38-letni Kacper Tekieli był jednym z bardziej znanych polskich alpinistów. Zginął w lawinie w szwajcarskich górach. Przebywał tam z rodziną - żoną Justyną Kowalczyk-Tekieli oraz niespełna dwuletnim synem.
"Był najcudowniejszy" - napisała krótko Justyna Kowalczyk-Tekieli w mediach społecznościowych. I dodała w języku angielskim: "Był najpiękniejszą Osobą na świecie"".
Ostatnie dni spędził w swoich ukochanych górach. Ruszył do Szwajcarii z ambitnym planem. Chciał pobić rekord Ueliego Stecka. Planował zdobyć wszystkie alpejskie czterotysięczniki, których jest łącznie 82.
Już teraz wiadomo, że ten plan został w tragicznych okolicznościach przerwany. Tekieli zginął podczas zejścia ze szczytu Jungfrau (4158 m n.p.m.). Ratownicy odnaleźli jego ciało w czwartek ok. godz. 7 rano.
Przyczyną śmieci Tekielego miała być lawina, która zabrała go w środę podczas schodzenia z Jungfrau. Ratownicy otrzymali informację już w środę, jednak warunki atmosferyczne nie pozwoliły na lot helikopterem. Trzeba było czekać...
Kacper Tekieli i Justyna Kowalczyk-Tekieli pobrali się we wrześniu 2020 roku w Gdańsku, skąd pochodzi alpinista i instruktor wspinaczki. 2 września 2021 roku powitali na świecie syna Hugo.
Zobacz także:
Ze Szwajcarii nadeszła tragiczna informacja. Nie żyje mąż Justyny Kowalczyk
Filozof, któremu żadna góra nie była straszna. Taki był Kacper Tekieli