Denis Urubko nie żałuje samotnego ataku. "Bez tego byłbym wściekły"

- To była moja szansa na to, by coś zrobić, a nie tylko siedzieć w bazie. Bez tego byłbym wściekły. Nie mam za co przepraszać - tak o swoim samotnym ataku na szczyt K2 mówi Denis Urubko.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Denis Urubko East News / Bartosz Krupa/Dzień Dobry TVN / Na zdjęciu: Denis Urubko
W sobotę Denis Urubko odłączył się od Adama Bieleckiego i bez zgody oraz bez wiedzy kierownictwa wyprawy podjął próbę samotnego wejścia na szczyt K2. W poniedziałek, po nieudanym ataku szczytowym, wrócił do bazy, a chwilę później ogłoszono, że opuści wyprawę.

- To była moja szansa na to, by coś zrobić, a nie tylko siedzieć w bazie. Podjąłem się ataku szczytowego i tak naprawdę jestem usatysfakcjonowany, bo to zrobiłem. Bez tego byłbym wściekły - wyjaśnił Urubko w rozmowie z TVN24.

- Wróciłem bez zdobycia szczytu. To była bardzo ryzykowna sytuacja. Było bardzo dużo śniegu, a widoczność zerowa. Warunki były bardzo złe. W takich okolicznościach moją jedyną decyzją musiał być odwrót - stwierdził Urubko.

44-latek nie ma zamiaru przepraszać towarzyszy za swoją niesubordynację: - Myślę, że nie mam za co przepraszać. Oni też nie są aniołami. Krzysztof Wielicki pozwolił mi wejść do obozu trzeciego, a później kazał mi wrócić z powodów, których nie rozumiem. OK, jesteśmy mężczyznami, himalaistami - nikt nie przeprosił mnie za ich błędy i moje zdanie zostaje takie samo.

Urubko był zdeterminowany, by zdobyć K2 do końca lutego, ponieważ jego zdaniem właśnie wtedy w Karakorum kończy się zima. Pozostali uczestnicy wyprawy planują zdobyć szczyt do 20 marca.

ZOBACZ WIDEO Elisabeth Revol: Mam w sobie dużo gniewu. Mogliśmy uratować Tomka


Czy Polakom uda się zdobyć K2 zimą?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×