzję

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×