Polscy himalaiści wycofali się z dotychczasowej drogi na K2. Najpierw kamień trafił Adama Bieleckiego, a potem Rafała Fronię. Ten drugi miał pecha, bo ma złamaną ręką. Co dalej z polską wyprawą?
- Nie ma możliwości, żeby teraz ocenić szanse wejścia. Chyba, że zadzwoni pan do wróżbity Macieja. Wiele zależy od sytuacji, może pojawić się okno pogodowe. Proszę pamiętać o tym, że na K2 karty rozdaje pogoda - mówi Bogusław Kowalski, instruktor w Polskim Związku Alpinizmu.
Podobnie mówi Andrzej Bargiel. - Nie można mówić o stratach czasowych. Chłopcy są na górze, mają za sobą aklimatyzację, więc wciąż jest duża szansa. Wszystko zależy od pogody, jeśli będzie okazja, to muszą z niej skorzystać.
Skąd takie trudne warunki na K2? - To bardzo wysoka i odsłonięta góra. Zresztą całe Karakorum jest pod tym względem trudne. Nie jest przypadkiem, że najpierw zdobywano ośmiotysięczniki w Nepalu - mówi Kowalski. I tłumaczy: - Jet stream to bardzo zimny wiatr strumieniowy dochodzący do 200 km/h, w okolicach Mount Everest nie jest tak intensywny.
Kowalski oraz Bargiel zaznaczają zgodnie, że decyzja o rezygnacji z trasy była słuszna. Ryzyko było zbyt duże. - Skoro w ostatnich dniach dwukrotnie doszło do podobnego wypadku, to znaczy, że doszło do jakiś zmian pogodowych. Widocznie koledzy uznali, że jest zagrożenie, zbyt duże ryzyko i trzeba jakoś zareagować - mówi Kowalski.
ZOBACZ WIDEO To tam mieszka na co dzień Elisabeth Revol - zobacz reportaż WP SportoweFakty