Tegoroczna wyprawa na szczyt K2 daje się mocno we znaki polskiej grupie himalaistów. Obecnie wszyscy żyją sytuacją Denisa Urubki, dla którego wyprawa się zakończyła. Himalaista urodzony w Rosji na własną rękę chciał zaatakować szczyt. To się nie udało, a po powrocie do bazy wszyscy uznali, że dalsza współpraca nie ma sensu. Wcześniej z kolei głośno było o wypadkach Rafała Froni oraz Adama Bieleckiego.
Pierwszy z nich musiał wrócić do kraju, bo uraz ręki był zbyt poważny, by dalej się wspinać. Bielecki z kolei złamał nos. Obaj Polacy kontuzji nabawili się po oberwaniu kamieniem w trakcie wspinaczki. 34-latek przeszedł właśnie kontrolę lekarską.
- Rany całkowicie zagojone (genialne szycie), nos po złamaniu z nieznacznym przemieszczeniem i obrzękiem, które obniża drożność przewodu nosowego. Generalnie działamy przeciwobrzękowo i przeciwspastycznie na oskrzela, ale brak jakichkolwiek zagrożeń i pełna gotowość do dalszej akcji - czytamy w raporcie medycznym przekazanym przez Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 im. Artura Hajzera.
Problemy zdrowotne miał także Janusz Gołąb. Nawet pojawiły się plotki, że on także wróci do kraju. W ostatnich dniach chorował, ale badanie lekarskie przyniosło dobrą nowinę.
- Janusz Gołąb przeszedł komplet dostępnych badań. Wyniki całkowicie prawidłowe, w mojej ocenie wymaga jedynie odbudowy w zakresie rezerw energetycznych i także w pełnej gotowości do działania - informuje lekarz.
W najbliższych dniach polscy himalaiści prawdopodobnie będą mieli więcej czasu na regenerację. Przez pięć dni pogoda nie będzie korzystna i uczestnicy wyprawy przez ten okres będą przebywać w bazie.
ZOBACZ WIDEO To tam mieszka na co dzień Elisabeth Revol. Reportaż WP SportoweFakty