Biegły sądowy: Revol kierują emocje, atak szczytowy był źle przygotowany

East News / AFP PHOTO/JEAN-PHILIPPE KSIAZEK / Na zdjęciu: Elisabeth Revol
East News / AFP PHOTO/JEAN-PHILIPPE KSIAZEK / Na zdjęciu: Elisabeth Revol

Elisabeth Revol jest przekonana, że Tomasza Mackiewicza można było uratować. Biegły sądowy Bogusław Kowalski kompletnie się z tym nie zgadza i uważa, że błędy zaczęły się znacznie wcześniej - od złej strategii ataku szczytowego.

Podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej Francuzka podkreśliła, że ma w sobie wiele gniewu i jej zdaniem Polaka można było ocalić - pod warunkiem błyskawicznego przeprowadzenia akcji ratowniczej, a ta miała być opóźniana przez Pakistańczyków, którzy oczekiwali zapłaty z góry.

Bogusław Kowalski, który jest instruktorem Polskiego Związku Alpinizmu, a także biegłym sądowym w zakresie wspinaczki, uważa, że Elisabeth Revol nie ma racji. - Nie było szansy uratowania Tomasza Mackiewicza, bo Pakistańczycy najprawdopodobniej w ogóle nie dysponują śmigłowcami, które byłyby w stanie wylądować bądź zawisnąć na wysokości 7200 metrów, a to byłby jedyny sposób na pozytywne zakończenie tego dramatu. Tomasza Mackiewicza trzeba by było przenieść, więc helikopter musiałby dolecieć w to miejsce, co przy bardzo rozrzedzonym powietrzu było niewykonalne. Pakistan po prostu nie posiada maszyn, które mogą tak wysoko latać - powiedział WP SportoweFakty.

Ogromne kontrowersje wzbudziło jednak zwlekanie z rozpoczęciem akcji ratowniczej. - Podejście Pakistańczyków możemy oczywiście krytykować, jednak każdy je zna i ma świadomość sytuacji jeszcze przed wyprawą. Takie informacje są przekazywane alpinistom i oni wiedzą, że aby podjąć akcję, miejscowe służby muszą widzieć pieniądze na stole. Nie wystarczą nawet gwarancje rządowe. Nie podoba nam się to, lecz nic nie zrobimy, bo nikt nie może wymóc na Pakistańczykach zmiany tych zasad - zaznaczył.

Kowalski nie ma wątpliwości, że przyczyn tragedii należy szukać znacznie wcześniej. - Z Elisabeth Revol trzeba by było porozmawiać przede wszystkim o tym, czy przygotowanie do ataku szczytowego było właściwe. Chodzi zwłaszcza o aklimatyzację. Sama przecież mówiła, że powyżej 6000 metrów już nie spała. Do tego doszła kiepska pogoda i bardzo silny wiatr. Gdy wraz z Tomaszem Mackiewiczem weszli wyżej, nie byli w stanie przenocować. Aklimatyzacja była więc słaba, a w przypadku dużych wspinaczek to bardzo ważna kwestia. Alex Txikon, który jako pierwszy wszedł zimą na Nanga Parbat, teraz atakuje Mount Everest i aklimatyzację przeprowadza na wysokim na ponad 7000 metrów Pumori - dodał Kowalski.

Czy można więc powiedzieć, że Revol próbuje teraz zrzucić odpowiedzialność za dramat? - Nie chciałbym odpowiadać na tak zadane pytanie. Od wyprawy wciąż minęło niewiele czasu i sama Revol musi to przetrawić. Może za jakiś czas zacznie mówić bez emocji. Na razie to w niej kipi, więc gdybyśmy komentowali jej słowa, byłoby to tak naprawdę komentowanie emocji. Nie ma natomiast wątpliwości, że strategia ataku szczytowego była niewłaściwa. Został on źle przeprowadzony - zakończył Kowalski.

Francuzka wraz z Polakiem zdobyli Nanga Parbat (8126 m n. p. m.), ale już na szczycie Tomasz Mackiewicz zmagał się ze ślepotą śnieżną i chorobą wysokościową. Revol sprowadziła go na wysokość 7200 metrów, a sama zeszła niżej i została ocalona podczas akcji ratunkowej, którą przeprowadzili Adam Bielecki, Denis Urubko, Piotr Tomala oraz Jarosław Botor. Polak ma status zaginionego.

ZOBACZ WIDEO To tam mieszka na co dzień Elisabeth Revol - zobacz reportaż WP SportoweFakty

Źródło artykułu: