"Być dumnym jak Polak, a wstydzić się jak Francuz". Nie wszyscy chcieli pomóc na Nanga Parbat

- Polacy zebrali pieniądze, załatwili helikoptery, ruszyli na pomoc, uratowali Francuzkę. A Francuzi? Obudzili się dopiero w niedzielę. I nie rząd, a obywatele - krytykuje Rafał Fronia, autor blogu programu "Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020".

Dawid Borek
Dawid Borek
Elisabeth Revol Facebook / Elisabeth Revol
Niepokojące wieści z Nanga Prabat, której szczyt chcieli zdobyć Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol, dochodziły do świata od piątku. Tymczasem rozpoczęcie akcji ratunkowej przedłużało się. Wszystko przez pieniądze. Pakistańczycy czekali na gwarancję opłacenia helikopterów (potrzebne było około 50 tysięcy dolarów), które przetransportowałyby ratowników na miejsce akcji.

Ci nie mieli wątpliwości, że wolą ratować życie, niż kontynuować atak na szczyt K2. - Zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy ich jedyną szansą. Jesteśmy przygotowani, mamy sprzęt, jesteśmy zaaklimatyzowani. I chcemy, chcemy i możemy im pomóc! - relacjonuje Rafał Fronia, autor blogu programu "Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020".

Ruszyła publiczna zbiórka pieniędzy, w końcu gwarancje środków na pokrycie kosztów akcji ratunkowej dał Witold Bańka, minister sportu i turystyki. - Wyścig o życie. My, na spóźnionym starcie zostaliśmy wyprzedzeni przez pieniądze. To one, szeleszczące papierki blokują start helikopterów, są gorsze od wiatru, niepogody i wojen, po kablach biegną słowne, ostre impulsy. Polacy tak... a co Francuzi? Halo Francuzi, potrzebne pieniądze by zawarczały wirniki śmigieł, tam w górze polsko-francuska para walczy o życie. My chcemy! Mamy tlen, ludzi, wiedzę. Znamy górę, pozwólcie nam pomóc - czytamy na blogu.

Dopiero wtedy, gdy Polacy dotarli do Elisabeth Revol i sprowadzali ją na dół, problemami na Nanga Prabat zainteresowali się Francuzi. - 10:30 dzwoni telefon. Francuzi wyciągają portfele, 17 tys. dolarów, o 12:45 pod Nangą ma wylądować heli z dwoma! HAPsami (szerpami wysokogórskimi)... może to się zgra, może zejdą i heli podejmie Revol? Francja się budzi, choć nie ta urzędowa, tylko ta prywatna, z sercem trójkolorowym, i z brytyjskim wsparciem - zdradza kulisy akcji autor blogu (pisownia oryginalna).

Polacy uratowali Francuzkę, jednak nie byli w stanie dotrzeć do swojego rodaka. Tomasz Mackiewicz utknął na wysokości ponad 7000 metrów. - Wracają. Ale nie ma Tomka. "Czapkins" zasypia w objęciach Nangi. Nie do końca to rozumiem. Ale wiem, że nie da się powtórzyć tej akcji... - dodaje Rafał Fronia.

ZOBACZ WIDEO Michał Bugno: Akcja Bieleckiego i Urubki była spektakularna, brawurowa i heroiczna. Przejdzie do historii światowego himalaizmu

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×