9 lutego, na wysokości ok. 5800 m.n.p.m spadający kamień uderzył polskiego alpinistę Rafała Fronię w przedramię, doprowadzając do pęknięcia kości. Można powiedzieć, że 47-latek i partnerujący mu Piotr Tomala mieli szczęście w nieszczęściu.
Otóż wypadek spowodował, że obaj zawrócili w stronę obozu, a kamień, który uderzył himalaistę, był zapowiedzią lawiny, przed którą Polakom udało się schronić.
Teraz w sieci pojawiło się wideo, które nagrał Fronia, pokazując lawinę z bliskiej odległości.
Jak zdradził Fronia, jego partner Tomala ze łzami w oczach stwierdził, że wypadek, któremu uległ, uratował im życie. Ich zdaniem kilkaset metrów wyżej nie mieliby szans na przeżycie.
- To są anomalia, takie rzeczy nie zdarzają się na K2. Wszyscy byliśmy zaskoczeni tym, co się działo w ścianie, czyli latającymi kamieniami i lawinami - mówił Fronia po powrocie do kraju, na antenie Radia Wrocław.
Dodajmy, że wyprawa na K2 wciąż trwa. W poniedziałek Adam Bielecki i Dennis Urubko dotarli na wysokość 7200 metrów, gdzie założyli trzeci obóz. Wspinacze będą się teraz aklimatyzować i przygotowywać do ataku szczytowego. Mają na to czas do 20 marca, wtedy na półkuli północnej kończy się zima.
ZOBACZ WIDEO Małgorzata Sulikowska: Trudno się z tym pogodzić