- Nie chciałem czuć żadnej presji ze strony innych osób. Jeśli mielibyśmy łączność, to byliby odpowiedzialni za mnie. A tak szedłem sam dla siebie. Nie byłem nikomu nic winien. Oni realizowali swoje plany, niezależnie od tego co ja robiłem. To była moja decyzja. Mogłem odpoczywać w bazie, ale postanowiłem skorzystać z tego czasu i spróbować wejść na K2 - wytłumaczył Denis Urubko w programie Dzień Dobry TVN.
Rosjanin nie zdołał jednak zrealizować swojego celu. Warunki, jakie zastał na K2 przed atakiem szczytowym, były za trudne, by mógł się podjąć takiego wyzwania. - Mocno padał śnieg. Zerwał się mocny wiatr. Zaczęła się akcja, jaką lubię, czyli balansowanie na granicy życia i śmierci. Upadłem w szczelinę i zrozumiałem, że ryzyko jest zbyt duże - podkreślił.
Urubko zdołał dotrzeć do głównej bazy. Koledzy nie przyjęli go jednak zbyt serdecznie. - Gdy wróciłem do bazy ze swojego solowego ataku, powiedziałem wszystkim "cześć" i chciałem być tam dalej. Poczułem się jednak osamotniony. Zdecydowałem zatem, że nie chcę dalej być w tym środowisku. Spakowałem się i wróciłem do domu - wyjaśnił.
W Polsce jego samotna próba ataku szczytowego, przez wiele osób, nie została najlepiej odebrana. Pojawiły się wiele słowa, że Urubko nie powinien pozwolić sobie na samodzielny atak szczytowy. Nagle z bohatera, który pomógł uratować Elisabeth Revol, stał się dla wielu osobą o zbyt wygórowany ego, która zbyt wiele ryzykuje i nie liczy się z głosem innych. Mimo to doświadczony alpinista nadal jest szczęśliwy, że otrzymał polskie obywatelstwo.
- Czuję się świetnie w Polsce, jak we własnym domu. Jestem dumny z tego, że Polacy przyjęli mnie do siebie. Dziękuje losowi, że sprowadził mnie do tego kraju - powiedział.
Narodowa Wyprawa na K2 zakończyła się niepowodzeniem. Kilka dni po opuszczeniu obozu przez Denisa Urubko Krzysztof Wielicki poinformował, że ataku szczytowego na drugi najwyższy ośmiotysięcznik świata nie będzie. Na przeszkodzie stanęły złe prognozy, a także zagrożenie lawinowe. Najprawdopodobniej w niedzielę Polacy wraz z grupą tragarzy rozpoczną 100-kilometrowy trekking do Askole, skąd samochodami pojadą do Skardu. Do Polski uczestnicy najprawdopodobniej wrócą 21 marca.
ZOBACZ WIDEO: Denis Urubko o samotnym ataku na K2: "Nie chciałem, żeby ktoś mnie ratował, jak będą problemy"
Naprawdę?
Słabo to wyszło i tyle. Dobrze że nie zginął w tej samotnej/samowolnej szarż Czytaj całość