Znamy więcej szczegółów nieudanej próby Denisa Urubki. "Dzisiaj bądź jutro dotrze do bazy"
Denis Urubko został zmuszony zawrócić do bazy. - Dotrze tam dzisiaj bądź jutro. Czy czekają go konsekwencje? Na pewno będą rozmowy - mówi WP SportoweFakty Michał Leksiński, rzecznik wyprawy na K2.
Denis Urubko bez informowania kierownictwa wyprawy postanowił sam zdobyć szczyt, ponieważ jego zdaniem zimowe wejście liczy się tylko do 28 lutego. Nie wziął ze sobą radiotelefonu i odmówił kontaktu z Krzysztofem Wielickim, szefem wyprawy na K2.
- Myślę, że będą wyciągane jakieś konsekwencje, ale nie chcę wypowiadać się za kierownictwo wyprawy. Zakładam, że tylko jak Denis wróci do bazy to nastąpią jakieś rozmowy i wówczas będzie wiadomo, jak to będzie wyglądało w kontekście jego dalszego uczestnictwa w wyprawie - dodaje Leksiński.
Nie wiadomo jeszcze, jak wysoko wspiął się Urubko. - Zakładamy, że był w obozie trzecim, czyli na 7200 metrów. Mógł zobaczyć, że na tej wysokości warunki atmosferyczne nie pozwalają na dalszą działalność i postanowił schodzić. Dzisiaj jest jedyny słoneczny dzień w całym tygodniu. Będzie postępujące załamanie pogody, bo jeśli mówimy o samym wierzchołku to jest wiatr o prędkości 60-70 km/h. Natomiast w piątek będzie to już 100 km/h - podsumował Leksiński. Dodał, że do niedzieli niewiele będzie się działo w polskiej wyprawie na K2, ponieważ pogoda będzie mocno niesprzyjająca wspinaczce.
Zespół Marcin Kaczkan i Maciej Bedrejczuk ma wejść do obozu C3 (7200 metrów), tam przenocować i kolejnego dnia zejść niżej.
ZOBACZ WIDEO Żona Tomasza Mackiewicza nie czuła się na siłach na spotkanie z Revol