Pakistańczycy, którym Elisabeth Revol i Ludovic Giambiasi zarzucili bezduszność i kłamstwa ws. akcji ratowniczej na Nanga Parbat, postanowili odpowiedzieć na zarzuty. W specjalnym oświadczeniu, do którego dotarł theadventureblog, ich stanowisko zostało zawarte w czterech punktach.
1. Po pierwsze, Pakistan jest rozwijającą się gospodarką, a sektorowi turystycznemu poświęca znacznie mniej uwagi. Pomimo tego, ma u siebie największe cuda świata. Nie ma jednak instytucji do akcji ratowniczych o wysokich wymaganiach wspinaczkowych, ani nowoczesnego sprzętu.
2. Po drugie, alpiniści wybierają Nanga Parbat w bardzo ekonomicznym pakiecie. Takie ekonomiczne pakiety nie obejmują wielu podstawowych elementów. Tylko ich odwaga i zuchwałość sprawiają, że udaje im się wejść na szczyt zimą.
3. Po trzecie, Askari Aviation (firma odpowiedzialna za helikoptery używane podczas akcji ratunkowych - przyp. red.) nie dysponuje zaawansowanymi technologicznie śmigłowcami, które mogą poruszać się w trudnych warunkach pogodowych. Ponieważ była to skoordynowana akcja ratunkowa, nikt nie mógł pomóc Tomkowi i Elisabeth prywatnie.
4. Wreszcie, ani władze polskie ani francuskie oficjalnie nie kontaktowały się z Państwem Pakistan po akcji ratunkowej. Jednak Eisabeth otrzymała najwyższy standard opieki. Nie słyszeliśmy ani jednego słowa narzekania.
ZOBACZ WIDEO Elisabeth Revol: Mam w sobie dużo gniewu. Mogliśmy uratować Tomka
Przypomnijmy, że podczas konferencji prasowej, która odbyła się w środę (7.02.), Revol miała wiele krytycznych uwag do Pakistańczyków. - Mam w sobie wiele gniewu. Moim zdaniem można było uratować Tomka. Jeżeli akcja ratownicza byłaby przeprowadzona błyskawicznie. Tak się nie stało - zaatakowała. - Organizując akcję, cały czas napotykaliśmy na "hamulce" i "problemy" - wtórował himalaistce Giambiasi.
Francuzka razem z Tomaszem Mackiewiczem zdobyła zimą ośmiotysięcznik Nanga Parbat (8126 m n.p.m.), a potem została uratowana przez Adama Bieleckiego, Denisa Urubko, Jarosława Botora oraz Piotra Tomalę. Prowadzący akcję ratowniczą sprowadzili ją z wysokości nieco ponad 6000 m n.p.m. w bezpieczne miejsce, a potem przetransportowali do szpitala w Islamabadzie. Warunki pogodowe nie pozwoliły ratownikom na podjęcie skutecznych działań wobec Mackiewicza, który w złym stanie pozostał na wysokości ok. 7200 m n.p.m.