Alpinista miał wypadek w zeszły piątek. Dopiero w niedzielę został przetransportowany helikopterem ze Skardu do Islamabadu. Pakistańczycy czekali na gwarancje bankowe i lepszą pogodę, by móc ruszyć po Fronię.
Szczegółowe badania wykazały, że Polak ma pęknięte przedramię. Już chwilę po wypadku było wiadomo, że udział Froni w dalszej wyprawie jest wykluczony.
Profil "Polski Himalaizm Zimowy" poinformował, że alpinista jest już w kraju.
Fronia w jednym z wpisów w mediach społecznościowych skomentował uczucie, jakie towarzyszyło mu po wypadku. Napisał również, że nie zamierza przepraszać dziennikarki TVP Info za rozmowę telefoniczną na żywo.
Na antenie powiedział wówczas, że "czuje się do d..y" i się rozłączył.
"Dziennikarka pyta, jak się czuję... wieści lecą jak światło, albo szybciej. Świat już wie. No właśnie: jak się czuje facet, któremu kamień przetrącił łapę, przez którego przyjechała lawina, po którego ma przylecieć heli, aby go zabrać z imprezy, o której marzył całe życie i który jest tak otumaniony, że właściwie nie wie, co się wokół dzieje? No jak? Odpowiadam wszystkim, którzy nie słyszeli w TV: czuję się do d..y! Nie będę przepraszał za to, co powiedziałem" - czytamy.
Z powodu złych warunków atmosferycznych wyprawa na K2 pozostałych alpinistów została wstrzymana.
ZOBACZ WIDEO Małgorzata Sulikowska: W głowę się pukamy. Budzi to we mnie wściekłość