Pogoda krzyżowała plany na K2. "Ten rok jest dość specyficzny"

Newspix / TEDI / Na zdjęciu: Krzysztof Wielicki
Newspix / TEDI / Na zdjęciu: Krzysztof Wielicki

Za kilka dni zniknie obóz pod K2 i ekspedycja ruszy w 100-kilometrowy trekking w kierunku Askole. Wciąż sporo mówi się o pogodzie, która w tym roku była mocno specyficzna.

W tym artykule dowiesz się o:

- Mamy od prognostów informację, że ten rok jest dość specyficzny. W Arktyce się jakieś dziwne rzeczy dzieją. Mamy ten jet stream od Arktyki, który skutkuje nie tylko u nas, ale też w Europie - np. ten napad zimy. Twierdzą, że przyczyną są pewne zaburzenia w Arktyce. U nas też te prognozy były dokładne, ale potrafiły się zmieniać w ciągu 8-10 godzin - mówi Krzysztof Wielicki, kierownik wyprawy, w rozmowie z Michałem Rodakiem z RMF FM.

Wspomina, że było za mało okien pogodowych i były one za krótkie, żeby móc podjąć atak szczytowy. Potrzeba było 3-4 dni dobrej pogody, później następowałaby dwudniowa regeneracja i znów pogoda musiała być korzystna przez kolejne cztery dni. Polska wyprawa na K2 nie doczekała się takiego momentu i dlatego nie udało się wejść wyżej niż na 7600 metrów.

Po tak długim siedzeniu w bazie i czekaniu na zmianę warunków wśród uczestników zmniejszały się nie tylko nadzieje na wejście, ale i ubywało sił. - Psychicznie trochę się siada też. Jak zespoły widzą, że jest coraz mniej szans ze względu na pogodę - jest dzień pogody, a potem sześć dni złej, to nie bardzo logicznie można coś rozwiązać w ścianie - przyznał Wielicki.

Obecnie polska wyprawa czeka na tragarzy, którzy mają pojawić się w bazie za kilka dni. Zabiorą oni cały sprzęt i ekspedycja ruszy w kierunku Askole. Himalaistów czeka około 100-kilometrowy trekking. Następnie samolotem polecą do Skardu, a stamtąd do Islamabadu.

ZOBACZ WIDEO Małgorzata Sulikowska: W głowę się pukamy. Budzi to we mnie wściekłość

Źródło artykułu: